Rozdział 19

1.3K 67 6
                                    




POV Aiden

 Głupio wpatrywałem się w szatynkę, która płynnie wsunęła się do pojazdu. Uśmiech błąkał mi się po licu na wspomnienie, które wykreowało mi się w umyśle. Sprytna bestia. Nie odpowiedziała mi, bo ja nigdy jej nie odpowiadałem na rzeczy, które wydawały się oczywiste. Zmieniła taktykę. Zagrała moimi zasadami i regułami, jak te kilka lat temu, gdy wypowiedziała to samo wyzwanie.

 Złap mnie, jeśli potrafisz.

 Ta mała chyba nie wiedziała, że właśnie postawiła na siebie wyrok, skoro użyła dokładnie tych samych słów, co podczas jednego spotkania lata temu, które miały nam coś udowodnić. Złapanie równałoby się z deklaracją przynależności i potwierdzenia uczuć. Złapaniem udowodniłbym jej, że mi na niej zależało, że należała do mnie, i że nie miałem zamiaru jej puścić. Złapaniem deklarowaliśmy wzajemną przynależność i miłość. Tylko że to było za wcześnie na tak mocne deklaracje. Złapaniem jej miałam miałem zamiar udowodnić, że pomimo lat dalej mi na niej zależało, i że dalej coś do niej czułem. Nie nienawiść i żal. Czułem, że byliśmy w stanie naprawić to co między nami było. A ta niewinna zabawa miała być początkiem.

— Dalej będziesz tak stał?! — krzyknęła wychylając głowę zza okna.

 Pociągnęła manetkę rażąc mnie długimi światłami. Przymrużyłem oczy czekając aż przestanie bawić się w oślepianie.

— Poczekam chwile by dać ci jakiś cień szansy na wygraną. — Zacząłem rozpinać zegarek nie przejmując się jej zniecierpliwieniem. Słysząc ponaglające chrząknięcie wzniosłem na nią spojrzenie. — Jedź, Carlo. — poleciłem. — Jedź i postaraj się uciec, bo jak cię złapię to nie wypuszczę.

— Nie masz szans by mnie złapać. — Docisnęła pedał gazu wzbudzając samochód do życia. Wydawał z siebie warkot, który przy wydechu Corvette był miałczeniem nowonarodzonego kota. — Doszkoliłam się przez ten czas.

— Zobaczymy. — mruknąłem z nutą tajemnicy. — Jedź, Carlo.

 Spokojnym wręcz leniwym krokiem udałem się do swojego miejsca. W momencie uruchomienia przeze mnie silnika Corvette Carla z piskiem opon wyjechała z kawałka przystani przy drodze. Zaśmiałem się pod nosem z jej naiwności. Naprawdę wierzyła, że miała jakieś szansę na wygraną. Słodko.

 Szkoda, że przede mną nie było ucieczki. Zwłaszcza jeśli na czymś mi zależało.

 W porównaniu do gwałtownych ruchów Carli, która starała się ode mnie jak najszybciej oddalić zrównoważony wyjechałem na ulicę. Włączyłem się do ruchu unikając zderzenia z samochodem wyłaniającym się zza zakrętu. Zjechałem na przeciwny pas sprawdzając w jakim położeniu się znajdowała. Wyprzedziłem kilka samochodów zbliżając się do jej tyłka.

 Nie powstrzymałem się przed prychnięciem widząc jak zaczęła szachownice próbując mnie zmylić. Niespodziewany skręt w prawo zdradził mi jej plan jazdy. Moją przewagą prócz samochodu była dokładna znajomość ulic. Nie pojechałem jej śladem udając się prosto skąd zawróciłem. Wróciłem na trasę prowadzącą do pobocza. Alfa wyjechała z mniejszej uliczki zrównując się ze mną. Carla rozszerzyła oczy w zaskoczeniu. Uchyliłem okno wyszczerzając się cwaniacko.

— Co tam, kochanie?! — Zacisnęła mocniej dłoń na kierownicy. — Ładne dróżki zrobili, prawda?

— Jak?! — warknęła przyspieszając. — Uważaj!

 Zjechałem na lewą krawędź unikając zderzenia z ciężarówką. O mały włos zarysowałbym bok pojazdu o barierki energochłonne. Dwie ciężarówki przejechały między nami trąbiąc jak szaleńcy. Idioci. Tworzyli niepotrzebny hałas.

Race For Love [+18]Where stories live. Discover now