22. Dzięki niemu

5.6K 223 172
                                    

Nie wiem, czy cokolwiek byłoby w stanie opisać mój aktualny stan. Nigdy nie przeżyłam czegoś takiego, nigdy nie czułam tak przerażającej pustki emocjonalnej, jaką odczuwałam teraz. Byłam po prostu skrzywdzona, przez kogoś w kim pokładałam tak wielkie nadzieję i przez kogoś, przed kim otworzyłam się po raz pierwszy. Nie mam pojęcia, czy będę jeszcze w stanie komukolwiek zaufać po tym, co spotkało mnie tej nocy.

Czy byłam zakochana we Franku?

Nie wiem. Nie byliśmy ze sobą na tyle długo, bym potrafiła to jednoznacznie stwierdzić. Ani ja, ani on nigdy nie powiedzieliśmy sobie tych dwóch, znaczących słów, jednak mimo to, wydawało mi się, że właśnie w tym kierunku zmierza nasza relacja. W stronę bezgranicznej i bezinteresownej miłości. Liczyłam na to z całego serca, ale jak widać dość mocno się przeliczyłam i teraz musiałam zbierać konsekwencje swojej naiwności.

Wciąż byłam tylko głupią dziewczyną, która w końcu chciała znaleźć kogoś, kogo pokocha całą sobą, i kto nie zawiedzie jej, przy pierwszej możliwej okazji.

-Chcesz coś zjeść? - Z rozmyślań wyrwał mnie głos Michała krzątającego się po kuchni, podczas gdy ja siedziałam przy niewielkim, szarym blacie popijając drinka składającego się z wódki i coli, jakiego chwilę temu mi zrobił. - Mam makaron z wczoraj.

-Z mięsem? - Spytałam, na co ten pokręcił głową. - To chcę. - Dodałam biorąc kolejnego łyka alkoholu.

-Nie wiedziałem, że jesteś wege. - Stwierdził kładąc patelnię na kuchence indukcyjnej. - Masz szczęście, bo jak robiłem zakupy, to zapomniałem o kurczaku. - Parsknął cichym śmiechem podgrzewając posiłek.

I już po kilku minutach usiadł naprzeciwko mnie, podając mi ciemny, okrągły talerz z makaronem w jakimś pomidorowym sosie. Wypełnił moją szklankę kolejną porcją drinka, tak samo, jak swoją i przeczesał swoje, jak zwykle rozczochrane włosy, z których chwilę wcześniej zdjął kaptur niebieskiej bluzy. To całkiem zabawne, bo z wyglądu wydawał się tylko i wyłącznie zwyczajnym chłopakiem z buzią w miarę przyjemną dla oka. Dałabym sobie uciąć rękę, że gdyby jakakolwiek dziewczyna spotkała go na korytarzu liceum, gdyby nie był gwiazdą, nie zwróciłaby na niego większej uwagi. Jednak miał w sobie to coś. Miał talent i niekonwencjonalny sposób bycia, a to sprawiało, że większość osób uważała go za ideał.

-O kurwa. - Westchnęłam biorąc pierwszy kęs posiłku. - To jest serio dobre Matczak. Może to kwestia tego, że jestem najebana i mam jakąś gastrofazę, ale przysięgam, że od dłuższego czasu nie miałam w ustach niczego tak smacznego.

-Zaraz możesz mieć w ustach coś jeszcze lepszego. - Rzucił pod nosem, jakby mówił sam do siebie, a ja tylko parsknęłam cichym śmiechem.

-Wódkę? - Spytałam doskonale wiedząc, że nie o tym mówił farbowany blondyn.

-Tak, dokładnie o to mi chodziło. - Powiedział uśmiechając się szeroko. - Boże dziewczyno, jesz, jak jakaś świnia. - Ze stołu zgarnął stojak z chusteczkami i jedną z nich zaczął przecierać moją brudną od sosu brodę.

-Już nie zgrywaj takiego pedanta. - Odpowiedziałam, gdy ten wyrzucił brudny już papier do śmietnika pod zlewem. - Twoje mieszkanie wygląda, jakbyś założył tu burdel, a ja się tylko dostosowuję do otoczenia. - Wzruszyłam ramionami, jak gdyby nigdy nic.

-Zawsze możesz iść do siebie. - Puścił mi oczko upijając łyk drinka. - Daleko nie masz.

-Chcesz tego? - Zapytałam kąśliwie i już schodziłam z krzesła, gdy chłopak złapał mnie za dłoń uniemożliwiając mi opuszczenie jego mieszkania.

-A jak myślisz?

W głowie miałam zapewne to samo, co on. Potrzebowałam go w tamtej chwili, jak tlenu i doskonale to wiedział. Tylko przy nim byłam w stanie nie popaść w obłęd po tym wszystkim, co przeszłam tej nocy, a jego obecność była dla mnie, jak swego rodzaju terapia.

Sąsiedzi / MataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz