Rozdział 5

8.7K 329 60
                                    

W życiu bywały takie momenty, gdy się bałam. Choć nienawidziłam tego uczucia, to pojawiało się ono dość często. Zaczynało się od drobnej paniki, a z czasem przemieniało się w paraliżujący stres, który utrudniał mi oddychanie i nie odpuszczał tak łatwo. Traciłam wtedy zdrowy rozsądek i zamiast próbować się uspokoić, jeszcze bardziej się nakręcałam. Kończyło się na płaczu i myślach, że mogę umrzeć.

A jednak żaden stres nie równał się z tym, co czułam w tamtym momencie. Gdy obaj mężczyźni złapali mnie za ramiona i próbowali pociągnąć w stronę wyjścia przypomniałam sobie o tych wszystkich razach, gdy w panice myślałam, że umrę i uświadomiłam sobie, że tak naprawdę nigdy nie wiedziałam jak to jest. Nigdy nie stałam oko w oko ze śmiercią i nigdy nie była ona aż tak blisko. W tamtej chwili wiedziałam, że mogą zrobić ze mną wszystko. I to właśnie ta myśl sprawiła, że w moim wnętrzu odżyła ostatnia nadzieja i chęć walki. Wierzgałam nogami i próbowałam wyrwać się z silnego uścisku mężczyzn.

- Pomocy! - nie wiedziałam skąd znalazłam w sobie siłę na krzyk. - Błagam proszę po...

W tej samej chwili poczułam piekielny ból w prawej skroni i nastąpiła ciemność.

***

Obudziłam się w dość nienaturalnej pozycji i z cholernym bólem głowy. Zanim jeszcze otworzyłam oczy próbowałam sobie przypomnieć, co tak właściwie się stało. Pamiętałam przygotowania, a później samą galę. Wygrałam, tak z pewnością mi się udało i później poszłam odebrać nagrodę, a w trakcie mojego przemówienia... Przerażona szybko rozchyliłam powieki i rozejrzałam się dookoła. Jak się okazało siedziałam na tylnej kanapie w jakimś samochodzie. Próbowałam się podnieść, jednak w tej samej chwili pojazd gwałtownie skręcił, a ja z jękiem poleciałam prosto na drzwi.

- Chyba ktoś się obudził - usłyszałam czyjś rozbawiony głos.

Cała zesztywniałam i uniosłam wzrok. Miejsce pasażera, jak i to za kierownicą zajmowało jakichś dwóch mężczyzn. Głowa cały czas mnie bolało, jednak potrafiłam przypomnieć sobie wszystko, co działo się na gali. Początkowe strzały, ranny Noah, a później ci mężczyźni i on. Nie wiedziałam, czy byli to ci sami. Tamci mieli maski, podczas gdy ci przede mną już się ich pozbyli.

Mężczyzna, który wcześniej się do mnie odezwał siedział na miejscu pasażera i cały czas się we mnie wpatrywał. Nie chciałam tego. Nie chciałam, żeby na mnie patrzył. Odwróciłam wzrok i spojrzałam na tego drugiego. Niemal zachłysnęłam się powietrzem, gdy na szyi drugiego mężczyzny dostrzegłam tatuaże. To on.

Wewnątrz cała dygotałam. Byłam przerażona tym, czego ode mnie chcieli. W mojej głowie zaczęła tworzyć się masa scenariuszy i wtedy coś zrozumiałam. Coś, co wywołało we mnie jeszcze większą panikę i sprawiło, że moje płuca boleśnie się ścisnęło, a ja nie mogłam dłużej oddychać.

Nikogo więcej nie zabrali. Chodziło im o mnie.

Otworzyłam szerzej oczy i łapczywie nabrałam powietrza. Miałam wrażenie, że znalazłam się w jakimś koszmarze. Marzyłam, że zaraz się obudzę i to wszystko zniknie. Okaże się, że to wszystko nigdy nie miało miejsca, a ja będę mogła razem z Charliem cieszyć się wygraną. Nie byłam wierząca, jednak w tamtym momencie byłam gotowa błagać Boga o to, żeby ten koszmar nie okazał się prawdą. Niestety minuty mijały, a ja cały czas siedziałam w tym samochodzie.

Nagle auto gwałtownie się zatrzymało. Wyjrzałam przez okno, żeby zobaczyć, dokąd przyjechaliśmy, jednak kompletnie nie znałam tej okolicy. Staliśmy właśnie przed jakąś wielką bramą, która zaczęła się automatycznie otwierać, gdy mężczyzna z tatuażami nacisnął jakiś pilot. Samochód ponownie ruszył.

Spoiled soulsWhere stories live. Discover now