Rozdział 23

1K 52 3
                                    


POV Aiden 

 Złość przesiąkała mnie do cna. Płynęła mi w żyłach zamiast krwi. Krążyłem po salonie starając się opanować rozszalałe nerwy. W głowie cały czas przetwarzałem słowa tego kutasa z Oregonu. Nie mógł wybrać sobie odpowiedniego momentu by podzielić się takimi intymnymi szczegółami z życia erotycznego Carli. Powiedział to w chwili, kiedy byłem najbardziej niepewny tego co było między nami.

 Powiedział, że miała partnera, a mną to wstrząsnęło. Wywołało agresję. Zaborcza część mnie szarpała się ze zdrowym rozsądkiem. A co jeśli Carla została zmuszona go porzucić bo musiała wyjechać? Może czuła do niego coś więcej, a tęsknotę zabijała seksem ze mną? Słuchanie o jej przeszłych partnerach zabijało mnie od środka. I byłem w tym niesprawiedliwy. Bo nie widzieliśmy się pięć lat, a to sporo czasu by ułożyć sobie życie. Sam nie żyłem w celibacie. Jednak świadomość, że Carla mogła nie być moja mnie raniła. Raniło mnie słuchanie o jej poprzednim życiu. Bo w nim nie uczestniczyłem. Bo świadomość, że mogliśmy się nigdy nie rozstać, a zrobiliśmy to przez jej pierdolonego ojca, doprowadzała mnie do furii. Żyłem w pieprzonej niepewności i nie wiedziałem, czego potrzebowałem by poczuć się pewnie. Bałem się, że w każdej chwili ponownie mógłbym ją stracić. Nie podniósłbym się po kolejnej stracie. Dlatego tak bardzo okazywałem swoją zaborczość. Bo nikt nie chciałby stracić swojego szczęścia.

— Aiden. — szepnęła, niepewnie wchodząc do środka.

 Łzy szczypały mnie pod powiekami słysząc jej drżący głos.

— Nie podchodź. — nakazałem, kątem oka widząc jak przemierza odległość. — Nie podchodź, Carla.

 Czując nagły zryw emocji zrzuciłem wszystko co znajdowało się na blacie. Butelki, szklanki, jakieś sztućce z brzdękiem wylądowały na ziemi. Ciemność przysłoniła mi widoczność. Drżałem, jakbym powstrzymał się od płaczu, choć do niego było mi daleko.

— To co mówił Wolly to nie prawda.

 Nie słuchając desperackiego błagania skróciła dystans.

— Czy cokolwiek w naszym życiu jest prawdziwe?

 Zacisnąłem dłonie na krawędzi blatu. Opuściłem głowę, zgarbiłem się w ramionach. Nie mogłem na nią patrzeć, bo automatycznie miałem wizję jej w objęciach innego. Jej wsiadającą do samochodu Clifforda. Jej łamiącej mi serce.

— My jesteśmy prawdziwi, Aid. — Położyła dłoń na ramieniu. Jej dotyk mnie parzył. — My, a nie przeszłość. Ona się nie liczy.

— Jak się nie liczy, jak nieustannie do ciebie wraca! Może zaraz ten cały Jamie się zjawi, tak jak ten Wolly?!

 Wybuchnąłem wyrzucając ręce do góry. Połączyłem spojrzenie z sarnimi oczami. Zniknęła z nich skrucha i chęć pokojowej rozmowy. Najwidoczniej mój wybuch zmienił jej nastawienie.

— Ja ci nie wypominam przeszłych związków! — wytknęła, podnosząc głos.

 Staliśmy w ciemnym pomieszczeniu wyrzucając jakieś żale. Wyrzucając złość, której nie powinno być. Nie potrafiłem zrozumieć kiedy stałem się taki rozemocjonowany, niepewny siebie. Ale odkąd wróciła Carla zacząłem większość rzeczy podważać, poddawać wątpliwością. Nawet nas. Zwłaszcza, że dostawałem powody, dzięki którym zaczynałem wątpić.

— Bo moje byłe nie kręcą się wokół mnie! Miałem tylko jedną kobietę po tobie i po zerwaniu każde poszło w swoją stronę, więc żadna przeszłość prócz ciebie do mnie nie wróciła.

Race For Love [+18]Where stories live. Discover now