Rozdział 26

10 1 0
                                    

W rozdziale występują dialogi użyte w filmie "Avengers".
~~~

Krzyk nawet nie zdążył się wydostać z gardła Alessi, kiedy wybuch odrzucił ją prosto w otwór po szybie, która potłukła się w drobny mak. Kompletnie ogłuszona upadła na twarde, metalowe podłoże, czując ból w każdym skrawku ciała. Nie słyszała nic. Nawet desperackiego krzyku Natashy i jakiegoś mężczyzny, którego głosu w tej chwili nie potrafiła rozpoznać. Może dlatego kompletnie nie zareagowała, kiedy ktoś z całej siły przycisnął ją do ziemi, a następnie okrył własnym ciałem.

Kolejny huk. Znowu spadała.

Zderzenie z podłożem ponownie wycisnęło z jej płuc całe powietrze i wywołało ból, ale czuła, że tym razem nie oberwała mocno. Nieprzytomnie potrząsnęła głową, choć to tylko wzmocniło zawroty. Słyszała coś. Ktoś do niej krzyczał, lecz dźwięki zdawały się przykryte taflą wody. Nie potrafiła skleić z nich żadnego sensownego słowa.

Pierwszym co odzyskała, była zdolność wyczuwania emocji, jednak to nie było nic dobrego. Wreszcie zrozumiała co tak naprawdę poza wybuchem wywołało w niej tak wielką dezorientację. Ludzie byli przerażeni. Każdy jeden. Zero spokoju, żadnej radości. Wyłącznie strach. A ona nie potrafiła go od siebie odepchnąć.

- Empatia! Empatia! Empatia!

Ktoś wykrzykiwał jej pseudonim z desperacją i takim samym przerażeniem jakie czuli wszyscy inni. Znała ten głos. Należał do Zimowego Żołnierza.

Instynkt natychmiast kazał jej otworzyć oczy, ale jedynym co zobaczyła była ciemność. Wszechogarniająca, bezbrzeżna czerń, nie mająca początku ani końca. Oplatała ją z każdej strony, nie pozostawiając żadnego miejsca na ucieczkę. Alessia nie widziała nic.

W pierwszym odruchu kobieta szarpnęła się gwałtownie, dusząc w sobie własne przerażenie. Przecież nie była zamknięta. Już nie. Musiała znaleźć drogę wyjścia. Musiała... musiała!

- Nie szarp się tak - usłyszała warknięcie Barnesa tuż przy swoim lewym uchu, co wywołało kolejny ruch. Gwałtownie usiadła, uderzając się o coś w głowę. Nie mogła ruszyć się dalej nawet o centymetr. - Powiedziałem nie szarp się! Chyba, że chcesz nas tu zabić. Swoją drogą już miałem wątpliwości czy jeszcze żyjesz. Trochę ci zajęło ogarnięcie się.

Ciemność na nią napierała. Była jak wierna towarzyszka, która zawsze znalazła się obok, ukrywając wszystko czego Alessia nie chciała widzieć, choć wiedziała, że w ten sposób nie ukryje prawdy.

- Barnes, jak sytuacja?! - usłyszała w słuchawce krzyk Fury'ego, który do tej pory całkowicie ignorowała. - Potrzebujemy Empatii!

- Już moment - odparł mężczyzna, nieświadomy, że z oczu Alessi płyną ciche łzy. Nie czuła już przerażenia wszystkich wokół. Jej własne było znacznie większe i silniejsze. - Empatio, skup się, bo Hulk tam szaleje. Musisz znaleźć jego umysł i go uspokoić, jasne? Empatia? Empatia!

Słowa docierały do umysłu kobiety, ale kompletnie je ignorowała. Nie miały żadnego znaczenia. Niby jakie mogłyby mieć skoro znowu znalazła się w tej samej ciemnej, wilgotnej piwnicy? 

- Empatia? Co jest, do cholery?!

- Barnes, co tam się dzieje?! - krzyknął Fury.

- Hiperwentyluje się.

Rzeczywiście. Alessia nawet nie była świadoma kiedy jej oddech przyspieszył i zaczął robić się coraz szybszy i płytszy. Nie potrafiła tego powstrzymać. Była otoczona ciemnością z każdej strony, bez możliwości wydostania się.

Zaczęła się szarpać, pragnąc znaleźć drogę ucieczki.

- Uspokój się! - krzyknął Barnes, ale nie słuchała. Musiała stąd wyjść. Teraz. - Empatia, zaraz zabijesz nas oboje i choć wiem, że nie masz nic przeciwko mojej śmierci, to chyba nie chcesz zginąć w moich objęciach.

ExulansisWhere stories live. Discover now