25. Odpokutować za winy

12.3K 360 496
                                    

Solan P. O. V

Kolejny chujowy dzień. Wciąż nie daje mi spokoju rozmyślanie nad ojcem i jego firmą. No i coraz częściej łapie się nad rozmyślaniem o Kylie. Rozmyślam o tym co teraz robi, jak się czuje, czy płacze i wiele wiele innych. Jakim kurwa cudem ciągle o niej myśle? Przecież się nie lubimy.

Z ojcem też nie jest łatwo. Nie znam go, ale powoli zaczynam sobie uświadamiać, że nie tylko nazwisko nas łączy, ale i krew która płynie nam w żyłach. Trochę to jest dziwne uczucie kiedy masz świadomość, że rozmawiasz z osobą która nie długo umrze. Tak na prawdę to rozmawiamy tak z każdym. Każdy kiedyś umrze.

Dziś razem z Tonym mamy wyjaśnić pare spraw z Peaterem. Dlatego dziś jadę na wyścig bo wiem, że tam będzie. Właściwie to to, że matka Kylie jest w domu i nie ma możliwości pójścia na tor jest nam zajebiście na rękę.

Jestem gotów tego chuja zabić za to co robił Kylie. Na plaży dokładnie policzyłem jej blizny. Początkowo nie chciała ich pokazywać, ale w końcu uległa. Odwróciła się do mnie plecami unosząc powoli koszulkę do góry. Gdy zobaczyłem jej plecy zabrało mi wdech w piersi. Zacząłem dokładnie liczyć jej blizny. Powoli odkręciła się powrotem do mnie zasłaniając piersi koszulką, ale miała odkryty brzuch oraz żebra. Tam również były blizny. Starałem jej pojedynczą łzę kciukiem, zahaczyłem palcami o skrawek jej koszulki i upuściłem w dół. Wszystkich jej blizny było dokładnie 61. 61 blizn na jej małym, delikatnym ciele. 61 razy była przypalona papierosem. Bez zastanowienia przeciągnąłem jej ciało do mojego mocno przytulając.

Wystarczyła chwila, a ja byłem gotów sprawić by piekło zamarzło aby tylko ona była bezpieczna.

Moje rozmyślanie przerwał dzwonek do telefonu. Chwyciłem telefon z komody i szybko odebrałem.

-Gotowy?- zapytałem pierwszy.

-Oczywiście, że kurwa tak.- powiedział Tony. Cicho się roześmiałem na entuzjazm mojego przyjaciela.

-Masz kominiarkę?- kolejne pytanie padło z moich ust.

-Mam.

-Świetnie.- odpowiedziałem zadowolony.

-Będę za pięć minut.- powiedział Tony i się rozłączył. Stwierdziliśmy, że pojedziemy samochodem Tony'ego bo mój samochód jest dość rozpoznawalny na torze, a nie mogłem pozwolić na to aby ktoś rozpoznał mnie i Tony'ego. Przynajmniej na ten czas kiedy wyjebie Peaterowi.

Wyszedłem z apartamentu i stanąłem przed drzwi. Po chwili na przeciwko mnie zjawił się czarny Jaguar F-type. Z kominiarką w ręce podszedłem do auta i do niego wsiadłem. Przywitałem się z przyjacielem i ruszyliśmy na wyścigi.

-Co zamierzasz mu zrobić?- zapytał Tony wpatrując się w drogę przed nami.

-Lekko poobijać.- powiedziałem z uśmiechem.

-Ta jasne.- prychnął.- Już znam twoje „ lekko"- zaśmiałem się cicho. To samo zrobił Tony.

Przez całą drogę uzgadnialiśmy jeszcze nasz plan aż w końcu dojechaliśmy na wyścigi.

-Zatrzymaj się trochę dalej.- powiedziałem na co Tony nie odpowiedział tylko kiwną głową.

Zabawę czas zacząć.

~~~~~~~

-Peater Willims.- powiedziałem mając na głowie czarną kominiarkę. Peater siedział przywiązany do krzesła w jednym z pokoi dla tych bossów na wyścigach. Tony wcześniej go już trochę poturbował więc lekko się uśmiechnąłem pod nosem.- Wiesz, że Lucyfer nie lubi takich jak ty?- nie odezwał się bo miał ścierkę w ustach.

Ride To Die 18+Waar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu