42. Kochanie

9.3K 293 383
                                    

Jutro mam wylot.

To zdanie przez cały dzień chodziło mi po głowię. Nie chciałam nawet o tym myśleć. Chciało mi się płakać. Bardzo. Nie chciałam zostawiać Solana. Szczególnie go. Nawet mu nie powiedziałam, że go kocham.

Po całym domu walały się wielkie pudła z moimi rzeczami. No w końcu miałam spakować tam kilkanaście lat mojego życia. Całe dnie płakałam i nie mogłam sobie nawet tego wszystkiego uporządkować w głowie. Tego było po prostu za dużo.

Wstałam z podłogi kopiąc kolejne pudło za mój pokój. Ileż było tych przedmiotów. Znów usiadłam na dywanie, ale tym razem przy lustrze oglądając moje opuchnięte oczy. Zabrałam się za opróżnianie szafki koło łóżka, ale tą czynność przerwał mi pewniej mężczyzna.

Zobaczyłam go w odbiciu lustra, gdy stał koło lustra. Patrzył na mnie obrzydliwym wzrokiem.

-Dzień dobry, słodka Kylie.- przywitał się ojciec Peatera.

-Czego chcesz?- zapytałam oschle.

-Pewnie jest ci ciężko po stracie matki jak mojego syna. Chciałem pocieszyć.- parsknęłam chamsko śmiechem i podniosłam się na nogi.

-Mam być szczera?- przytaknął.- Nie jest mi ciężko.- skłamałam.- Czuje ulgę i  wiesz co? Nienawidziłam. Peatera, to był najgorszy człowiek jakiegokolwiek poznałam. Tak samo jak moja pieprzona matka. I tak samo jak ciebie. Cieszę się, że  nie żyją. Cholernie się cieszę.- zbliżyłam się do niego nie czując już strachu jak kiedyś. Uniosłam wyżej podbródek, a on wbił we mnie ostre jak brzytwa spojrzenie. Nie bałam się go.- Jesteście paskudnymi skurwielami, którzy są potworami. Nie zliczę ile razy mi dałeś po mordzie. Na ciele mam 61 blizn przez twojego synusia.- syknęłam zniżając głos do wrogiego szeptu.- Wiem kto pobił Peatera i wiedziałam od samego początku. Mój ojczym robił rzeczy, które są tak okrutne, że żaden zdrowy człowiek by takich nie zrobił.- widziałam jak jego tęczówki pociemniały.- I wiesz co? Ta głupia kurwa nie zasłużyła na smierć. Zasłużył na tortury.- szepnęłam prosto mu w twarz. W jednej chwili poczułam jak łapie mnie za włosy i zakręca sobie wokół nadgarstka mocno szarpiąc w i wyginając moją głowę. Zacisnęłam szczękę.

-Nie masz prawa mówić o nim w ten sposób, suko.- warknął przez zaciśnięte zęby. Uniosłam kącik ust do góry mimo bólu.

-Powiedzieć ci gorsze rzeczy?- prowokowałam.- Mówiłam ci już co chciałam mu zrobić?- nie odezwał się.- Nie? Chciałam powbijać mu kilka noży w ciało, jak w szmacianą lalkę, chciałam przypalać go ogniem, tak jak on przypalał mnie papierosami, katować go do usranej śmierci, odciąć każdą kończynę. Co. Do. Jednej. Wydłubać oczy i posługiwać się jego ciałem jak tarcze na noże.- uniósł drugą dłoń, zaciskał w pięści i walnął mnie w nos. Moja głowa odleciała w tył pomimo tego, że wciąż trzymał mnie za włosy. Po chwili poczułam jak stróżka krwi cieknie mi z nosa i zahacza o usta lekko wpływając do środka. Zapewne pofarbowała mi cyrkonie na zębie.

Tym razem bardziej się wyszczerzyłam.

-Zamknij mordę, głupia kurwo. Mówiłem Peaterowi żeby się ciebie pozbył jak najszybciej. Nie posłuchał.- warknął szarpiąc mnie mocniej za włosy.

-Tylko to potraficie, prawda?- zapytałam bezczelnie się uśmiechając i ignorując ból.- Kiedy wiecie, że kobieta ma rację bijecie ją i wyzywacie. Aż takie z was skurwysyny?

-Jesteś tak bezczelna.- pokręcił głową.- Lepiej przeproś, słodzinko, bo raczej nie chcesz dostać znów w nosek, mam rację?

-Nich Peater zginie kurwa w piekle.- warknęłam. Rzucił mną na podłogę, jak zabawką, a ja zamiast płakać zaczęłam się gorzko śmiać.- Cała wasza śmieszna rodzinka jest zbyt słaba by pokazać dominację.

Ride To Die 18+Where stories live. Discover now