W rozdziale występują dialogi użyte w filmie "Avengers" oznaczone kursywą.
~~~Ledwo za Alessią zamknęły się drzwi, a od razu poczuła jak traci kontrolę. Nie nad mocą, ale nad samą sobą. Nagle zamarzyła by choć na chwilę znaleźć się znowu w Blue Fields, gdzie mogła ze spokojem usiąść z książką pod kocem i nie martwić się o to co dzieje się dookoła. Tymczasem znalazła się w samym sercu akcji. Była na jednym pokładzie z nieoficjalną grupą Avengers, dwoma nordyckimi bogami, z których jeden chciał ją zabić, a drugi ewidentnie był po prostu psychopatą oraz całym oddziałem TARCZY z Nickiem i Philem na czele.
Chyba rzeczywiście powinna wrócić do rzeczywistości stopniowo, a nie od razu w największą akcję jaka miała miejsce od... w zasadzie nigdy.
Z jej gardła niemal wydobył się śmiech bezsilności. Właśnie tak się czuła. Była całkowicie pozbawiona energii, którą jej ciało z pewnością zużyło do samoregeneracji, a później utrzymania skupienia w trakcie przesłuchania Thora. Powinna się przespać, ale coś jej mówiło, że jak tylko zamknie oczy wydarzenia z dzisiejszego dnia nie pozwolą znaleźć spokojnego snu.
Niemniej Alessia zdjęła maskę, rzuciła ją na łóżko, a tuż obok niej zostawiła cały pas z bronią. Następnie w łazience zaczęła zdejmować opatrunek z ramienia. Syknęła mimowolnie z bólu, kiedy wreszcie mogła wyprostować kości. Na szczęście zdążyły się już prawidłowo zrosnąć, ale nieprzyjemne mrowienie miało jej teraz towarzyszyć przez najbliższy czas. Tak samo jak żółte siniaki na szyi, a także ramionach i nogach, jak się przekonała po zdjęciu kostiumu, który musiała odkleić od skóry. Alessia z żałością spojrzała na brudną, klejącą się i pozszywaną kulkę w dłoni. Całe szczęście, że miała w szafie zapasowe stroje, bo ten się już do niczego nie nadawał.
Nagle usłyszała ciche wibracje, które dobiegły ją z pokoju. Krzywiąc się lekko, wyszła z łazienki i szybko znalazła ukryty w jednej z kieszonek pasa telefon. Od razu poczuła się lżej widząc na ekranie dwa nieodebrane połączenia od Ethana, a także jedno wciąż aktywne. Bez namysłu przejechała po wyświetlaczu palcem, nie przejmując się, że całe ręce miała lekko zabarwione krwią z kostiumu.
- Hej - przywitała się, starając się przywołać do głosu całą radość jaką czuła po zobaczeniu jego imienia na ekranie.
- Cześć. - uśmiechnęła się. Nie słyszała jego głosu od tak dawna, że niemal zapomniała jak bardzo zdążyła za nim zatęsknić. Zwłaszcza w dzień taki jak ten dzisiejszy, po wszystkim co przeszła. - Dzwoniłaś, wszystko w porządku? - brzmiał dokładnie tak jak wcześniej. Przed tą całą akcją z Lokim, Thorem, Tesseractem... Był tym samym Ethanem Andersonem, którego zapamiętała z Blue Fields. Ta świadomość sprawiła, że poczuła jakby wszystkie odczuwane jeszcze przed chwilą nerwy zalała fala spokoju. - Alessia?
- Tak, wszystko w porządku - potwierdziła krótko, ale nie wiedziała co jeszcze mogła powiedzieć. Wytłumaczenie dlaczego zadzwoniła nie wchodziło w grę.
Zaległa między nimi długa cisza, w trakcie której żadne z nich nie wypowiedziało ani jednego słowa. Alessi to nie przeszkadzało. Wystarczała świadomość, że usłyszy każde jej słowo.
- Wiesz, ptaszki ćwierkają, że też jesteś na Helicarrierze - powiedział po chwili. - Mam teraz trochę przerwy, dasz radę spotkać się za dziesięć minut?
- Pewnie - zgodziła się bez namysłu. - Stołówka?
- Do zobaczenia na miejscu - usłyszała, po czym rozłączyła się.
Kiedy z ekscytacją odstawiła telefon na umywalkę i spojrzała w lustro, dostrzegła pewien konkretny problem. Miała tylko dziesięć minut na porządny prysznic, znalezienie ubrań, które zasłonią jej posiniaczone ramiona, nogi i szyję, a także odpowiednie założenie peruki. Nie miała szans się wyrobić.
![](https://img.wattpad.com/cover/329278909-288-k119585.jpg)
YOU ARE READING
Exulansis
FanfictionExulansis - tendencja do rezygnacji z prób mówienia o swoich doświadczeniach, gdy ludzie nie są w stanie się z nimi utożsamić. John Koenig "The Dictionary of Obscure Sorrows" Alessia - zawsze pełna życia, utalentowana i lubiana agentka TARCZY. Jest...