...

33 8 0
                                    

– Aleksandrze, nie chcę przerywać ci posiłku, ale moi wychowankowie są już bardzo zniecierpliwieni – zwróciła uwagę pani Eleonora, a mężczyzna wyrwany z jedzeniowego transu, podskoczył w miejscu.

– Ah tak! Tak! Najmocniej przepraszam, ja po prostu uwielbiam krakersy – odpowiedział, śmiejąc się nerwowo i podnosząc w ręce przekąskę. – Eleonora opowiedziała mi co się stało waszej przyjaciółce.

– Pomożecie nam ją znaleźć? – zapytała coraz bardziej zestresowana Anastazja.

– Oczywiście, że tak – odparł.

– Wszyscy pomożemy – dodał Elgizibiusz.

– Elgizibiuszu wiesz z kim mamy do czynienia. Nie mogę i przede wszystkim nie chcę was narażać. Jedyne o co was proszę, to żebyście ochronili tę trójkę – rzekła twardo wychowawczyni.

– Chyba nie myślisz, że puścimy cię samą – odparła Ali.

– Oczywiście, że nie! Zbierzemy kilkoro z nas i znajdziemy drania! – wykrzyczał zainspirowany do walki Teodor.

– Dajcie spokój, to sprawa między mną, a nim – stawiała na swoim pani Eleonora. – Po prostu powiedzcie, gdzie go znajdę.

– Nie powiemy, żeby nie przyszło ci nic nieodpowiedzialnego do głowy – stwierdziła Alina.

Zdezorientowani nastolatkowie obserwowali żywą kłótnię wychowawczyni z mieszkańcami wioski, próbując wyłapać jakąkolwiek przydatną informację.

– Czy ktoś może nam w końcu cokolwiek wyjaśnić?! – zbulwersowała się Anastazja, przerywając nużącą wymianę zdań.

W pokoju zapanowała cisza i wszyscy razem spojrzeli na zdenerwowaną nastolatkę.

– Anastazjo, spokojnie – poprosiła pani Eleonora.

– Nie! Nie będę spokojna! Kilka dni temu walczyłam z jakimś strasznym i ogromnym wężem! Wlekła nas pani tutaj kilka dni i straciliśmy już wystarczająco dużo czasu! Nie mam ochoty na zabawę w wielką rodzinę i poznawanie nowych osób! Chcę po prostu dowiedzieć się, co się tu do Jasnej Anielki dzieje i gdzie do licha jest moja przyjaciółka! – Anastazji z każdym słowem łzy wypływały z oczu coraz szybciej.

Albert i Teresa, którzy siedzieli obok, mocno przytulili przyjaciółkę i starali się ją uspokoić, jednak płacz Anastazji stawał się coraz głośniejszy.

– Czuję się jakbym straciła siostrę – dodała po chwili, próbując opanować płacz.

– Nam też bardzo jej brakuje, ale nie poddamy się, znajdziemy ją, nawet sami – wyszeptała do jej ucha Teresa.

– Możecie wyjaśnić nam, o kim tak żywo dyskutujecie? – zapytał Albert.

– To Ophiuchus, znany i określany jako posiadacz węża – odrzekł w końcu Aleksander.

– Czyli to stąd ten wąż, który nas zaatakował? – zapytała Anastazja.

– Tak, wiedzieliśmy, że kiedyś da o sobie znać. Nie wiedzieliśmy tylko kiedy i że zrobi to w tak brutalny sposób – mężczyzna skierował wzrok w podłogę, a dłoń zacisnął w pięść.

– Szlag mnie trafia, jak pomyślę, że moglibyśmy temu zapobiec! – krzyknął Elgizibiusz.

– Wyrażaj się! – skarciła go Ali.

– Nic nie mogliśmy zrobić – stwierdził ponuro Aleksander.

Nastolatkowie poczuli, że wiedzą jeszcze mniej niż myśleli. Mieli wiele pytań, którymi zaczęli się wzajemnie przekrzykiwać, próbując poznać na nie odpowiedzi. Aleksander popatrzył na nich i podrapał się w pomarszczone czoło, nie mając pojęcia komu pierwszemu odpowiedzieć.

– Po kolei, proszę! Bo zwariuję! – przerwała im pani Eleonora.

– Możecie nam powiedzieć coś więcej o tym... no jak mu tam!? – zapytał Albert, próbując przypomnieć sobie dziwaczne imię, które usłyszał przed chwilą.

– Ophiuchus, to oślizgły stary, zazdrosny zgred, znany nam tylko z opowieści naszych przodków – odpowiedział Elgizibiusz, nie przebierając w słowach. – A Tfu!

– Ale czego on chce od nas i dlaczego porwał Rozalię? – dopytywała zrozpaczona Anastazja, próbując ułożyć strzępki opowieści w jedną całość.

– Ophiuchus, jak już mówiłem oznacza Posiadacza Węża, Wężownika. Powstał zanim my wszyscy zaczęliśmy oglądać słońce. Według legendy, która pochodzi ze Starożytnej Grecji jest on synem boga sztuki i pięknej nimfy. Jest także mistrzem sztuki lekarskiej. Legenda mówi, że posiadał moc wskrzeszania zmarłych – opowiedział Aleksander, po czym złapał za kolejną przekąskę z półmiska i zaczął ją głośno przeżuwać.

– I co dalej? – dopytywała Teresa. – Wciąż nie uzyskaliśmy odpowiedzi na nasze pytanie.

– Wychowywany był przez Chirona – centaura, który nauczał go uzdrawiania. Był z siebie bardzo dumny, ale to mu nie wystarczało. Jednego dnia Ophiuchus zabił węża gołymi rękami. Po prostu wziął go i udusił. Zauważył wówczas innego węża, który oplótł go i podał mu magiczne zioło. Ku wielkiemu zdziwieniu, uduszony wąż ożył, a Ophiuchus wyrwał temu drugiemu zioło i używał go by przywracać umarłych do życia. Zatrzymał również węża dla siebie jako symbol swojej nowej mocy – Aleksander ponowie zrobił sobie przerwę, tym razem na łyka owocowej herbatki.

– Poznamy dziś całą tę historię? – zapytała czerwona ze złości Teresa, na co Aleksander wzdrygnął się lekko w fotelu.

– Pewnego dnia, gdy pełnił funkcję lekarza na jednym okręcie, Ophiuchus wskrzesił sędziego zmarłych, co nie uszło uwadze innych bogów, którzy uważali, że jego nowa moc może zakłócić bieg historii. Przez pewien czas przymykali oko na jego poczynania, jednak w końcu Wężownik został przyłapany, na próbie wskrzeszenia zmarłego herosa, który był... bardzo niebezpiecznym gościem i tym napytał sobie biedy. Jego czyny były dokładnie obserwowane przez boga podziemnego świata i zmarłych, który nie ukrywał swojego niezadowolenia. Bał się on, że poczynania Wężownika zagrożą jego podziemnemu królestwu oraz nawet całemu światu, zwłaszcza jeśli taka moc wpadnie w niepowołane ręce. Zwrócił się zatem o pomoc do swojego brata, który był najwyższym z bogów, przedstawianym w każdej opowieści z piorunem jako atrybut, dlatego nazywano go bogiem piorunów.

– Może wystarczy na dziś? – wstała z miejsca i przerwała pani Eleonora, jakby uważała, że nastolatkowie nie powinni poznać całej historii.

– Nie! My naprawdę chcemy poznać prawdę! – wzburzyła się ponownie Teresa.

– Eleonoro usiądź proszę, są już wystarczająco dorośli, żeby poznać te historię. Poza tym muszą wiedzieć, co się dzieje – zareagowała Ali.

Aleksander obserwował kolejną sprzeczkę ze stoickim spokojem. Kiedy przestali się ze sobą licytować, czy nastolatkowie powinni poznać cała historię, czy też nie, kiwnął głową i otworzył usta, próbując kontynuować opowieść.

– I co zrobił bóg piorunów? – przerwała zniecierpliwiona Teresa, a Aleksander sapnął zrezygnowany.

TRZYNASTY GWIAZDOZBIÓR ✔Where stories live. Discover now