Rozdział 22

1.1K 49 4
                                    


POV Carla 

 Dawno nie przeżyłam takiego stresu, jak podczas wyścigu Aidena. W pewnym momencie poważnie zaczęłam żałować swojego wyboru. Prócz informacji o pojazdach organizatorzy powinni podawać informacje o stażu kierowców. Zwykłe typki, którzy ledwo wsiedli w samochód nie powinni mieć dostępu do ścigania się z doświadczonymi kierowcami. Nie, kiedy przez ich głupotę mogło dojść nawet do utraty życia. Gdy Aiden został wytrącony z prostej trajektorii, przez co stracił kontrole nad pojazdem mój świat się zatrzymał. Czułam się jakbym trafiła do bańki, w której wszystkie ruchy były wykonywane w stukrotnym zwolnieniu. Zestresowana naparłam na barierki, oddech wraz z tętnem spowolnił. Przed oczami widziałam wszystkie wypadki samochodowe, czy bolidów, do których doszło przez taką głupotę, jak otarcie kogoś przy nieumiejętnym wyprzedzeniu. Albo wypadki spowodowane zepchnięciem przeciwnika. Byłam gotowa w każdej sekundzie przeskoczyć barierki i dopaść Aidena, gdyby coś mu się stało. Pierwsze łzy wywołane stresem spłynęły po rozgrzanej twarzy.

 Stojący obok mnie Carlos i Shawn dawali mi mentalne wsparcie. Również przeżyli wtedy chwile grozy. Wstrzymali oddechy, zacisnęli ręce na barierkach. Widząc Aidena wychodzącego z tej kryzysowej sytuacji grupowo odetchnęliśmy z ulgą. Z tych emocji nawet nie zauważyłam, że zacisnęłam dłoń na przedramieniu Shawna. Nie wyglądał, jakby mu to przeszkadzało. Albo tego nie dostrzegł. Kiedy wrócił do gry nie obchodziło mnie czy by to wygrał, czy przegrał. Dla mnie najważniejsze było, że wyszedł z tego cało. Przy takiej sytuacji nie liczyła się wygrana.

— To było szalone. — mruknął Wolly odnajdując mnie w tłumie. — Tak teraz wygląda twoja rzeczywistość, Lorry?

— Nie. — odpowiedziałam, rozglądając się po ludziach.

 Aiden prosił by znaleźć Larę i Jaxa byśmy szybciej wrócili do Oazy. Chyba wszyscy zgodnie chcieliśmy wrócić do siebie i odpuścić imprezę na torze. A pomysł zrobienia ogniska szczególnie przypadł mi do gustu. Po tych emocjach przed wyścigiem i na samym wyścigu nie chciałam spędzać czasu wśród takiego tłumu, tylko w okrojonym składzie.

— Tylko tyle masz do powiedzenia?

 Powstrzymał mnie przed dalszym szukaniem. Ponownie złapał mnie za rękę robiąc to ciut za mocno. Nie pamiętam czy kiedykolwiek tak mną szarpał. Jego obecność była dla mnie zagadką, którą pragnęłam rozwiązać i poznać jego intencję. W Oregonie nie wzbudzał moich podejrzeń, ale nie w Teksasie. Tutaj wszystko wydawało się podejrzane, nawet przyjaciele czy znajomi.

— Wolly, pogadamy w Oazie, o ile reszta wyrazi zgodę byś się z nami wybrał. — Wypuściłam z ciężkością powietrze i uśmiechnęłam się delikatnie. — Nie wymagaj ode mnie teraz tryskania energią i wyrażania się dłuższymi wypowiedziami. Dziś jestem już wykończona.

— Przez tego typka, z którym się namiętnie całowałaś na oczach tłumu? — W jego wypowiedź wdarła się nuta kpiny.

— Jak już to przez Aidena, a nie jakiegoś typka i nie udawaj, że nie wiesz kim on jest, skoro nie raz ci o nim wspominałam.

— Carla! Tu jesteś.

 Jaz x Larą stanęli przed nami przerywając nam dziwną rozmowę. Zabawne, że to ja ich szukałam, a finalnie to oni znaleźli mnie. W duchu im dziękowałam, bo na razie nie miałam ochoty na rozmowę z Wollym. Musiałam przemyśleć sobie parę rzeczy.

— Aiden z chłopakami mają czekać na nas przy bramie. Jesteście gotowi do drogi? — zapytałam, zwracając się do kierunku wyjazdu.

— Jeśli chcesz to możesz jechać z nami. — Lara zwróciła się do mężczyzny. — Jesteś znajomym Carli, więc tym samym stałeś się naszym.

Race For Love [+18]Where stories live. Discover now