7.Pewność siebie

12.1K 340 314
                                    

Solan P. O. V

-Nudno tu.- zajęczał Tony pijąc piwo.- Mam pomysł! Pojedźmy do klubu!- krzyknął. Cała nasza czwórka zmarszczyła nosy.

-Ty jesteś już lekko podpity, klub nie będzie dla ciebie dobrym pomysłem.- powiedziała Ash. Tony przekręcił oczami, a mnie przyszedł pewien pomysł.

-To nie jest taki głupi pomysł.- powiedziałem, a Asha mnie skarciła wzrokiem.- Poważnie mówię, pojedźmy do jakiegoś klubu. Po tym jak nasza kochana Kylie zrobiła szopkę nic się tutaj nie dzieje.

-Jakbyś choć trochę pomyślał nad tym co robisz, szopki by nie było. Ale ty jesteś chujem i postanowiłeś swoją dumę wyjąć z kieszeni, a i tak chuj z tego wyszło. Byłam pierwsza na mecie, i gdyby nie ja stracił byś siedem tysięcy. A tak to straciłeś tylko połowę.- puściła mi oczko. Jak ja tej suki nienawidzę.

-Masz kase z wyścigów, jeszcze ci mało?- zapytałem zbliżając się do niej. Ona w porównaniu do mnie była jebanym szczurem. Musiała unosić głowę aby patrzeć na mnie gdy rzucaliśmy sobie jakieś kąśliwe uwagi.

-Ach nie, ale czerpie przyjemność z tego, że masz świadomość o tym, że przejebałeś nie całe cztery tysiące. A dokładnie to trzy tysiące pięćset.- odpowiedziała swoim wkurwiającym głosem.

-Za co ty sobie w ogóle tą kase wzięłaś, co?- zapytałem na co ona się szeroko uśmiechnęła.

-Za moją zajebistą jazdę. Przyznaj, że ci się podobało.- zaraz ją chyba rozszarpię. Kurwa no. Podobało mi się, to prawda.

-Nie podobało mi się.- odpowiedziałem z mało stabilnym spokojem.

-Halo? Dzieciaki? Zamierzacie się jeszcze kłócić jak dzieci z przedszkola czy jedziemy do tego cholernego klubu?- wtrąciła się Madison.

                                   ~~~~~~~
Chwile później byliśmy już w klubie. Kylie usiadła z dziewczynami pijąc colę z lodem. Dziewczyny długo ją nie zagadały bo Tony poprosił blondynę do tańca, a Ash poszła się lizać z jakimś typem. Szybko podszedłem do brunetki siadając na wysokim krześle przy wyspie.

-Coś chcesz konkretnego?- zaczęła swoim pewnym tonem.

-Właściwie to chciałbym trochę z tobą pogadać.- tak bardzo nie chciałem tego mówić. Nie nawidziłem jej. Zmarszczyła nos, a potem otwierając szeroko oczy.

-Ty? Pogadać? To jest jakaś podpucha?- parsknąłem udawanym śmiechem.

-Tony i Asha ciągle napierdalają o tobie. Początkowo nam nie wyszło się poznać bliżej. I właśnie teraz mamy okazje.- uśmiechnąłem się sztucznie. Dziewczyna zmarszczyła brwi coś analizując.

-Dobrze, a więc opowiedz coś o sobie.- zaczęła popijając napój ze szklanki.

-Och proszę cię, niech to nie będzie takie drętwe. Skąd nauczyłaś się rzucać idealnie nożem?- zapytałem na co ona zaczęła trochę szybciej oddychać.

-Od ojca. Tata mnie uczył tak samo jak jazdy autem.- odpowiedziała na jednym wdechu uciekając spojrzeniem na boki. Nie chciała ciągnąć tego tematu, widziałem przez mowę jej ciała, ale ze mną tak łatwo nie będzie.

-Serio? Chętnie bym go poznał.- jej klatka piersiowa unosiła się powoli i głęboko

-Tak jasne, może kiedyś.- odpowiedziała cicho.

Przez następne kilkanaście minut rozmawialiśmy na mało ważnych tematach. Nagle barmani i osoby siedzące przy wyspie usłyszały huk. Niby nie chcący zrzuciłem miskę z lodem. Kylie od razu się podniosła z krzesła i schyliła się po miskę. Miałem czas aby wrzucić jej coś do picia. I tak zrobiłem. Lekki narkotyk po którym nie będzie wiedziała co się dzieje.

-Kurwa mać.- przeklinałem chowając twarz w dłoniach.- Przepraszam naprawdę.

-Spoko, nic się nie stało.- odpowiedziała uśmiechając się. Wróciliśmy do rozmowy. Kylie co chwile piła napój przez co już go obywało. W pewnym momencie miałem mroczki przed oczami, bóle głowy i miałem wrażenie, że świat wirował.

Spojrzałem na chytre uśmiechniętą Kylie która wciąż po pijała picie. I wtedy zrozumiałem.

-Było warto mi coś dosypywać do drinka?- zapytała układając nogę na nogę. Obraz mi się rozmazywał przez co musiałem mrugać szybciej powiekami.

-Jak ty to..- wydukałem. Brunetka się roześmiała i upiła łyka.

-Jak ja to zrobiłam? W tym samym czasie co zbierałeś lód podmieniłam szklanki. Widziałam, że mi coś dosypałeś.- odpowiedziała ze spokojem. Wstała z krzesła, zarzuciła moją rękę na jej ramię i kierowała nas w stronę wyjścia.

-Nienawidzę cię.- powiedziałem ledwo przytomny gdy kierowaliśmy się w stronę jej auta.

-Ja ciebie też. Zazwyczaj kiedy ktoś mi robi pod górkę to zabijam, ale ciebie mogę oszczędzić.- odpowiedziała ironicznie. Otworzyła drzwi od strony pasażera i mnie tam posadziła. Obeszła auto i usiadła na miejsce kierowcy.

-Znaj moje dobre serce, Roth.- mruknęła i ruszyła z pod klubu.

                                ~~~~~~~~~
Już nie pamiętam jak dotarłem do domu. Rano obudziłem się w swoim łóżku aczkolwiek nie przebrany. I wtedy też uświadomiłem sobie, że cholerna Kylie Manson jest najgorszą dziewczyną jaką kiedykolwiek miałem odwagę poznać. Jest bystra, odważna, brutalna i niebezpieczna. Początkowo plan był prosty. Pozbycie się Kylie Manson. Ale jednak to będzie cięższe niż myślałem. Zamiast ja mam zamiar pozbycie się jej, ona pozbywa się mnie nic nie robiąc.

Kylie stąpa po kruchym lodzie, i się nie boi. A powinna. Powinna mieć świadomość tego, że jej pyskowanie, zagrywki, uwagi i pewność siebie ją zgubi.

———————
ostatni rozdział na dziś🫶

Ride To Die 18+Where stories live. Discover now