Do biblioteki weszła kilkanaście minut przed ósmą, ale dzień nie zaczął się tak jak każdy inny. Tym razem McBerry już na nią czekała, ze skrzyżowanymi ramionami na piersi i zaciętą miną. Alessi wystarczyło jedno spojrzenie by wiedzieć, że czeka ją trudna rozmowa z dyrektorką.
- Dzień dobry...
- Black, mój gabinet - powiedziała tylko, po czym sama udała się we wspomnianym kierunku. Kobieta, nie mając większego wyboru, zostawiła swoją torbę przy biurku i pomaszerowała za przełożoną po starych, drewnianych schodach.
Znajdujące się na piętrze pomieszczenie kryło w sobie sporo klasy i elegancji. Całość została urządzona w minimalistycznym stylu, który umożliwiał ustawienie wszystkich niezbędnych do pracy przedmiotów w intuicyjnym porządku. Na środku stało duże, dębowe biurko, gdzie wszystkie dokumenty i teczki leżały w idealnym ładzie, a nad nim znajdował się fragment przeszklonego sufitu. W dodatku całą ścianę za plecami pracującej w tym gabinecie, pokrywały lektury. Całą, poza małego miejsca po prawej stronie, gdzie dyrektorka trzymała spis książek w wersji papierowej.
McBerry od razu usiadła na dużym fotelu za biurkiem, rozpierając ramiona na oparciu i gestem wskazując Alessi fotel naprzeciw niej. To był element, który najbardziej odróżniał gabinet bibliotekarki od przeciętnych miejsc pracy biznesmenów i innych ludzi u władzy. Siedzenia dla gości były niezwykle wygodne, podobne do tego dyrektorki, dzięki czemu same zachęcały do przeprowadzenia długiej rozmowy. Zwłaszcza, że McBerry miała w zwyczaju częstować swoich gości kawą lub herbatą oraz ciasteczkami domowej roboty.
- Zdaje się, że mamy trochę do omówienia - zaczęła, kiedy tylko jej pracownica rozsiadła się wygodnie w brązowym fotelu. - Byłaś u lekarza zrobić jakieś badania?
Alessia spięła się mimowolnie i pokręciła głową z niezrozumieniem.
- Jakie badania? - zapytała niby niewinnym głosem.
- Choćby te podstawowe krwi? - McBerry splotła dłonie na biurku, skupiając spojrzenie swych bystrych, dużych oczu na sylwetce młodszej bibliotekarki. - Inaczej, czy zrobiłaś cokolwiek by odkryć przyczynę ostatniego omdlenia?
- Nie straciłam przytomności.
- Ale spadłaś z drabiny - dodała od razu dyrektorka, mrużąc lekko powieki. - Wcześniej przymykałam oko na twoją szczupłą sylwetkę, fioletowe, zapuchnięte oczy i bladą cerę, chociaż od miesiąca zaczęłaś mnie przerażać. Teraz to ma się skończyć.
Alessia zacisnęła pięści i zamknęła oczy. Cała idea wyniesienia się z kwatery, a także pracy w tym miejscu polegała na uniezależnieniu się od innych. To było wszystko czego pragnęła. Nigdy więcej nie słyszeć "Jak się czujesz?", "Jak mogę ci pomóc?", czy, jej ulubione: "Dlaczego nie dasz sobie pomóc?". Alessia nienawidziła tych pytań bardziej niż ktokolwiek mógłby sobie wyobrazić. Od śmierci Liama... Od zeszłego roku robiła wszystko by się od nich uwolnić i przeżyć żałobę w zgodzie z samą sobą.
- Masz miesiąc chorobowego by dojść do siebie. - W oczach dyrektorki nie było ani śladu złości. Wyłącznie współczucie oraz, to czego Alessia nie mogła znieść, litość. Przeklęta litość, od której żołądek byłej agentki wręcz kurczył się w bólu.
Nie mając innego wyboru, postanowiła spróbować jedynego koła ratunkowego jakie miała w zanadrzu.
- Nie ma nikogo kto przejąłby moje obowiązki...
- Rainford już się zgodziła. - Alessia mimowolnie skrzywiła się na dźwięk nazwiska współpracowniczki. Nie sądziła, że Mandy okaże się chętna do dłuższej pracy.
JE LEEST
Exulansis
FanfictieExulansis - tendencja do rezygnacji z prób mówienia o swoich doświadczeniach, gdy ludzie nie są w stanie się z nimi utożsamić. John Koenig "The Dictionary of Obscure Sorrows" Alessia - zawsze pełna życia, utalentowana i lubiana agentka TARCZY. Jest...