Rozdział 24

22 3 0
                                    

Powiedzieć, że Steve Rogers był zły to jakby nie powiedzieć nic. Po rozmowie ze Starkiem miał ochotę przejść się do Fury'ego i zrezygnować z tego na dobre. Nigdy nie prosił się o powrót do tego cyrku. A teraz niby co, został wezwany do przewodzenia zespołem, który tak naprawdę nim nie był? Miał walczyć o sprawę, choć przełożeni ukrywali przed nim kluczowe informacje. Przynajmniej zgodnie z tym co insynuował Tony.

Rogers szedł prosto do zbrojowni, nie zważając na to czy w ogóle uda mu się dostać do tego pomieszczenia. Musiał przynajmniej spróbować obalić te teorie spiskowe.

Jeśli jednak okaże się, że Stark miał rację... Będzie musiał jakoś wykręcić z tego wszystkiego zarówno siebie, jak i Bucky'ego. Nie mógł zostawić przyjaciela samego, chociaż wiedział, że to nie będzie proste. Fury zgodził się puścić go wolno pod warunkiem służby w TARCZY. Raczej nie było mowy o wcześniejszym zwolnieniu.

- Kapitanie! - usłyszał za sobą wołanie agenta Coulsona, więc niechętnie odwrócił się w stronę mężczyzny.

- Coś nowego? - zapytał, marszcząc ze skupieniem brwi na widok zaciętej miny Phila. - Znamy położenie Tesseraktu?

- Nie, jeszcze nie. Stark i Banner wciąż nad tym pracują - powiedział, drapiąc się po karku. - Chciałem tylko przekazać, że Thor dołączy do drużyny.

Na te rewelacje Steve nie mógł ukryć swojego niedowierzania. Nie mógł zrozumieć skąd wzięła się ta decyzja. Nie po tym czego był świadkiem, a nawet uczestnikiem. Co prawda zgadzał się z tym, że Thor stanowił niezwykle wartościowego członka drużyny, lecz wypuszczanie go na wolność po tym jak niemal zabił jedną z nich, wydawało się szaleństwem. Nie żeby sam był wielkim fanem Empatii.

- Przepraszam, ale nie rozumiem - przyznał wreszcie, marszcząc brwi i masując sobie nasadę nosa. - Tak po prostu stwierdził, że jednak dołącza? A wy nie macie z tym żadnego problemu?

- My... - zaczął Coulson, ale przerwał, rozglądając się czujnie po korytarzu, na którym się znaleźli. - Zechcesz przejść się ze mną kawałek? Na końcu tego korytarza jest mała salka konferencyjna, w której możemy na spokojnie porozmawiać.

Rogers spojrzał we wskazanym kierunku. Na chwilę zawiesił myśli na swoim wcześniej obranym celu, ale wreszcie skinął głową na zgodę.

- Prowadź - powiedział, decydując się wypełnić tamto zadanie zaraz po rozmowie. Sam miał kilka pytań do Coulsona, a kolejne pojawiły się razem z nową informacją.

Salka na szczęście znajdowała się niedaleko i rzeczywiście była bardzo mała. Obejmowała zaledwie mały, kwadratowy stolik i sześć krzeseł. Tak jak większość zaprojektowanych tu pomieszczeń, to również charakteryzowało się surowością zwyczajną dla nowoczesnego stylu, przejrzystością i czystością. Pomimo braku okna, salka okazała się wyjątkowo jasna za sprawą lamp wbudowanych w podłogę przy ścianach. Ich światło odbijało się od lustrzanego sufitu, rozświetlając całe pomieszczenie.

- Wyjaśnisz mi jak ta drużyna ma zacząć działać? - zapytał Rogers, ledwo usłyszał jak Coulson zamyka za nim drzwi. - Thor chce zabić Empatię, ona chce zabić Bucky'ego, co z kolei sprawia, że ja za bardzo nie przepadam za nią, a Natasha za mną. Dodatkowo jestem prawie pewien, że Tony z radością pomógłby Empatii pozbyć się ciała Bucky'ego. Mam wrażenie czy najpewniejszą osobą w tej całej gromadce jest Hulk?

Steve z niedowierzaniem patrzył jak na twarzy Coulsona pojawia się cień rozbawienia po wysłuchaniu tej sugestii.

- Zapomniałeś dodać, że Bucky również chętnie pozbyłby się Empatii - powiedział, ale widząc, że Steve nie był w nastroju do żartów, machnął ręką. - Nikt nikogo nie zabije. Przynajmniej do momentu powstrzymania Lokiego. 

ExulansisDonde viven las historias. Descúbrelo ahora