...

34 9 0
                                    

Anastazja siedziała w ciszy i ewidentnie skupiała na czymś całą swoją uwagę, ponieważ nawet nie zareagowała na pretensjonalny ton przyjaciółki, ani na zamieszanie, które wywołała opowieść o Ophiuchusie. Kiedy wszyscy zaczęli przekrzykiwać się ze swoimi racjami ona wstała i podniosła dłoń, jakby zgłosiła się na szkolnej lekcji. W salonie, jak na zawołanie zapanowała cisza i wszyscy zgromadzeni skupili swoją uwagę na dziewczynie.

– Domyślam się, że to, że znacie tę legendę oznacza, że macie z nią coś wspólnego. Poza tym wymieniłeś wszystkie znaki zodiaku, czy jak to nazywasz, gwiazdozbiory zodiakalne, a ich jest aż dwanaście. Jeżeli liczyć Wężownika to trzynaście. Nawet jeśli nasza czwórka jest potomkami postaci, o których mówiłeś to wciąż brakuje nas ośmioro. Gdzie jest reszta? – zapytała.

– Wiemy tylko o siedmiorgu z was, w tym o waszej czwórce – oznajmił Aleksander.

– I gdzie jest ta trójka? – dociekała nastolatka.

– Mieszkają z nami, w naszej wiosce – odpowiedział.

– A pozostali? – dopytał Albert.

– Nie mamy pojęcia – odpowiedział smutnym głosem, opuszczając głowę. – Niektórzy już dawno się ujawnili, ale nie w tym samym czasie. Być może ukrywają się gdzieś lub zostali już dawno schwytani przez Wężownika.

– A ci odnalezieni, od dawna tu mieszkają? – dopytywała zaciekle Anastazja.

– Anastazjo, to nie jest przesłuchanie. Jaki to ma związek? – skarciła dziewczynę wychowawczyni.

– Nic się nie dzieje Eleonoro. Są z nami od kilku lat. Prześledziliśmy wiele drzew genealogicznych, o których istnieniu wiedzieliśmy. Tak trafiliśmy na naszych wychowanków. Jak tylko zdobyliśmy pewność, że są posiadaczami mocy, natychmiast staraliśmy się ich tutaj ściągnąć dla ich bezpieczeństwa. Wspólnie pomagaliśmy im opanować moce i opowiedzieć, dlaczego je mają – odrzekł spokojnie. – A dlaczego wydało się to dla ciebie istotne?

Anastazja usiadła na kanapie i schowała twarz w dłoniach. Wyglądała na bardzo zrezygnowaną. Jej długie, wilgotne po wcześniejszej kąpieli włosy opadły na jej zakrytą twarz, przyklejając się do dłoni. Odgarnęła je jednym, szybkim ruchem i spojrzała Aleksandrowi w oczy. Wstyd jej było przyznać, że oni swoje moce posiadają zaledwie kilka dni i kompletnie nie potrafią nad tym panować.

– Wiemy o swoich mocach dopiero od paru dni. Dowiedzieliśmy się o nich niemal jednocześnie. Jakim cudem oni trenują je już kilka lat, skoro moce mają obudzić się, jak Wężownik będzie rósł w siłę? Są dużo starsi od nas? Kto ich szkolił? Czy mógłby pomóc i nam? – Albert wypowiedział na głos to, czego Anastazja bardzo nie chciała i zasypał przy okazji Aleksandra pytaniami.

– Ależ skąd. Są w waszym wieku, jak wszyscy pozostali. Urodziliście się w tym samym roku, tylko w innych dniach lub miesiącach. Tych, które odpowiadały ułożeniu odpowiedniego gwiazdozbioru na niebie. A co do szkolenia to cóż. Ja ich szkoliłem, ale wszyscy mi pomagali, zwłaszcza Aron – wypowiedział z dumą i popatrzył znacząco na panią Eleonorę. – A co do rozbieżności w czasie...

Nastolatkowie czekali na dalszą część i próbowali ułożyć sobie w głowach historię, którą właśnie poznali, a Aleksander popatrzył na nich i uśmiechnął się pod nosem. Doskonale pamiętał początki i dezorientację swoich poprzednich uczniów. Wspomnieniami uciekł gdzieś daleko i zapomniał o rzeczywistości. Patrzył w sufit, jakby przestał mieć ochotę na jakąkolwiek rozmowę.

– Aleksandrze?! – krzyknął Elgizibiusz, próbując wyrwać starszego mężczyznę z transu.

– Ahh tak! Przepraszam, na chwilę odleciałem wspomnieniami – zachichotał. – O czym to ja... ah tak! Już pamiętam – ponownie zachichotał i położył palec na ustach, jakby właśnie się na tym przyłapał. – Myślę, że to nie jest tak, że jest jakiś wyznaczony dzień w roku, życiu, czy coś takiego, kiedy dowiadujecie się, że macie magiczną moc. Nikt nigdy nie wie, kiedy przyjdzie na niego czas – tłumaczył, próbując pocieszyć nastolatków.

TRZYNASTY GWIAZDOZBIÓR ✔Where stories live. Discover now