Rozdział 29

16 1 0
                                    

Zabranie jednego z quinjetów nie stanowiło dla Alessi żadnego problemu. Ubrana w kolejny całkiem czarny kostium Empatii, z przepasanym mieczem, pistoletami, amunicją i sztyletami, a także włosami w kolorze chłodnego błękitu wyglądała jak wcielenie zemsty. Żaden z agentów nie chciał stanąć jej na drodze. Nikt nie interweniował kiedy wsiadła do jednej z maszyn, wyrzuciła wszystkich ze środka i odleciała, kierując się prosto na Nowy Jork.

Nie miała żadnych wątpliwości co do swojej decyzji. Z całkowitym spokojem prowadziła quinjet prosto do miasta, które już z odległości kilku kilometrów przywodziło na myśl początek apokalipsy. Alessia wciąż miała pare minut drogi do celu, kiedy poczuła jak strach ściska ją za gardło. Co prawda spodziewała się, że walka z Lokim nie będzie prosta i pojawią się komplikacje, jednak to co zobaczyła przerosło jej najśmielsze oczekiwania.

Na jasnym niebie, centralnie nad wysoką wieżą Starka, pojawił się olbrzymi portal w kształcie koła, połączony wiązką energii z czymś ustawionym na budynku. Co chwila coś z niego wylatywało, co dla Alessi wyglądało jak małe punkciki na niebie. Zgroza jaka spowiła całe miasto pozwoliła jej wierzyć, że było to coś przerażającego. I miała rację.

Ledwie zaczęła się uspokajać, kiedy z portalu wyleciał olbrzymi stwór w kształcie wieloryba. Nawet jego sposób poruszania się przypominał wodne zwierzę. Alessia przełknęła ślinę, starając się pozbyć własnego strachu. Czuła, że miasto nim kipi i w tej chwili najważniejsze było aby odgrodziła się od emocji cywilów.

Całe szczęście, że Fury wysłał oddział agentów do pomocy przy ewakuacji.

Alessia, ani na moment nie zwalniając prędkości, wleciała pomiędzy bloki, kierując się prosto na największego potwora. Starała się nie zwracać uwagi na zniszczenia miasta ani na panikujących ludzi na ulicach. Już teraz z pewnością było pełno ofiar, których będzie przybywać im dłużej pozwolą tym stworom na atak.

- Empatia! Już się bałem, że nie dołączysz do imprezy! - usłyszała w komunikatorze pogodny głos Starka w tej samej chwili, w której potwór minął ją między budynkami. Zdołała dostrzec mały, czerwono-złoty punkcik tuż przed nim.

- A ty co? Bawisz się w berka, Stark? - zapytała, kierując maszynę tuż za stworem. Dopiero teraz zauważyła, że pokrywał go jakiś rodzaj metalu, stanowiący zbroję. Niewiele myśląc, zaczęła strzelać, lecz pociski odbijały się od potwora.

- W kotka i myszkę - odparł. - Widziałaś po drodze Bannera?

Alessia już miała mu odpowiedzieć, kiedy w quinjet uderzyło kilka pocisków z boku. Syknęła zdezorientowna i zaprzestała pościgu olbrzyma, skupiając się na pozostałych wrogach. Były ich dziesiątki, a dopóki portal wciąż był otwarty, wciąż przybywali. Kobieta szybko skierowała quinjet w ich stronę i zaczęła strzelać. Z satysfakcją obserwowała jak strąca jednego za drugim, kiedy poczuła atak na quinjeta z drugiej strony.

Przeklęła pod nosem, po czym skierowała maszynę między budynki. Potwory od razu wdały się w pościg.

- Nie, nie widziałam - powiedziała przez komunikator, starając się pozbyć pościgu za pomocą kluczenia między budynkami. - Masz jakiś pomysł jak się pozbyć ogona?

- Lataj szybciej! - krzyknął Stark, kiedy Alessia minęła się z nim w jednej z ulic. Niemal zachłysnęła się powietrzem, widząc przed sobą olbrzymi pysk, a przede wszystkim wielkie zęby potwora, którego dopiero co usiłowała zabić od tyłu. W ostatnim momencie zdołała uchylić się przed jego pierwszym ciosem, lecz nie zdążyła zareagować, kiedy stalowy ogon uderzył prosto w silnik quinjeta.

Maszyna w błyskawicznym tempie zaczęła tracić wysokość.

- Dzięki - warknęła Alessia, nawiązując do ostatniej podpowiedzi Starka, po czym skupiła się na lądowaniu awaryjnym. Maszyna zdawała się kompletnie nie słuchać jej poleceń. W dodatku ulica pod nią była pełna przewróconych aut, gruzów z sąsiednich budynków, a przede wszystkim ludzi, ukrywających się w każdym kącie.

ExulansisOnde histórias criam vida. Descubra agora