Rozdział 28

1K 53 1
                                    


POV Carla 

 Cztery dni czekałam ze zniecierpliwieniem na nadejście piątkowego południa. Nie mogłam się doczekać dojechania na miejsce naszego weekendowego wypoczynku. Od sprawy z Wollym chodziłam znerwicowana. Oglądałam się za siebie, byłam spięta i nie potrafiłam zaczerpnąć głębszego oddechu. Odkąd dowiedziałam się, że w posiadłości był ktoś kto uzupełniał papiery ojca, albo co gorsza, że on sam bywał obecny w Teksasie, nocowałam u Aidena. Praktycznie nie opuszczaliśmy się na krok. Odkąd moje poczucie bezpieczeństwa przestało istnieć, włącznie z zaufaniem do ludzi, tylko przy nim czułam się pewnie. Jedyną dobrą rzeczą jaka wynikła to, to że mogłam szybciej wrócić do pracy.

 Do piątkowego południa siedziałam na warsztacie i zajmowałam się Corvette. Diagnozowałam ją, rozebrałam na części i zrobiłam najcięższą część, czyli wyciągnęłam silnik. Grzebanie w samochodzie Aida było dla mnie ogromną odskocznią od panującego burdelu. Zajęta i pochłonięta pracą dużo nie myślałam nad tym co zaszło w poniedziałek, ogólnie tym co stało się w weekend.

 A kiedy nadszedł czas wyjazdu błogi uśmiech nie schodził mi z twarzy. Wpakowaliśmy się w jego Jeepa, pożegnaliśmy się z grupą i wyruszyliśmy w kilkugodzinną podróż do domku nad jeziorem. Miałam ochotę dobrze spożytkować i wykorzystać ten krótki wyjazd w celu odpoczynku, ale nie spodziewałam się, że sama podróż poprzedzona całym dniem w pracy wydusi ze mnie całą energię. Docierając na miejsce było już późno, a my byliśmy zmęczeni. Bez większych chęci rzuciliśmy się plackiem na łóżko i poszliśmy spać. Sprawy miały się inaczej następnego dnia.

 Oddychałam głęboko roziskrzonym spojrzeniem patrząc na twarz pogrążoną w błogości. Poranny seks był dobrym sposobem na rozpoczęcie dnia. Błądziłam paznokciami po torsie Aidena zaznaczając go czerwonymi smugami. Nie spuszczał ze mnie wzroku. Dłonie zaciskał na biodrach starając się nakłonić mnie do zejścia z niego.

— Lubię te nasze poranki — przyznałam, skradając mu ostatniego całusa.

 Powoli z niego zeszłam i przeniosłam się na swoją połowę łóżka. Nie dał mi odczuć przerwy w jakimkolwiek kontakcie. Przycisnął wargi do ramienia.

— Ja też je lubię — mruknął odrywając się od skóry. Zmienił pozycję przyciągając mnie do swojego boku. — Mamy jakieś specjalne plany na dziś, czy chcesz ten dzień spędzić w łóżku?

 Wizja spędzenia dnia w łóżku nie była najgorsza, aczkolwiek wolałam go inaczej wykorzystać. Bardziej produktywniej. Leżeć i uprawiać seks mogliśmy każdego dnia i kiedy nadeszłaby nas ochota. Tutaj mieliśmy jezioro, miejsce na ognisko i własny skrawek plaży. Byliśmy tylko my, bez zbędnych osób. Zwłaszcza obcych osób.

— Na pewno musimy wziąć prysznic. — Splotłam ze sobą palce. Uwielbiam go dotykać, czuć na sobie jego dotyk. — Zjeść coś, a raczej dokończyć to co nam zostało póki jest zdatne do jedzenia. Następnie poszłabym nad jeziorko. Musimy też jechać do sklepu, bo inaczej padniemy z głodu. — Dokończyłam myśl uwzględniając w niej wszystkie podpunkty.

— Widzę, że sobie wszystko zaplanowałaś. Czy wszystko musi iść jak w zegarku, czy możemy sobie przesuwać w czasie parę rzeczy?

 Zwisł nade mną napinając ręce. Natychmiastowo uniosłam dłonie by móc zacisnąć palce na odznaczających się bicepsach. Nagle zapragnęłam wbić w niego zęby. Wylizać go całego i nie pominąć żadnego skrawka apetycznego ciała. Jego obecność i bliskość sprawiała, że traciłam rozum. Szalałam za nim. Kiedy patrzył na mnie tymi jasnymi ślepiami ocieplającymi jego twarz zaczynałam się rozczulać. Ciepło rozlewało mi się w piersi. Motyle podrywały się do lotu. Kiedy tak na mnie patrzył czułam się, jak te pięć lat temu, gdy było między nami dobrze. Kiedy byliśmy w sobie zakochani, ale zachowywaliśmy deklaracje dla siebie. To były piękne czasy. My byliśmy piękni w swój sposób. Teraz również. Przy Aidenie czułam się jak w niebie. Tylko on sprawiał, że jeszcze nie wątpiłam. Nie zwątpiłam w nas. Był jedną z pewniejszych osób w moim życiu i nigdy nie sprawił, że przestałam mu ufać.

Race For Love [+18]Where stories live. Discover now