9.Krwawiąca warga

11.2K 345 245
                                    

-Ooo któż to raczył wreszcie wstać.- powiedział Solan pijąc kawę z mojego ulubionego kubka w kotki.

-Chuju to mój kubek!- przetarłam sobie rękoma twarz i westchnęłam.- Teraz będę musiała go wyparzyć.

-Jaka ty jesteś wredna.- powiedziała Madison, a Solan parsknął śmiechem.

-Nie wredna tylko szczera.- mruknęłam.- Jak w ogóle tu się znaleźliście? Skąd macie klucze? W ogóle od kiedy tu jesteście?!

-Jesteśmy tu od dziesiątej bo wkurzyłam się na was za to co odwalacie.- wskazała palcem na mnie i Solana.- Prochy w piciu, serio?!

-Zacznijmy od tego, że ten chuj.- wskazałam palcem na chłopaka.- Zapłacił kasę typowi żeby uszkodził moje auto, a kiedy mu to nie wyszło postanowił dosypać mi do coli prochów, ale to też mu nie wyszło.

-Podmieniłaś picia, idiotko!- krzyknął odstawiając kawę. Madison głośno westchnęła i rozmasowała sobie skroń.

-Chciałeś aby coś mi się stało gdy jechałam na wyścigu, cioto!- tym razem to ja krzyknęłam.

-Chyba sobie kurwa żartujesz! Zajebałaś mi trzy tysiące!

-Dokładnie to trzy tysiące pięćset.- mruknęłam posyłając mu buziaka w powietrzu.

-Jaka suka z ciebie.- powiedział cicho. Uniosłam brwi, podeszłam do niego i kopnęłam go w krocze.- Kurwa mać! Jesteś jebnięta!- krzyknął gdy ja chciałam odwrócić się tyłem do niego, ale on wykorzystał to i złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie.

-Puszczaj mnie!- krzyknęłam i zaczęłam się wyrywać. Usłyszałam śmiech Madison i Solana. Wbiłam mu łokieć w żebra na co jego uścisk się poluźnił i miałam czas na ucieczkę. Kopnęłam go w łydkę przez co upadł na kolana. Popchnęłam go na ziemię i gdy już miałam powstrzymać jego ręce on rękami nie patrząc złapał mnie mocno za nadgarstki tak, że teraz to ja leżałam pod nim. Przytrzymał moje nadgarstki nad głową uśmiechając się podle. Oblizał górną część szczęki i obrócił głowę na śmiejącą się Madison. Wciąż próbowałam się wyrwać, ale to szło na marne.

-No i na chuj ci to było?- zapytał śmiejąc się. Skarciłam go wzrokiem.

-Puszczaj mnie psycholu!- krzyknęłam tupiąc nogami w podłogę jak małe dziecko. Brunet cicho się zaśmiał nie puszczając moich nadgarstków.

-Ładna piżamka, chciałbym ją z ciebie zerwać.- powiedział śmiejąc się.

-Ładne gardło, chciałabym ci je poderżnąć!

-Kylie!- skarciła mnie Madison.

-No co? Mówię prawdę.

~~~~~~~

-Już? Skończyliście się napierdalać?- zapytała znudzona Madison. Z Solanem nie mam pojęcia ile czasu się biliśmy. Skończyło się na tym, że ja miałam rozciętą wargę, a Solan krwawiący nos. Staliśmy przed umywalką w łazience obmywając swoje twarze z krwi co chwile posyłając sobie jakieś wredne uwagi.

-No tak jakby.- powiedział brunet i z otwartej dłoni strzelił mnie w tył głowy.

-Jesteś chujem, wiesz?

-Jesteś suką, wiesz?

-Jaki ty kreatywny.- mruknęłam ironicznie.

-Nazywasz mnie chujem od pierwszego naszego spotkania.- burknął na co ja przekręciłam oczami.

-Idziecie dzisiaj na wyścig?- zapytała Madi zakłócając naszą kłótnie.

-Znowu jest dzisiaj?- zapytałam przewracając oczami.

Ride To Die 18+Where stories live. Discover now