Rozdział 12

1.4K 55 3
                                    


POV Carla 

 Tępo wpatrywałam się w kilka sztuk pierdolonych wejściówek VIP na najbliższe wyścigi Formuły odbywające się dokładnie następnego dnia. Czując narastającą złość z hukiem odłożyłam je na wózek z narzędziami. Miałam w dupie, że mogły się pognieść, pobrudzić czy porwać. Z przyjemnością bym je spaliła, ale nie mogłam tego zrobić. Powstrzymywał mnie przed tym list, który był zawarty w kopercie wraz z zaproszeniami.

 „Witaj córko. Dostałem wejściówki na sektor naszego kierowcy. Nie mam co z nimi zrobić, dlatego pomyślałem, że ci je wręczę, choć nie zasłużyłaś. Radzę ci nie zignorować zaproszenia, bo twoich kolegów czeka brutalna prawda, Carlo.

Z całym szacunkiem, Twój ojciec."

 „Bo twoich znajomych czeka brutalna prawda." Jebany mi groził. Groził mi zdradzeniem grupie mojej pełnej tożsamości. Brutalna. Słowo klucz. Już raz brutalnie pozbawił mnie Aidena i czułam, że ponownie posunąłby się do podobnej zagrywki co lata temu. Tym razem bym mu na to nie pozwoliła. Tym razem musiałam mieć na oku wszystkich ludzi, na których mi zależało. Nie mogłam pozwolić by coś im się stało.

— Pierdolony kutas. — warknęłam, zgniatając papier.

— Czymże zasłużyłem sobie na usłyszenie takich obelg, skoro dopiero wszedłem do środka?

 Poderwałam głowę patrząc na Aidena wyłaniającego się z przedsionka. Rozmasowałam skronie czując jak bezradność zaczynała mnie obezwładniać. Mężczyzna zatrzymał się przede mną. Wyciągnął z mojej dłoni zgnieciony papier. Zaczynał się w niego wczytywać. Doskonale widziałam jak zmienia się jego mimika. Jak zacisnął zęby, a bruzda na czole się pogłębiła.

— I co zamierzasz z tym zrobić? — zapytał odkładając papier. Wymienił go na wejściówki.

— Nie mam wyjścia. Musimy tam pojechać. Pomożesz mi ukartować to tak by nie wyszło skąd mam wejściówki?

 Odłożył na stolik wejściówki obarczając mnie ciężkim spojrzeniem. Bez niego istniała nikła szansa bym zdołała zorganizować to tak by nie wyszły na wierzch żadne niepożądane informację. Sam fakt, że ludzie z toru mnie znali wiązał się z ryzykiem. Jadąc tam nadstawiłabym karku. Idealnie pod gilotynę.

— Dlaczego uważasz, że powinienem ci pomóc?

— Aiden, błagam cię.

 Poruszona zrobiłam krok do przodu składając dłonie jak do modlitwy. Sobą pokazywałam jak zależało mi na zachowaniu tajemnicy. Emanowałam błaganiem.

— Może warto byłoby przestać się ukrywać, panno Dallas? — zasugerował, podrywając prawą brew do góry.

— Nie igraj sobie ze mną teraz. To nie jest odpowiedni moment na zdradzanie czyją córką jestem.

 Nie, kiedy byłam w stałym kontakcie z kobietą zabierającą brudy na ojca. Gdyby przez nieposłuszeństwo przybyłby do Teksasu zniszczyłby wszystko co zdołałam zrobić przeciw niemu. Nie mógł przybyć tu zbyt wcześnie, bo istniała szansa, że poznałby moje intencje. Zacząłby znowu mieszać, ukrywać swoje brudy, które koniecznie chciałam ujawnić. Musiałam grać posłuszną by się nie zorientował, że coś było nie tak.

— Dlaczego?

— Bo miałoby to znaczący wpływ na sprawę związana ze wsadzeniem go do więzienia, Aid.

 Specjalnie skróciłam jego imię. Zazwyczaj kiedy to robiłam dawałam mu znać, że sprawy były poważniejsze niż się wydawały i nie były to kwestie, z których można było sobie żartować.

Race For Love [+18]Where stories live. Discover now