ROZDZIAŁ 11

4.8K 491 74
                                    

Ciemność

Las

Adam

Obudziłem się z krzykiem, przyszedł Kamil, poczekał aż się uspokoję, po czym wyszedł.

A ja nie mogę zmrużyć oka nawet na kilka minut.

Wiem, że mężczyzna jest zmęczony, ja też jestem, ale ten schemat nie zmienia się od kilku dni, strach mnie nie opuszcza.

Tej nocy podjąłem decyzję

.

-Jesteś pewien, że chcesz tam jechać?- Znów słyszę to pytanie i po raz kolejny kiwam głową.

Kamil właśnie wpakował jedyną torbę, którą przygotowałem do auta, a teraz bezczynnie siedzimy w salonie i czekamy aż wolny czas do wyjazdu skończy się.

Rozbrzmiewa dzwonek do drzwi, brunet wstaje i idzie je otworzyć, a ja dalej siedzę i patrzę się w obrany punkt na ścianie.

-Oliver?- Mrużę oczy i spoglądam na Michała stojącego w przejściu. Chłopak patrzy na mnie tak jakby widział ducha.

Może jestem duchem?

Blondyn podchodzi do mnie. Wiem, że chce mnie objąć, ale ja wstaje i odsuwam się. Wiem jak wygląda teraz moja twarz, wiem, że Michał zastanawia się, co mi się stało, dlaczego tak długo mnie nie było, a kiedy o to pyta patrzę na Kamila i znów mam łzy w oczach.

Jestem żałosny.

-Oliver...- Wyciąga rękę tak jakby chciał mnie dotknąć, ale jestem za daleko i wciąż się oddalam.

Doskakuje do ławy, biorę zeszyt i długopis, piszę dwa słowa „Powiedz mu" i podaje przedmiot Kamilowi.

-Co mam powiedzieć?- Oddaje mi zeszyt.

WSZYSTKO

On dobrze rozumie, o co mi chodzi

. Siadamy. Chłopaki na kanapie, a ja na fotelu podciągając nogi pod brodę, chcąc ukryć sińce pod oczami i przyszłe łzy. Wiem, że będę płakać. Jestem słaby jak dziewczyna, wiem to.

Kamil mówi ani razu nie zająkując się, nie przerywa, a kiedy kończy nie mam odwagi spojrzeć w zielone oczy.

Wstaje i idę do auta.

Muszę się ukryć.

Mężczyzna otwiera drzwi i wsiada. Odwraca się do mnie i bez słowa podaje mi zeszyt. Jest to bardzo gruby notatnik oprawiony w skórę, w środku są lekko żółte kartki. To w nim najczęściej piszę i dotychczas tylko ja to robiłem, ale kiedy spoglądam na dwie odznaczone kartki na jednej z nich poznaje pismo Gabriela, na drugiej Michała. Wciskam brulion do torby podróżnej nie czytając nic i spoglądam za okno.

-Mimo pańskiej prośby umieściliśmy Olivera w pokoju pewnego chłopaka- Mówi kobieta w zielonym szlafroku- ale tylko, dlatego że myślimy, że jest... Są w stanie sobie pomóc.

-Pomóc?

-Później panu wyjaśnię. Proszę się pożegnać- zwróciła się do mnie- i idziemy. Pani Irenka pokaże ci, co gdzie jest i jak wszystko funkcjonuje- pokiwałem głową i spojrzałem na kobietę stojącą po mojej lewej stronie, ale przeniosłem wzrok na Kamila, który uśmiechał się lekko zapewnie chcąc dodać mi odwagi.

-Za tydzień Cię odwiedzę- Mhm.

Odwróciłem się, zarzuciłem na ramie torbę i dreptałem za Ireną.

-Za tymi drzwiami znajduje się świetlica- wskazała duże, drewniane drzwi, ale nie weszliśmy do środka- na końcu korytarza jest stołówka, a reszta pomieszczeń należy do różnych lekarzy, sanitariuszy lub pracowników.- Zaczęliśmy wchodzić po schodach, a kiedy już je pokonaliśmy ukazały się kolejne drzwi. Mnóstwo drzwi- tu są pokoje dla pacjentów, a na końcu znajduje się łazienka. Na wyższych piętrach są oddziały zamknięte- dla wariatów? -Śniadania od siódmej do dziewiątej, obiady o piętnastej, a kolacje o osiemnastej- spojrzałem na kobietę wyczekując, kiedy wskaże mi mój pokój, ale ona uśmiechnęła się, podała numer, po czym odeszła.

CZYNY PRZEMAWIAJĄ GŁOŚNIEJ NIŻ SŁOWAWhere stories live. Discover now