Rozdział 2

55 4 3
                                    

Czytelnia była prawie pusta. Przy stolikach siedziało zaledwie kilka osób, skrzętnie robiących notatki z wypożyczonych książek. Alessia, po udzieleniu pomocy grupie pierwszoklasistów z matematyką, usiadła przy swoim biurku by wreszcie zjeść przygotowany lunch, czyli jogurt naturalny. Nie sądziła aby w przeciągu kolejnych kilku minutach do środka miał wejść tabun ludzi, mogących przerwać jej jedzenie, więc to był odpowiedni moment na krótką przerwę. Planowała ją zrobić po przyjściu Mandy Rainford - drugiej bibliotekarki, która pracowała na pół etatu, ale ta spóźniała się już od pół godziny.

W pewnym sensie Alessia uwielbiała tą pracę. Biblioteka stanowiła dla niej swego rodzaju azyl, w którym mogła przebywać nie martwiąc się o nic poza wykonywaniem swoich obowiązków. 

Dyrektorka rzadko poświęcała jej swój czas. Zwykle widywały się przy otwarciu i zamknięciu obiektu, nie zamieniając ani jednego słowa w ciągu pracy. Wyjątkiem były dni, w których przełożona wypłacała jej wynagrodzenie lub gdzieś wychodziła. W pierwszym przypadku zapraszała Alessię do swojego gabinetu na kawę z domowymi ciasteczkami, a w drugim informowała krótko o wyjściu, na co kobieta kiwała głową na znak, że upewni się trzy razy czy dokładnie zakluczyła drzwi przy zamykaniu biblioteki.

Jej kontakt z Mandy był bardziej specyficzny. Choć ich biurka były tuż obok siebie, kobiety rzadko ze sobą rozmawiały. Powodem były ich równie skryte charaktery. Rainford każdą wolną chwilę spędzała wpatrzona w portale społecznościowe lub zagłębiała się w literaturze.

Alessia wciąż pamiętała najdłuższą rozmowę jaką przeprowadziła z Mandy. Miała ona miejsce jakiś miesiąc temu, kiedy kobieta przyszła do pracy w okularach przeciwsłonecznych oraz z butelką wody w ręku. Pierwszą godzinę spędziła w łazience, zwracając do muszli całe zjedzone wcześniej śniadanie, a Alessia co chwilę do niej zaglądała by upewnić się, że wszystko w porządku. Zaniepokojona dyrektorka, która zauważyła na kamerach przedłużającą się nieobecność jednej ze swoich pracownic, wysłuchała historii drugiej o grypie żołądkowej, choć błysk w jej oku zdradzał, że ani trochę w nią nie uwierzyła.

W końcu drzwi do biblioteki otworzyły się ledwo zauważalnie i wślizgnęła się przez nie wysoka blondynka ubrana w czarną skórę i przyległe spodnie. Jedno spojrzenie na koleżankę dało Alessi znak, że w nocy nie zmrużyła oka nawet na chwilę.

- Cześć - powiedziała sucho Mandy, po czym usiadła za swoim biurkiem i wyjęła z torebki książkę na temat mitologii egipskiej. To trzeba było jej przyznać. Wybrana przez Rainford literatura zwykle zmuszała czytelnika do wysiłku umysłowego lub miała treść edukacyjną. 

- Hej - odparła Alessia, po czym wróciła do jedzenia swojego skromnego lunchu.

- Dużo roboty? - zapytała od niechcenia nie odrywając wzroku od tekstu. 

- Na razie nie jest źle. 

Alessia spojrzała na trzy książki, które zostawiła na biurku Mandy. Nie ułożyła ich na regał, gdyż ich miejsce znajdowało się na najwyższych półkach, a po zaniesieniu dziesięciu innych, kobiecie zaczęły dokuczać zawroty głowy. Teraz, patrząc na widoczne zmęczenie malujące się na twarzy Mandy wiedziała, że tego nie uniknie. Nawet nie zapytała jej czy mogłaby poukładać woluminy. Bez słowa wyrzuciła pusty pojemnik po jogurcie do kosza, a następnie chwyciła trzy ciężkie tytuły i poszła do północnego skrzydła.

To było jej ulubione miejsce w całym obiekcie. Składało się na nie okrągłe, przestronne pomieszczenie, zwieńczone kopułą. Półki sięgały od podłogi aż po sam sufit, nie zostawiając ani jednego miejsca na okno. Szkło znajdowało się wyłącznie w północnej części kopuły, skąd promienie słoneczne oświetlały razem z ogromnym żyrandolem całe skrzydło. Aby się tu dostać trzeba było przejść między wieloma regałami, dzięki czemu nie było go widać z centralnej części biblioteki. Stanowiło swego rodzaju ukryty skarb dla tych, którzy potrafili docenić piękno książek.

ExulansisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz