23.Powrót

11.9K 327 423
                                    

Solan P. O. V

-Co jest stary?- usłyszałem w słuchawce głos mojego przyjaciela.

-Przyjeżdżaj do mnie. Mam świetny plan aby nie iść na siłownie.- powiedziałem cwanie. W słuchawce usłyszałem zachrypnięty śmiech Tony'ego.

-Kto ci tym razem podpadł?- zapytał rozbawiony.

-Jak przyjedziesz to się dowiesz.- powiedziałem przejeżdżając językiem po górnych zębach.

-Daj mi dziesięć minut.- rzucił po czym się rozłączył.

Moim planem nie było już pozbycie się Kylie. Moim planem było chronienie Kylie.

Po tym co powiedziała mi dwa dni temu na plaży zmieniłem o niej zdanie w kilku stopniach. Wiadomo, Kylie była i będzie tą wredną, do bólu szczerą, brutalną i niesamowicie seksowną kobietą, ale ja widziałem inną Kylie. Tą bezbronną i delikatną. Mam ochotę rozszarpać każdego kto ją skrzywdzi bądź chociaż krzywo na nią spojrzy. Nie mam pojęcia skąd to się u mnie wzięło. Wcześniej nienawidziłem tej brunetki, a teraz jest inaczej. Cholernie dziwnie. Nie kocham jej. Raczej. Nie mogę jej kochać. Był bym okrutnym chłopakiem to jest pewne.

Było dziwne też to, że Masnon się przede mną otworzyła. Nie była cichą osobą. Lubiła zrobić delikatne show, ale chodzi o to, że powiedziała mi o tym wszystkim. Płakała wprost w moje ramię mocząc mi koszulkę.

Kylie chciała jedynie zrozumienia, wypłakania się i wysłuchania. Nie prosiła o wiele. Właściwe nie prosiła o nic trudnego, ale każdy ją unikał.

Miała w życiu pewne maski. Każdy ma maski i każdy ich używa. U tej dziewczyny były trzy z którymi prawdopodobnie użerała się na codzień. Pierwsza to była ta grzeczna, poukładana, sławna dziewczynka z idealnego domu. Druga była brutalna i zajebiście szczera, a trzecia była po prostu cała pokryta łzami i bólem. Tamtego wieczora pokazała mi wszystkie trzy maski w pare godzin.

-Kurwa mać.- odetchnąłem i przetarłem rękami twarz zamykając powieki. Wstałem z kanapy i wyciągnąłem dwa piwa z lodówki i położyłem na drewniany stolik. i w tym samym czasie usłyszałem otwieranie drzwi.

-No gadaj kto ci podpadł?- zapytał Tony siadając na kanapie i założył kostkę na kolano.

-Kojarzysz Peatera Willimsa?- również usiadłem na kanapie z piwem w ręku. Tony zmrużył oczy i zaczął coś analizować.

-Tego chuja co czasem się pojawia na wyścigach? Ten taki bogaty?- dopytywał. Kiwnąłem głową twierdząco na co on uniósł do góry brwi.- Co kurwa? Jakim cudem?

-Ten typ to ojczym Kylie.- Tony musiał wstać i to wszystko rozchodzić.- No i zrobił coś czego ma żałować.

-Ale tobie czy Kylie?

-Kylie.

-Co jej zrobił?- zapytał nie co poważniej.

-Coś czego musi pożałować.- nie wiedziałem czy mogę powiedzieć o tym. Wolałem nie ryzykować.

-Solan?- zatrzymał się na chwile i patrzył na mnie z lekko uniesionymi kącikami ust.

-Co?- zapytałem marszcząc brwi.

-Czy ty się zakocha..

-Nawet tego nie kończ.- warknąłem. Tony znów głupkowato się uśmiechnął i wyjął telefon.

-Nie zaprzeczyłeś!- krzyknął zadowolony.

-Nie zakochałem się!- krzyknąłem z nerwów.

Właściwie nie wiem czy się zakochałem. To strasznie dziwne. Nie miałem nigdy dziewczyny na stałe. Zawsze były ja jedną noc lub trochę więcej. Kylie jest inna. Potrafi sobie sama poradzić w każdej sytuacji i jest twarda. Nie daje się tak łatwo jak większość lasek. I to mnie właśnie pociąga.

Ride To Die 18+Where stories live. Discover now