13. Skończona wolność

10.7K 335 68
                                    

Stał nie opodal mnie wysoki mężczyzna w eleganckim garniturze, cygarem i jedną ręką w kieszeni spodni. Miał długie włosy, ale zaczesane idealnie do tyłu, nos prosty, duże brwi, białe zęby, piwne oczy i ten sam obrzydliwy uśmiech. Zupełnie jak Peater.

Nie, Nie, nie, to nie może być on. On z mamą jest gdzieś w Paryżu. Polecieli przecież. Miałam mieć dom wolny od nich do końca wakacji. Nie możliwe, że wrócili.

Odwróciłam ponownie głowę w tamtą stronę gdzie stał ten człowiek i już go nie było. Ulotnił się. Rozpłynął.

Wyjęłam pośpiesznie telefon i zobaczyłam kilka oznaczeń, polubień, wiadomości, snapów i dwa nie odebrane połączenia od mamy. Dobrze, że nie od Peatera, ale i tak w chuj źle.

Popatrzyłam w stronę gdzie szli nasi przyjaciele. Podbiegłam do nich i skupiłam szczególną uwagę na Dreaku. Reszta coś do mnie gadała, ale ja ich nie słuchałam.

-Piłeś?- zapytałam czarnowłosego.

-No.- odparł, a ja ich szybko wyminęłam i bez słowa ruszyłam do wyglądającego przyjaźnie blondyna który stał oparty o swoje czarne auto.

Rozmawiał z kolegami śmiejąc się z czegoś. Był szczupły, miał niebieskie oczy, równe, białe zęby i dołeczki gdy się uśmiechał.

Moi przyjaciele coś krzyczeli, ale mi tylko zależało na tym, aby być teraz w domu. Gdy mnie zobaczyli uśmiechnęli się jeszcze szerzej.

-Witamy królowo toru.- zrobił teatralny ukłon.- W czym możemy panience służyć.- zapytał jeden z kolegów ironicznie na co ja przekręciłam oczami i zwróciłam się do blondyna.

-Piłeś?- zapytałam, a on zmarszczył brwi.

-Nie, a co?- zapytał zakładając ręce na pierś.

-Mógłbyś mnie gdzieś podwieść?- zapytałam na co blondyn otworzył szeroko oczy. Jego koledzy wydali z siebie głośne "uuu", a ja cicho westchnęłam.

-Podwieść? Gdzie zgubiłaś przyjaciół?- zapytał cwanie.

-Jeden liże się z jakąś laską, a reszta piła.- wzruszyłam ramionami, a oni wychylili się za mnie i spojrzeli w stronę moich przyjaciół.

-Ano faktycznie.- powiedział brunet.-To ty nie jesteś jego dziewczyną?- parsknęłam śmiechem i popatrzyłam na niego rozbawiona.

-Kogo niby? Solana?- zaśmiałam się.- Co jak co, ale nigdy z nim nie zamierzam być i on ze mną.

-Dobra wsiadaj, podwiozę cię.- powiedział blondyn odpychając się od auta .

-Dzięki!- krzyknęłam i gdy chciałam już łapać za klamkę ktoś podjechał pod samochód blondyna.

-Julia, chyba twój Romeo przyjechał.- parsknął jeden z nich trącając ramieniem drugiego.

-Co?- wypaliłam i zauważyłam, że to czarny dodge challenger. Opuścił szybę patrząc na mnie.

-Kylie, wsiadaj.- zarządził.

-Spokojnie, już sobie załatwiłam podwózkę.- mruknęłam.

-To zajebiście, ale ja ci mówię abyś wsiadała.- burknął.

-To zajebiście, tylko, że ja nie jadę z tobą.

-Eh, no i po chuj ja się tak poświęcam.- powiedział do siebie, wyszedł z auta, zbliżył się do mnie, położył ręce na moich udach i podniósł zarzucając na plecy jak worek ziemniaków.

-Puszczaj mnie! Solan nie żartuje! Poderżnę ci gardło, przysięgam! Solan kurwa!- krzyczałam bijąc go rękoma w twarde plecy.

-Ta już to słyszałem.- odpowiedział znudzony.- Narazie chłopaki!- krzyknął, otworzył drzwi do auta i mnie na nim położył.

Ride To Die 18+Where stories live. Discover now