26. Tak blisko

5.4K 225 232
                                    

-Przyjechaliśmy tu pół godziny temu, a ty już zdążyłeś zrobić kurwa jeden wielki burdel. - Warknęłam potykając się o obuwie chłopaka leżące pośrodku hotelowej sypialni w naszym apartamencie. Widząc, że moje oburzenie ma się nijak do jego obojętnej twarzy, stanęłam przed nim zakładając ręce pod piersi. - Franek mówił, że chętnie się z tobą zamieni. - Dodałam z uśmiechem i dopiero wtedy brunet postanowił łaskawie na mnie spojrzeć znad telefonu.

-Ah tak? - Zapytał. - Czekałaś na to prawie miesiąc, więc nie udawaj. - Prychnął sarkastycznie, a ja tylko przewróciłam oczami. On naprawdę miał ego w kosmosie i nie wiem, czy cokolwiek, albo ktokolwiek byłby w stanie to zmienić.

-Mam ci udowodnić? - Odparłam chwytając za swoją jeszcze nierozpakowaną walizkę, i nawet nie zdążyłam wykonać pierwszego kroku, gdyż chłopak wyrwał mi ją z dłoni i odłożył z powrotem na jej wcześniejsze miejsce przy sporym łóżku. - Wychodzi na to, że ty też czekałeś na to prawie miesiąc. - Usiadłam obok niego z nieukrywaną satysfakcją, gdy ten wzruszył ramionami i posłał mi delikatny uśmiech.

-Może i czekałem. - Odburknął pod nosem paląc jednorazówkę, którą dostał od Franka jeszcze w busie. - I gdy już się doczekałem, okazuje się, że sąsiadka jest tak samo wkurwiająca, jak wcześniej.

-No to musi być z niej naprawdę podła zdzira. - Parsknęłam mimowolnym śmiechem obserwując udawane oburzenie malujące się na jego twarzy. - Jak ona może w ogóle kwestionować nocleg w jednym łóżku z takim gwiazdorem? Przecież to spełnienie najskrytszych marzeń każdej dziewczynki powyżej dwunastu lat.

-Też mnie to zastanawia. - Westchnął przeczesując ciemne włosy nachodzące mu na czoło.

-Ale mimo wszystko, chyba lubisz tą sąsiadeczkę nie?

-Chyba lubię. - Odpowiedział puszczając mi oczko. - Ale nawet mnie to nie dziwi, jak mam być szczery. Od zawsze miałem dziwny gust.

-Ona tak samo. - Powiedziałam niemal od razu widząc, z jak wielką dumą wypowiadał owe słowa. - Znajomi zawsze jej powtarzali, że przyciąga do siebie dziwolągów i wychodzi na to, że mieli rację.

-Ja również. Nawet teraz widzę jednego przed sobą.

-Zapatrzyłeś się w lustro? - Spytałam marszcząc brwi i zerknęłam na sporej wielkości lustro wiszące za mną, na szarej szafie. Chłopak tylko zaśmiał się pod nosem i pokazał mi środkowy palec. - Dobra dosyć już Matczak, bo zaraz się pokłócimy i będzie tak, jak na początku naszej znajomości, a raczej nie chcemy do tego wracać, prawda?

-W końcu mówisz coś sensownego. - Westchnął rozciągając plecy i podniósł się z łóżka. - Chodź zebrać tych idiotów i możemy lecieć na kolacyjkę.

-A mamy w ogóle jakieś konkretne plany na dzisiaj? - Zapytałam zerkając na wiszący na ścianie zegar. Dochodziła już dwudziesta druga, więc teoretycznie moglibyśmy jeszcze wybrać się na miasto. Chociaż z drugiej strony, dla mnie wyjście na dwór i zrobienie sobie relaksującego spaceru to normalność. Dla Michała już niekoniecznie. Za każdym razem, gdy opuszczał swoje cztery ściany, musiał liczyć się z tłumem ludzi, jaki dopadnie go zaraz po rozpoznaniu. Taka właśnie była jego rzeczywistość.

-Krzysiek ogarnął nam wcześniej bilarda, tu w hotelu. - Odparł z zadowoleniem. - Myślałaś, że jak już wygrałem zakład i przywlokłem cię tu ze mną, to nie zapewnię ci żadnych atrakcji?

-Bardzo się cieszę Matczak, że potraktowałeś to tak poważnie. Może nawet nie będę chciała wrócić do domu za dwie godziny? Kto wie.

-Zamknij już ten łeb i chodź. - Pociągnął mnie za rękę w stronę wyjścia z sypialni i zaczął po kolei pukać do pokoi chłopaków.

Sąsiedzi / MataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz