Rozdział 3

9.7K 370 78
                                    

Od rana trwały wielkie przygotowywania do wieczornej gali. Śniłam o tym dniu od dawna i z niecierpliwością na niego czekałam, a gdy w końcu nadszedł, marzyłam jedynie, żeby jak najszybciej się skończył. Chciałam już mieć za sobą ten cały stres i wszystkie emocje. W nocy nie mogłam zmrużyć oka, a gdy nareszcie mi się udało nie miałam okazji, żeby nacieszyć się upragnionym snem. Charlie już z samego rana przyjechał do mojego mieszkania, żeby zacząć przygotowania. Albo raczej kontrolować przygotowania. Gdybym wiedziała, że jego obecność wprowadzi tyle zamieszania, kilka razu przemyślałabym, czy na pewno otwierać mu drzwi. Wiedziałam, że chciał dobrze, jednak jego krzyki i uwagi nie pomagały. Podczas makijażu, gdy akurat miałam malowane usta, patrzył z taką dokładnością na ręce makijażystki, że biedna nie była w stanie ich pomalować, bo jej ręce zbyt bardzo drżały ze stresu.

- Charlie! - w pewnym momencie już sama nie wytrzymałam tej napiętej atmosfery, którą stworzył. - Opanuj się wreszcie, bo zaraz wszyscy przez ciebie zwariujemy.

Chłopak zmierzył mnie surowym spojrzeniem i wiedziałam, że zaraz dostanę ostry opieprz za to, że ośmieliłam się wtrącić. Żeby nie było, ja też denerwowałam się galą, a z tego stresu miałam tak ściśnięty żołądek, że od rana jedyne co zjadłam, to batonik, który miał mi dodać trochę energii. Patrząc na to co się działo, Charlie musiał je przedawkować.

- Och przepraszam bardzo - oburzył się. - Widzę, że tylko mi na tym wszystkim zależy.

- Dobrze wiesz, że mi też - westchnęłam. Czasami nie miałam do niego sił. - Tylko nie widzę powodu, żeby aż tak bardzo panikować.

- Przecież nie panikuję - zaoponował. Nie mogłam powstrzymać prychnięcie, za które zostałam zmierzona ostrym spojrzeniem. - Chcę tylko, żebyś dobrze wyglądała, gdy będziesz odbierać nagrodę. W końcu cały świat będzie na ciebie patrzył - powiedział jednocześnie podchodząc bliżej i po raz setny poprawiając coś przy mojej sukience.

- Nie pomagasz, wiesz o tym? - nawet tego nie skomentował.

- Ja tylko stwierdzam fakty - wzruszył ramionami. - W końcu jesteś najlepszą aktorką w tym kraju. Nie poczekaj... - przyłożył sobie palec do brody i udawał, że się zastanawia. - Jesteś najlepszą aktorką na całym tym pieprzonym świecie! Zmiażdżysz ich tam dzisiaj!

Uśmiechnęłam się szczerze i mocno go przytuliłam. Wielokrotnie miałam momenty, kiedy wątpiłam w siebie i w to, czy to co robię ma w ogóle jakikolwiek sens. Później nagle przychodziły takie chwile jak ta teraz, kiedy szykowałam się na najważniejsze filmowe wydarzenie roku i wiedziałam, że warto było się nie poddawać. Czasami się zastanawiałam ile osób zrezygnowało ze swoich marzeń przez strach. Żyjemy w czasach, w których każdy nasz ruch jest komentowany, a jakakolwiek odmienność nie zawsze jest akceptowana. Boimy się rozwijać, bo nie chcemy być wytykani przez innych palcami. Byłam wdzięczna rodzicom za to, że w dzieciństwie nauczyli mnie, żeby nie przejmować się opinią innych i zawsze iść po swoje z wysoko uniesioną głową. W końcu życie mieliśmy jedno. Nie warto było go marnować na zamykanie się w swoich czterech ścianach.

Oprócz rodziców, zawsze mogłam liczyć na jeszcze jedną osobę. Na Charliego Wilsona, który od zawsze we mnie wierzył, tak samo mocno, jak i ja w niego. Ten chłopak był nieodłączną i zdecydowanie lepszą częścią mnie.

- Musimy już wychodzić - do moich uszu dobiegły głosy z korytarza. Ledwo zdążyłam się odsunąć od Charliego, gdy w pomieszczeniu pojawił się mój ochroniarz. - Na czułości przyjedzie jeszcze czas, bo teraz jedziemy skopać im wszystkim tyłki.

Wszyscy zaśmialiśmy się na jego słowa. Zdecydowanie każdy z nas był tego dnia w nastroju na wygraną. Z uśmiechem na twarzy ostatni raz spojrzałam w stronę lustra. Chyba jeszcze nigdy nie czułam się tak, jak w tamtym momencie. Pomimo stresu cała ekipa spisała się rewelacyjnie i to dzięki nim wyglądałam tak pięknie.

Spoiled soulsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz