co oni ukrywają? (rozdzial 31)

10.6K 326 300
                                    

wyszliśmy spokojnie z budynku

byłam otoczona z jednej strony tatą a z drugiej Leonem

czułam się bezpiecznie, za nami szli ludzie mojego ojca z pełnym zapasem broni

chciałam znaleść się już w samochodzie i wrócić do domu ale moj tata powiedział mi, że mama dla bezpieczeństwa przeparkowała samochód w bardziej bezpieczne miejsce

wtedy do mojej głowy wpadła rozkmina

ich było 5 przy stole gdy rozmawialiśmy

jeden umarł ostrzegając Matiego, Mati umarł później, tamtą 2 się zajął ktoś

a co z tym 5? Przecież dzisiaj było ich 5

spojrzałam przelotnie na mojego ojca, później na Leona i chciałam cos powiedzieć ale z boku uslyszlam strzał

w ułamku sekundy mój ojciec pociągnął mnie za sobą okrywając mnie swoim ciałem, chwile później rozległy sie kolejne odgłosy strzelania

zobaczyłam jak Leon pada na ziemie

chwile za nim jakiś mężczyzna, to był ten

wyrwałam sie z uścisku ojca i podbiegłam do Leona

-on krwawi - krzyknęłam widząc ogromną fale krwi - zrób coś!! - krzyknęłam w rozpaczy do mojego ojca

on niechętnie podszedł do chłopaka i przyłożył mu jakąś szmatę do rany

-uciskaj - nakazał

-tato jedziemy do szpitala - zażądałam

-nic mi nie będzie - bełkotał Leon - uspokoj sie Sofia

-wlasnie - zgodził sie mój ojciec - zabierzcie go - nakazał do swoich ludzi

-czemu on nie może jechać z nami? - wypłakałam ledwo mówiąc

-bo ty jesteś priorytetem - oznajmił - i gdyby jechał z nami to trafiłby do szpitala dopiero gdybys ty sie dobrze czuła

-zajebiscie sie czuje!! - wstałam na proste nogi - macie go zabrac do szpitala w tej chwili!! - zażądałam kolejny raz

-w tej chwili sie uspokój - skarcił mnie ojciec

mojemu ojcowi zadzwonił telefon, wyjął komórkę i odebrał

wtedy poczułam w kieszeni broń, tą którą zabrałam tamtemu ochroniarzowi

nie myślałam za dużo, po prostu wyjęłam ją i przyłożyłam sobie do głowy

-Sofia do cholery - krzyknął Leon, tymi słowami skupił uwagę mojego ojca na mnie.

On w tej chwili rozmawiał przez telefon

-oddzwonię - powiedział i nie czekając na odpowiedz rozmówcy rozłączył sie od razu

wszyscy patrzyli na mnie osłupieni. Wtedy zobaczyłam kolejną kałuże krwi Leona

-w tej chwili! - wypłakałam - w tej chwili macie go zawieść do szpitala! Ja jadę z Leonem czy wam sie to podoba czy nie!

-odłóż broń - zażądał mój ojciec

-zabierz Leona do szpitala!

-Sofia - zaczął Leon - zaraz mnie zabiorą uspokoj sie

-wlasnie

-ty! - wskazałam na któregoś z tych ludzi stojących przy Leonie - pomóż mu wstać - rozkazałam

nie wiem co we mnie wstąpiło

on stał i wpatrywał się we mnie

-zrób co mówi - wybełkotał mój ojciec widząc mój stan

kto wie co będzie jutroOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz