Rozdział 22

3.5K 257 82
                                    


TYDZIEŃ PÓŹNIEJ

Za mną intensywny tydzień. Nie było dnia, bym nie uczestniczyła w biznesowych kolacjach z ważnymi współpracownikami stryja. Richwood przedstawił mnie między innymi znanemu politykowi z partii demokratycznej, trzech inwestorom giełdowym i prezesowi firmy specjalizującej się w nowych technologiach. W trakcie spotkań moja rola ograniczała się głównie do uśmiechania się i przytakiwania ludziom, którzy mówili na tematy, w których kompletnie się nie orientowałam. Musiałam też w kółko opowiadać o tym, jak wielkim szokiem było dla mnie odkrycie, że moim jedynym krewnym jest najbogatszy człowiek na świecie. W pewnym momencie zaczęłam wierzyć, że Theo miał rację co do intencji stryja. Richwoodowi zależało na tym, by jego majątek pozostał w rodzinie. I choć zupełnie nie nadawałam się do zarządzania ogromnym imperium, to dla niego nie miało to znaczenia. Liczyło się tylko to, że byliśmy złączeni więzami krwi.

- To dla mnie? - spytałam zaskoczona Celeste, która weszła do mojego pokoju z dużym bukietem czerwonych róż.

- A i owszem. Czyż nie są piękne?

Z początku założyłam, że przysłał je Paul Hamilton: założyciel przedsiębiorstwa komputerowego, którego Richwood przedstawił mi zeszłego wieczora. Biznesmen przez całe spotkanie zasypywał mnie komplementami, podkreślając, że byłabym idealną partnerką dla jego jedynego syna.

- Czy przypadkiem Anthony nie ma już trzech dyszek na karku? - spytał w pewnym momencie stryj. - Kilkanaście lat różnicy to całkiem sporo, nie sądzisz?

- Tak się tylko wydaje. Mnie i moją żonę dzielą dwadzieścia dwa lata i jakoś jesteśmy szczęśliwi.

- Być może, ale poznałeś ją, gdy stuknęła ci sześćdziesiątka - zauważył rozbawiony Richwood.

Gdy Celeste wręczyła mi bukiet, zauważyłam wciśniętą między kwiaty kopertę. Ewidentnie ktoś sprawdzał jej zawartość.

- Dlaczego ją otworzyłaś? - spytałam opiekunkę domu, pokazując jej naderwany fragment koperty.

- Nie zrobiłam tego. Bukiet przeszedł najpierw przez ochronę.

- Super. Mój pokój też regularnie przetrzepują pod moją nieobecność?

- Tajemnica służbowa - odrzekła chłodno Celeste. Dałabym sobie rękę uciąć, że dostrzegłam na jej twarzy delikatny uśmieszek satysfakcji.

- Ehe... Coś jeszcze? - spytałam oschle.

- Nie, to wszystko. Przypominam, że za godzinę jesz obiad z panem Richwoodem - poinformowała mnie Celeste, po czym opuściła pokój. Wtedy zajrzałam do koperty i wyjęłam z niej odręcznie napisany list. Brzmiał on:

Droga Jasmine,

Wybacz, że używam do komunikacji z tobą tak przestarzałej formy, ale nie mieliśmy okazji wymienić się numerami telefonów. Z początku próbowałem cię odnaleźć na Instagramie, ale niestety mi się nie udało. Mam zatem nadzieję, że mój list jak najszybciej trafi w twoje ręce i wkrótce otrzymam od ciebie odpowiedź. Chciałem tylko napisać, że wciąż myślę o naszym spacerze po plaży i interesujących rozmowach. Jesteś niezwykle miłą i inteligentną dziewczyną. Nie wiem, jak długo zamierzasz jeszcze zostać u pana Richwooda, ale nie ukrywam, że chętnie ponownie bym się z tobą spotkał. Pragnę też podkreślić, że całkowicie zrozumiem twoją odmowę. Proszę, nie czuj się do niczego zobowiązana. Jest to z mojej strony luźna propozycja i równie dobrze możesz zignorować ten list. Niemniej jednak byłbym zaszczycony, gdybyś pozwoliła mi spędzić z tobą znów trochę czasu. Czuję, że mamy ze sobą wiele wspólnego. Będę czekał na twoją odpowiedź. Pozdrawiam cię sedecznie!

The Candidates. Panna Richwood (Tom 1) [WYDANA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz