Rozdział 1

7.8K 408 126
                                    


OSIEM DNI WCZEŚNIEJ

- Na pewno chcesz sobie zrujnować tak ważny wieczór? - Moja przyjaciółka Katie wyłączyła silnik starego volvo swojego taty i spojrzała na mnie z miną wyrażającą zatroskanie. Następnie przeniosła wzrok na zegarek, po czym dodała: - Dokładnie za dwie godziny i dwadzieścia siedem minut staniesz się oficjalnie dorosła. Powinniśmy teraz leniuchować w twoim pokoju i zajadać się pizzą, a nie uganiać za tym dupkiem. On nie zasługuje na twoją uwagę.

- Wiem, Katie, ale chcę to mieć już za sobą. Jeśli Camille mówiła prawdę i Shane naprawdę jest w środku z Jenną, to chcę przed nimi stanąć i powiedzieć, co o nich myślę.

- Nie rozumiem, dlaczego tak ci na tym zależy. Po co dokładać sobie bólu? Łatwiej byłoby wyżyć się na nim na iMessage, a potem zablokować jego numer - przekonywała mnie.

- Nie powstrzymuj jej, Katie - odezwał się siedzący za mną Lucas. - Lepiej stawić czoła prawdzie, nawet tej najgorszej, i pozbyć się złudzeń.

- Serio w takiej chwili musisz nas raczyć swoimi mądrościami? - Katie przewróciła oczami, po czym otworzyła drzwi i wystawiła lewą nogę z auta. - W porządku, chodźmy. Tylko potem nie płacz mi do rękawa przez pół dnia i powtarzaj, że powinnaś mnie była posłuchać.

- Nawet jeśli wyjdzie na twoje, to przytulisz mocno Jas i puścisz dopiero wtedy, gdy się uspokoi. A potem otrzesz jej palcem łzy z policzków i powiesz, że nigdy jej nie opuścisz. - Przyjaciel poklepał mnie po ramieniu.

- Oczywiście, że jej nie opuszczę, bo jest moją najlepszą przyjaciółką - odparła Katie. - Co nie zmienia faktu, że uważam przyjazd tutaj za beznadziejny pomysł. - Po tych słowach ścisnęła mi dłoń i powiedziała spokojniejszym tonem: - Słuchaj, Jas, ja po prostu nie chcę, byś cierpiała. A wiem, że gdy tam wejdziesz i zobaczysz Shane'a z Jenną...

- Jakoś to przeżyję - weszłam jej w słowo.

- Na pewno? - dopytywała wyraźnie zmartwiona Katie.

- Wiem, że się o mnie martwisz. Gdybym była na twoim miejscu, też pewnie próbowałabym cię odwieść od konfrontacji.

- W takim razie dlaczego...?

- Bo zgadzam się z Lucasem. Wolę najgorszą prawdę niż życie w kłamstwie i nieświadomości - odpowiedziałam, po czym wysiadłam z auta. - Idziecie ze mną?

Dom Aarona, jednego z kolegów mojego jeszcze-chłopaka, znajdował się na niewielkim wzniesieniu, do którego prowadziło kilkadziesiąt schodków. Przez dłuższą chwilę przyglądałam się z ulicy głośno rozmawiającym na balkonie ludziom i wsłuchiwałam w dobiegającą z otwartych, rozświetlonych okien muzykę.

- Czyli tak się bawi szkolna elita... Współczuję sąsiadom Aarona - powiedziała Katie, która podobnie jak ja, nigdy nie lubiła hucznych imprez i zabawy do białego rana. Miała też od dawna na pieńku z Shane'em i jego kumplami. Pamiętam naszą kłótnię, gdy zeszłej wiosny powiedziałam jej o wiadomości, którą Shane wysłał mi na Instagramie. Spytał, czy nie chciałabym wpaść do niego na wieczór gier tylko we dwoje. Katie nie wiedziała, że wcześniej pisaliśmy ze sobą przez kilka tygodni. Gdy wyznałam jej prawdę, zagroziła, że jeśli przyjmę zaproszenie, to więcej się do mnie nie odezwie.

- To gorsze niż wbicie noża w plecy. Zapomniałaś już, co ten kretyn zrobił mojej rodzinie?!

- Shane nie miał nic wspólnego z próbą podpalenia warsztatu twojego taty - tłumaczyłam jej. - Policja potwierdziła jego alibi: przez cały weekend nie było go nawet w mieście.

- Może i nie, ale jednym z wandali był David, jego najlepszy kumpel - nie odpuszczała Katie. - To oczywiste, że Shane był w to zamieszany.

- W takim razie jak wytłumaczysz to, że od razu po tym incydencie Shane przestał się zadawać z Davidem?

- Damage control - odrzekła z przekonaniem w głosie Katie. - Znam Shane'a na tyle dobrze, by wiedzieć, że zdradziłby każdego, byle tylko ratować swój tyłek.

W tamtej chwili nie wierzyłam Katie. Lubiłam rozmowy z Shane'em i pragnęłam lepiej go poznać. Czułam, że choć na zewnątrz sprawiał wrażenie zapatrzonego w siebie osiłka, to w głębi duszy był skromnym i poukładanym chłopakiem. W końcu Katie odpuściła i dała mi swoje błogosławieństwo.

- Nie pochwalam tego, co robisz - westchnęła z rezygnacją - ale jeśli czujesz, że Shane to ten jedyny, to trzymam za was kciuki.

- Kocham cię, Katie, wiesz? - Rzuciłam jej się w objęcia. - Jesteś prawdziwą przyjaciółką.

Żałuję, że jej wtedy nie posłuchałam. Prawda była taka, że zachłysnęłam się zainteresowaniem ze strony najpopularniejszego ucznia Springfield High School. Większość dziewczyn w szkole marzyła o tym, by Shane chociaż na nie spojrzał. Charyzmatyczny, pewny siebie brunet z szerokimi ramionami, oliwkową cerą i błyszczącymi, bursztynowymi oczami zawsze znajdował się w centrum zainteresowania. Stanowił całkowite przeciwieństwo mnie: cichej, zakompleksionej szatynki, która w obawie przed krytyką nigdy nie wychodziła przed szereg. Nie rozumiałam, dlaczego Shane wybrał akurat mnie. Mógł mieć przecież każdą dziewczynę. I chyba właśnie to najbardziej mnie w nim urzekło. Stawiał mnie bowiem na równi z ładniejszymi i bardziej przebojowymi uczennicami. Wierzyłam, że widział we mnie to, czego inni nie chcieli dostrzec. Byłam głupia i naiwna. Szkoda, że tak późno to sobie uświadomiłam.

- Jeszcze możesz się wycofać. - Katie trzymała mnie za drżącą rękę, gdy przebywający w domu imprezowicze wykrzykiwali słowa refrenu piosenki Kill Bill autorstwa SZA: I might kill my ex, not the best idea. His new girlfriend's next, how'd I get here?

- Że też akurat w tej chwili musieli puścić ten kawałek. - Stojący przed nami Lucas próbował zdławić śmiech, ale w końcu nie wytrzymał i zaniósł się chichotem. - Sorry, Jas.

- Nie szkodzi. Też bym się śmiała, gdyby nie to, że serce za chwilę wyskoczy mi z piersi - odrzekłam i nabrałam powietrza w płuca. - Chodźmy. Chcę to już mieć za sobą.

The Candidates. Panna Richwood (Tom 1) [WYDANA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz