Wkrótce znaleźliśmy się przy drzwiach, zza których dobiegał szum muzyki wymieszanej z dziesiątkami nakładających się na siebie głosów. Zanim zdążyłam położyć dłoń na klamce, drzwi otworzyły się, a przed nami stanął kumpel Shane'a, Mike.
- No hej. - Przyłożył dłoń do policzka zaskoczonej Katie, po czym teatralnie zachwiał się i omal nie osunął na ziemię. - O rany, na twój widok aż straciłem czucie w nogach.
- Żebyś zaraz nie stracił go gdzieś jeszcze - syknęła przed zaciśnięte zęby Katie. Następnie odepchnęła Mike'a i przekroczyła próg domu. - Na co czekacie?
Pół minuty później przedzieraliśmy się przez tłum ludzi, z których większość widziałam pierwszy raz na oczy. Imprezowicze pili alkohol z czerwonych kubków i kompletnie nie zwracali na nas uwagi. Zewsząd uderzał we mnie smród potu i marihuany, a na domiar złego nie mogłam nigdzie zlokalizować Shane'a. Przez głowę przeszła mi myśl, że może Camille kłamała i tak naprawdę wcale go tu nie było. Zaczęłam żałować, że w ogóle tu przyjechałam. Gdyby nie Lucas, który szedł za mną i nieustannie mnie popychał, pewnie zawróciłabym i wybiegła na zewnątrz.
Gdy w końcu udało nam się dotrzeć do salonu, zaskoczył nas widok jeszcze większej liczby ludzi. Prawie wszyscy sprawiali wrażenie pijanych, choć dałabym sobie rękę uciąć, że większość nie miała nawet ukończonych dwudziestu jeden lat.
- Wiedziałaś, że Shane ma aż tylu znajomych? - krzyknął mi do ucha Lucas.
- Nie, ale jak się okazuje, nie wiedziałam o nim wielu rzeczy.
Im dłużej patrzyłam na tych ludzi, tym większą czułam satysfakcję z tego, że nigdy nie dałam się Shane'owi wciągnąć w to towarzystwo. Z początku regularnie zapraszał mnie na imprezy i przekonywał, że polubię jego znajomych.
- Nie daj się prosić. Będzie fajnie. Mike i Damon ciągle o ciebie wypytują.
- To ciekawe... Mieli trzy lata, by się mną zainteresować. Tymczasem żaden z nich nie powiedział mi choćby cześć, gdy wiele razy mijaliśmy się na korytarzu.
- Daj spokój. Nic nie mówili, bo cię nie znali. Teraz jest inaczej. Jesteś moją dziewczyną, a to z automatu czyni cię członkinią naszej grupy. Moi przyjaciele są twoimi przyjaciółmi.
- Nieprawda, Shane. Przyjaciele to ludzie, których sami sobie wybieramy - nie dawałam za wygraną.
- W porządku, bardzo możliwe, że nie zostaniecie przyjaciółmi. Mimo to mogłabyś się dla mnie poświęcić i spędzić trochę czasu z osobami, które są dla mnie ważne.
- Zabawne, że akurat ty mówisz o poświęceniu. Odkąd jesteśmy razem, tylko raz spędziłeś ze mną piątkowy wieczór.
- Przecież zawsze umawiasz się z Katie i tym, jak mu tam...
- Nie mam aż tak wielu przyjaciół, byś zapomniał ich imion - rzuciłam z przekąsem. - Poza tym Katie i Lucas nie mają nic przeciwko temu, byś uczestniczył w naszych spotkaniach. No co, kotku? Mógłbyś się dla mnie poświęcić i spędzić trochę czasu z osobami, które są dla mnie ważne - przedrzeźniłam go.
- To dwie kompletnie różne sytuacje. Nie masz tylu znajomych co ja, więc nie wiesz, jak to jest. Nie mogę tak po prostu się z nimi nie widywać, bo wypadnę z towarzystwa.
- No tak, towarzystwo jest dla ciebie ważniejsze od dziewczyny. W sumie mogłam się tego spodziewać...
- To nie tak... - Shane przyciągnął mnie do siebie i namiętnie pocałował. - Liczysz się tylko ty. Nawet nie waż się w to wątpić.

YOU ARE READING
The Candidates. Panna Richwood (Tom 1) [WYDANA]
Teen FictionKSIĄŻKA OD 17 MAJA DOSTĘPNA W WERSJI PAPIEROWEJ W CAŁEJ POLSCE. W świecie wielkich pieniędzy i pokus prawdziwa miłość to bezcenny skarb. W dniu osiemnastych urodzin Jasmine Stokes otrzymuje od rodziców list, który wywraca do góry nogami jej spokojne...