Rozdział 9

4.8K 371 73
                                    


TYDZIEŃ PÓŹNIEJ

- Jesteśmy na miejscu, panno Stokes - powiedział Kurt tuż po tym, jak zaparkował tuż przy, jak ją określił, Richwood Residency. Następnie wysiadł z auta i otworzył mi drzwi.

- A moje walizki? - spytałam, gdy wskazał mi wyprostowaną ręką wejście do budynku. Zdobione witrażem drzwi znajdowały się za czterema kolumnami, które podpierały szeroki balkon.

- Zaniosę je do pokoju. Zapraszam do środka. Pan Richwood pani wyczekuje.

Nie chciałam wchodzić sama do cudzego domu, dlatego zaczekałam, aż Kurt wyjmie z bagażnika walizki, a potem ruszyłam z nim w stronę drzwi. To był ten moment. Za chwilę miałam poznać człowieka, który wywarł kluczowy wpływ na moje życie. Człowieka, który przed laty jedną decyzją zmienił dla mnie wszystko.

W pewnym momencie w drzwiach zjawiła się wysoka i zgrabna szatynka z włosami spiętymi w kok. Ubrana była w sięgającą do kolan i pozbawioną dekoltu czarną sukienkę. Musiała mieć nie więcej niż trzydzieści pięć lat.

- Jasmine! Wspaniale, że wreszcie jesteś! - Ruszyła w moją stronę z szerokim uśmiechem. Zanim jednak podała mi dłoń, zbadała mnie wzrokiem od stóp do głów. Wykorzystałam tę chwilę, by przyjrzeć się jej twarzy. Miała porcelanową cerę, lekko zadarty nos i duże, obrysowane czarną kredką oczy. - Nazywam się Celeste Westgard i pełnię funkcję opiekunki domu. Zarządzam obsługą i troszczę się o to, by nie tylko panu Richwoodowi, ale i wszystkim gościom mieszkało się tu jak najprzyjemniej.

- Jasmine Stokes. Bardzo mi miło - powiedziałam cicho, onieśmielona imponującym wzrostem Celeste.

- Zapewne jesteś zmęczona po podróży... Pozwól, że zaprowadzę cię do twojego pokoju.

- Myślałam, że najpierw spotkam się ze stryjem...

- Spotkasz podczas wspólnego obiadu, który jest zaplanowany na drugą, czyli - Celeste zerknęła na srebrny zegarek - za niespełna dwie godziny. Będziesz miała czas, by odpocząć i się odświeżyć.

Uprzejmy, choć stanowczy głos Celeste skutecznie zniechęcił mnie do wywierania na nią nacisku. Posłusznie udałam się więc za nią w stronę wejścia. Po przekroczeniu progu moim oczom ukazał się przestrzenny hol, którego białe ściany przysłonięte były licznymi lustrami, obrazami i rzeźbami. Z wysokiego sufitu zwisało kilka zdobionych kryształami żyrandoli, a znajdujące się po drugiej stronie pomieszczenia schody przywoływały na myśl końcową scenę filmu „Titanic". Nie mieściło mi się w głowie, że to wszystko pewnego dnia miałoby należeć do mnie...

- Tu jest... pięknie - wydusiłam z siebie.

- To dopiero początek, Jasmine. Po obiedzie oprowadzę cię po całej rezydencji - odrzekła Celeste, po czym ruszyła ku schodom. - Twój pokój znajduje się na trzecim piętrze, w tak zwanej strefie prywatnej.

- To znaczy?

- Może po kolei: pierwsze piętro Richwood Residency określam mianem piętra reprezentacyjnego. Zawiera ono między innymi salę balową, jadalnię czy salon, w którym pan Richwood odpoczywa z gośćmi. Drugie piętro to tak zwane piętro administracyjne. Mieści się na nim osiemnaście gabinetów, biblioteka i pokoje pracowników. Z kolei ostatnie piętro to strefa prywatna, wydzielona w połowie dla pana Richwooda, a w połowie dla gości.

- Czy mogę spytać, ile pomieszczeń znajduje się łącznie w budynku? - spytałam po pokonaniu kilku drewnianych schodów.

- Oczywiście: osiemdziesiąt cztery pokoje, osiemnaście gabinetów, salon, kuchnia, jadalnia, basen...

The Candidates. Panna Richwood (Tom 1) [WYDANA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz