Rozdział 19

28 2 0
                                    

Ze swojego miejsca obserwacyjnego z łatwością dostrzegła moment, w którym Fury dał sygnał Rogersowi do drogi. Niewątpliwie wreszcie trafili na jakiś ślad Lokiego. Nie była zaskoczona, widząc że Barnes ruszył w ślad za swoim przyjacielem.

Alessia przeklęła mimowolnie, od razu idąc w stronę Fury'ego. Nie wyglądał na zaskoczonego jej widokiem, jakby przez cały czas zdawał sobie sprawę z obecności kobiety. Z resztą, to nie było nic dziwnego. W końcu szpieg szpiegów musiał wyczuć bycie obserwowanym nawet jeżeli robił to ktoś szkolony osobiście przez niego.

- Mam się przebrać? - zapytała cicho, wywołując tym samym sarkastycznie rozbawioną minę Fury'ego.

- Sądzisz, że wyślę cię z nimi jako Empatię bez uprzedniego przedstawienia? - mężczyzna machnął od niechcenia dłonią, jakby chciał ją zbyć. - Agent Barnes ciebie też pamięta, wiesz? Więc nie, nie wyślę was nigdzie razem bez pewności, że potraficie znieść własne towarzystwo. Gdybyś nie bawiła się w to, niewątpliwie owocne, wtapianie w tłum, już byłabyś w drodze do quinjeta. Dalej ignoruj moje rozkazy a zobaczymy jak bardzo odsunę cię od akcji.

Alessia poczuła jak jej krew zaczyna wrzeć. Fury traktował ją jakby była jakimś pierwszym lepszym nieodpowiedzialnym świeżakiem. W dodatku to machnięcie dłonią... Przepaść między nimi powiększyła się jeszcze bardziej.

- Powiedziałeś, że mogę być Alessią - zauważyła, starając się aby do jej głosu nie przedostały się emocje. Musiał być pewny, pozbawiony drżenia. - Więc jestem. Nie ustaliłeś konkretnych godzin, w których mogę bawić się w przebieranki.

- Sądziłem, że nie muszę ci wykładać czegoś tak oczywistego. Miałaś dołączyć do Avengers jako Empatia i właśnie z nią mogę dyskutować. Ta rozmowa jest skończona.

Alessia zacisnęła zęby, odwracając wzrok pełen wściekłości od Fury'ego. Nie mogła zrobić sceny na oczach wszystkich agentów, a przynajmniej nie jako ona. Empatia już nieraz podważała jego autorytet, ale Alessia... Agentka Black była przeciętnym pracownikiem, którego powinien wyrzucić za niesubordynację.

Odeszła, walcząc z pokusą przesłania mu uczucia zranienia jakie właśnie w niej obudził. Nie mogła dać mu tej satysfakcji.

Szła przed siebie, nie obierając żadnego konkretnego kierunku. Nie chciała jeszcze ubierać stroju Empatii i ściągać peruki. Skoro Kapitan i Zimowy, a zapewne także Natasha właśnie wyruszali na misję, to ona nie miała powodu by się spieszyć. O ile wszystko dobrze pójdzie schwytają Lokiego, uratują Bartona, a potem odzyskają Tesserakt. Nie miała się czym martwić.
A przynajmniej taką miała nadzieję, choć myśl o Natashy i Zimowym w jednym quinjecie przyprawiała ją o mdłości.

- Szlag - warknęła pod nosem, czując nagły moment zderzenia z czyimś ciałem. Oczywiście, była tak pogrążona w myślach, że nie usłyszała kroków mężczyzn, wychodzących zza zakrętu.

- Wszystko w porządku?

Zmartwienie w głosie nieznajomego odruchowo kazało jej potwierdzić skinieniem i uśmiechnąć się dla zwiększenia przekonania, choć napływające do oczu łzy nie były spowodowane siłą uderzenia. Obraz Fury'ego, traktującego ją z wcześniejszym chłodem, wyrył się w pamięci kobiety, powoli torturując.

Alessia podniosła wzrok na mężczyzn i wtedy oprzytomniała. Tuż przed nią stali Kapitan razem z Zimowym. Wyglądali na zaskoczonych jej widokiem, a może raczej stanem, w jakim ją zastali, podobnie jak ona niedowierzała, że wpadła akurat na nich. Rogers zdążył przebrać się w swój kiczowaty, z pewnością zaprojektowany przez Coulsona, kostium, więc zapewne właśnie zmierzali do quinjeta. Że też nie mógł przebierać się szybciej.

ExulansisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz