ROZDZIAŁ 6

6K 527 53
                                    

-Gotowy?- Potwierdziłem i wyszliśmy na zewnątrz

Kolejny dzień padało i nasze buty skrzypiały od nasiąkniętej wody. Szliśmy w ciszy, Michał nic nie mówił, co rzadko się zdarzało, ale mi to nie przeszkadzało. Pociągnąłem nosem. Było mi bardzo zimno, a chłodne powietrze potęgowało to uczucie. Skuliłem się, wbiłem wzrok w chodnik i nie zwracając uwagi na otoczenie szedłem w kierunku domu. Tak minęło kilkanaście minut, a ciszę zakłócał tylko dźwięk uderzających stóp o ziemie i krople deszczu spadające z nieba tworzące coraz większe kałuże. Poczułem lekkie szarpniecie na nadgarstku, więc się zatrzymałem i spojrzałem na Michała. Chłopak zacisnął wargi w wąska linie i zmarszczył brwi.

-Będziesz jutro w szkole?- Wzruszyłem ramionami. Po przespaniu prawie dwóch dni czułem się w miarę dobrze nie licząc kataru, więc w sumie mogłem iść.-Eh- przeczesał włosy palcami. Czy mi się wydaje czy on się stresował? Po jego uśmiechu nie pozostało ani śladu. -Idę. Cześć. - I już go nie było.

*

Spod doniczki wyciągnąłem klucz, wsadziłem go w drzwi i, jak najciszej się dało, wszedłem do środka. Torbę z ciuchami, które zostały zabrane stąd wczoraj odłożyłem na półkę od butów, na której znalazła się też reszta mokrej garderoby oprócz bluzki i spodni. Ręką zaczesałem włosy do tyłu i na palcach podszedłem do schodów. Prawie udało mi się wejść do pokoju, ale z pomieszczenia naprzeciwko wyszedł Gabriel. Stanął jak skamieniały, kiedy mnie zobaczył, a ja kichnąłem.

-Biegałeś w deszczu?- Tak myślałem, że pierwsze, co powie będzie dotyczyć właśnie tego, ale sądziłem, że się na mnie wścieknie, a nie spyta o coś, co dobrze wie. Skinąłem głową jednocześnie przecierając nos- idź wziąć prysznic, a ja zrobię coś do jedzenia.. Oliver?- Wiedziałem, że chciał zwrócić na siebie uwagę abym na niego spojrzał, ale ja od początku nie miałem takiego zamiaru. Minąłem go i wszedłem do swojego azylu jednak nie zrobiłem tak jak mi polecił. Ściągnąłem wilgotne ubranie i na odziane w bokserki ciało zarzuciłem długą do połowy ud białą bluzkę. Podkręciłem ogrzewanie na maxa i wszedłem pod kołdrę. Długo się wierciłem, ale nie mogłem zasnąć, a na dodatek było mi zimno. Z kołdrą pod brodą przewróciłem się na plecy i spojrzałem na sufit. W głowie miałem obraz skaczących przez płot owiec, ale ten sposób na nic się nie przydał. Zamknąłem oczy.

Usłyszałem pukanie do drzwi, a mimo to nie zareagowałem. Drzwi się otworzyły. Dwanaście kroków,

Skrzypienie sprężyny,

Dotyk ciepłej dłoni no moich włosach, którą szybko odrzuciłem.

Otworzyłem oczy i zobaczyłem lekko zdezorientowane spojrzenie Gabriela. Odwróciłem wzrok i siłą woli stłumiłem kichniecie.

-Myślałem, że śpisz- często to robisz, kiedy śpię?

Chciał odejść, ale chwyciłem jego nadgarstek i pociągnąłem w stronę łóżka sam przesuwając się na jedną połowę. Odkryłem kawałek kołdry, a na jej miejscu pojawiło się coś większego, cieplejszego. Gabriel sam opatulił się pierzyną, po czym przewrócił się na bok w moją stronę, zrobiłem to samo. Przysunąłem się bliżej i po omacku włożyłem mu dłoń pod bluzkę przykładając do ciepłej klatki piersiowej. Poruszałem ją wzdłuż jego boku kreśląc jakieś wzory. Okrążyłem palcami pępek i pogiglotałem lekko dotykając gładkiej skóry. Usłyszałem ciche sapniecie. Zaprzestałem swoich czynów. Zamknąłem oczy i zacząłem zastanawiać się nad tym, co usłyszałem w piątek.

Czyżby Gabriel wiedział, kim jest dla mnie Adam i co mi zrobił?

*

-Co rysujesz?- Podskoczyłem na krześle otrząsając się z szoku, który zaserwował mi tata.
-Portret mamy- krótka odpowiedz. Wróciłem do szkicowania starając się ignorować osobę stojąca za mną i starającą się mnie rozproszyć.

CZYNY PRZEMAWIAJĄ GŁOŚNIEJ NIŻ SŁOWAWhere stories live. Discover now