40. Może Pan

4.9K 214 200
                                    

-Kochasz mnie? - Zapytałam ze zdziwieniem obserwując zdenerwowaną twarz bruneta.

Znałam go. Dobrze wiedziałam, że potrafi idealnie dobierać słowa, by tylko osiągnąć pożądany przez siebie skutek, jednak te słowa, te dwa wyrazy brzmiały tak przerażająco szczerze. Jakby naprawdę to czuł. Jakby cały tydzień czekał, by w końcu pojawić się tutaj i wykrzyczeć mi to prosto w twarz.

Ale czym były słowa w stosunku do czynów? Niczym. Puste wyrazy wypowiadane na ślepo przez zdesperowanego chłopca nie znaczyły nic, a właściwie to nie powinny znaczyć nic.

-Myślisz, że przyleciałbym tu, gdybym cię nie kochał? - Spytał wzdychając.

A może mówił prawdę? Może to ja źle zrozumiałam całą sytuację i w ucieczce przed złamanym sercem, zbyt pochopnie podjęłam decyzję o zakończeniu tego związku? Może Michał wcale nie był taki piękny, jak mi się wcześniej zdawało, ale za to był moim Michałem. Michałem, dla którego byłabym w stanie poświęcić naprawdę wiele i tym samym Michałem, który właśnie powiedział, że mnie kocha, podczas gdy ja tydzień temu z nim zerwałam.

-Owiń ten szalik wokół szyi, bo nie mogę na ciebie patrzeć. Wiem, że logo Louis Vuitton musi być widoczne, ale bez przesady, jest zimno. - Powiedziałam po kilku minutach widząc nagą szyję chłopaka, która sekundę później za moim rozkazem została okryta ciemnym materiałem. - Pan streetwearowiec się znalazł. - Dodałam parskając śmiechem, a chłopak przewrócił oczami.

-Zawsze, gdy dostajesz jakieś niewygodne pytanie, po prostu zmieniasz temat i zachowujesz się, jak gdyby nigdy nic?

Dokładnie to robię Michał i dziwi mnie, że nie zauważyłeś tego wcześniej.

-Czego ode mnie oczekujesz? Mam ci się rzucić na szyję i wybaczyć wszystko, co zrobiłeś?

-Daj mi jeszcze jedną szansę Ania. Nie spierdolę jej, obiecuję.

Składanie obietnic, których nie był w stanie spełnić od zawsze należało do jego denerwujących nawyków, jednak ja, jak zaślepione dziecko podążałam za nim licząc na szczęśliwe zakończenie, które miało nie nastąpić.

-Przeraża mnie to, że dla ciebie to jest tak proste Michał.

-Naprawdę wydaje ci się, że to jest proste? Cała ty, twoja osobowość, zachowanie, ukrywanie prawdziwych emocji i wieczne uciekanie od problemów, to najbardziej skomplikowana rzecz, z jaką kiedykolwiek miałem przyjemność obcować.

-A mimo to jesteś tutaj i nieudolnie próbujesz mnie przeprosić, choć jestem taka denerwująca.

-Chyba nie muszę mówić dlaczego, bo już to zrobiłem.

-Jakoś wyleciało mi z głowy. - Odparłam z udawaną dekoncentracją, a na twarzy bruneta pojawił się subtelny, praktycznie niewidoczny uśmiech.

-Jestem tutaj dlatego, że cię kocham. I tak łatwo nie przestanę, dobrze o tym wiesz. Możesz mnie odrzucać, a ja i tak nie odpuszczę. Możesz być 2000 kilometrów ode mnie, a i tak nie dasz rady przede mną uciec, dopóki mi nie wybaczysz. Możesz mnie ponownie znienawidzić, tak jak wcześniej, a ja drugi już raz sprawię, że mnie polubisz.

-Nawet jeśli bym ci wybaczyła, wciąż będę tutaj i nie zamierzam opuszczać Londynu aż do maja Michał. To ma sens na odległość?

-Z tobą ma.

I nie musiał mówić już nic więcej. Z góry wiedziałam, że jestem na straconej pozycji i wiadome to było od samego początku. Od chwili, gdy przyleciał tutaj i postawił mi drinka w barze nieświadomie wybaczyłam mu wszystko. I mogłam wciąż się z nim przekomarzać udając, że wcale nie chcę powrotu, gdy w głębi serca miałam pewność, że to jedyna słuszna decyzja, jaką mogę podjąć tej nocy.

Sąsiedzi / MataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz