Rozdział 26

2.9K 232 38
                                    


Po kolacji i nieprzyjemnej rozmowie ze stryjem udałam się na wzgórze, w miejsce, do którego jakiś czas temu zaprowadziła mnie Ashley. Przez następną godzinę podziwiałam zachód słońca i analizowałam to, co powiedział mi Richwood. Jak mógł w ogóle pomyśleć, że zgodzę się wyjść za wskazanego przez niego mężczyznę? I przed kim tak zaciekle mnie chronił? A jeśli tak naprawdę nic mi nie groziło? Może sprzedał mi tę bajeczkę, by mnie nastraszyć? Najwyraźniej przyparty do muru Richwood miał do zaoferowania jedynie groźby. Obszedł się ze mną dokładnie tak jak z Theo. Nie docenił jednak swojego przeciwnika. Nie zamierzałam grać w jego grę.

– Jak się czujesz, córeczko? – spytała mama, gdy w końcu do niej zadzwoniłam. Bałam się tego, co usłyszę od rodziców, ale musiałam wypytać ich o Richwooda.

– Cześć. Jest tata?

– Tak. Siedzi obok mnie.

– Przełączysz na głośnomówiący? Chciałabym, żebyście oboje uczestniczyli w tej rozmowie.

Gdy tata dołączył do mamy, powiedziałam im o propozycji Richwooda. Na samą myśl o przymusowym ślubie ogarniało mnie zażenowanie. Wtedy rodzice wyznali, że tuż po kolacji stryj zadzwonił do nich i pozwolił im powiedzieć mi o wszystkim, co wiedzą.

– Nie mieliśmy pojęcia, że pan Richwood zamierza wydać cię za mąż – odrzekł tata, a po krótkiej pauzie dodał: – Wiedzieliśmy natomiast, że ma wobec ciebie jakieś plany...

– I że prawdopodobnie nie wrócisz już do domu – dodała mama. Była mistrzynią w nieokazywaniu emocji, ale po drżącym głosie poznałam, że cała ta sytuacja kosztowała ją wiele nerwów.

– Chcecie powiedzieć, że puścili mnie tam, wiedząc, że Richwood nie pozwoli mi wrócić?

– Nie mieliśmy wyboru. Taką zawarliśmy z nim umowę.

– No tak, Richwood i jego umowy... Do czego was zmusił? Wiem, że coś przede mną ukrywacie...

– Twój stryj do niczego nas nie zmusił – odezwał się tata. – Gdybyśmy ciebie nie wzięli, znalazłby ci innych rodziców zastępczych.

– A my pokochaliśmy cię od pierwszej chwili i nie wyobrażaliśmy sobie, że mogłabyś nie być naszą córeczką – dopowiedziała jeszcze bardziej drżącym głosem mama.

– Na co konkretnie się z nim umówiliście? Wiem, że pokazanie mi listu to tylko jeden z warunków. – Gdy rodzice zamilkli na dłuższą chwilę, zdenerwowana podniosłam głos: – Mówcie, do cholery! Przecież wam pozwolił!

– No dobrze, nie byliśmy z tobą do końca szczerzy. Kontaktowaliśmy się z Richwoodem częściej, niż ci powiedzieliśmy – wyjawiła mama.

– Jak często?

– Przynajmniej raz w miesiącu – odpowiedział tata. – Przez te wszystkie lata byliśmy też pod nieustanną obserwacją. Każdego dnia pilnowało nas kilku ochroniarzy. Oczywiście robili to w taki sposób, byś się nie zorientowała.

– Niemożliwe – jęknęłam do telefonu.

Nagle przypomniałam sobie liczne podejrzane sytuacje z ostatnich lat, które rodzice za każdym razem bagatelizowali. Pamiętałam, jak w dzieciństwie spędzaliśmy wakacje nad jeziorem. Któregoś popołudnia przybiegłam zapłakana do taty i naskarżyłam mu na pana w czapce z daszkiem, który stał pod drzewem i mi się przyglądał. Innym razem rodzice wybrali się ze mną do galerii handlowej, gdzie przez kilka godzin obserwowałam trzydziestokilkuletniego mężczyznę, który sprawiał wrażenie, jakby podążał za nami krok w krok. Ilekroć mówiłam o tym mamie, zapewniała mnie, że to nieprawda. Nieznajomy ulotnił się dopiero wtedy, gdy ruszyłam w jego stronę. Z kolei jednym z ostatnich incydentów była randka z Shane'em z początku roku. Mój były najpierw zabrał mnie na romantyczną kolację, a potem na horror o egzorcyzmach. Byłam niemal pewna, że facet, który siedział kilka rzędów za nami, przebywał wcześniej w tej samej restauracji. Uznałam jednak, że nie będę o tym wspominać Shane'owi. Nie chciałam, by wziął mnie za paranoiczkę.

The Candidates. Panna Richwood (Tom 1) [WYDANA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz