ROZDZIAŁ 14

4.5K 446 50
                                    

Powinien jakoś zareagować, prawda?

Powinien się uśmiechnąć.

Powinien odpowiedzieć.

Powinien przytulić.

Chciałbym żeby przytulił

Mógłbym poczuć jego ciepło, wsparcie, obecność...

A on tymczasem siedzi i patrzy na mnie swoimi pięknymi, ciemnymi oczami, przeszywając mnie tym wzrokiem i czuję jakby mógł czytać mi w myślach.

Mam wrażenie jakbym mógł podzielić się z nim wszystkimi swoimi lękami i uczuciami nawet nie otwierając ust. Ta obojętność zaczyna sprawiać mi przykrość i mimowolnie skulam się i kładę zamykając oczy. Po chwili czuję jak chłopak kładzie się obok i przyciąga mnie do siebie tym samym spełniając niewypowiedzianą prośbę. Obejmuje go ramionami i nogami i pewnie wyglądamy jak pokręcony makaron, ale tak jest dobrze.

Jest ciepło.

Słyszę pukanie do drzwi, uchylam powieki i pierwsze co widzę to twarz Gabriela pogrążona we śnie. Nadal jesteśmy mocno do siebie przytuleni, więc mam problem, aby dostrzec kto wszedł do środka, a ta osoba nie odzywa się utrudniając mi jeszcze bardziej zidentyfikowanie jej. Wyplątuje się z objęć silnych ramion bruneta i przecierając powieki podnoszę się do siadu.

Spoglądam w stronę drzwi i dostrzegam Michała z dziwnym wyrazem twarzy.

-Dzień dobry- słyszę od strony poduszki i posyłam Gabrielowi szybkie spojrzenie chcąc dać mu do zrozumienia żeby się odwrócił i kiedy to robi uśmiech znika z jego twarzy.- Co Ty tu robisz?- Zwraca się do Michała wstając z łóżka.

-Co T Y tu robisz?- Odpowiada mu tym samym pytaniem. Nie wyczuwając dziwnego napięcia podnoszę się i mijając ich idę do kuchni. Robię sobie kawę i siadam w salonie na kanapie obok Kamila.

-Dzień dobry- witam się.

-Dobry- mruczy i skreśla coś zeszycie.

W salonie pojawiają się chłopacy i siadają w fotelach naprzeciwko siebie.

-Idziemy na spacer?

-Co tam Oli?

Mówią w tym samym momencie, a ja nie wiedząc jak zareagować zaczynam pić szturchając przy okazji Kamila chcąc, aby coś zrobił, ale chyba nie zrozumiał, o co chodzi gdyż wstał i po prostu wyszedł. Drań.

-A więc?- Pyta Michał.

Kręcę głową.

-Czemu?- Pyta, a z drugiego fotela dobiega cichy śmiech Gabriela.

-Muszę gdzieś iść- znów przecieram oczy chcąc pozbyć się dziwnego zamglenia.

-Mogę z tobą?- Proponuje Gabriel. Znowu zaprzeczam. Tym razem to Michał się śmieje.

Czuję dziwny ból w okolicy jednego z oka, a w następnej chwili w nozdrzach. Podnoszę się i idę do szafki w kuchni, z której wyciągam leki i biorę jedną z kapsułek.

-Oliver?- Wzdrygam się, kiedy dłoń Michała ląduje na moim ramieniu.

-Nie dotykaj go- słyszę syk Gabriela.

Czuję zawroty głowy, więc chwytam się brzegu blatu. Mam coraz większy problem z wzięciem wdechu, moje oczy wilgotnieją niebezpiecznie, ręce drżą i czuję jak miękną mi nogi.

Odwracam wzrok od blatu i najpierw spoglądam na Michała, a później na Gabriela, który w sekundę ocenia mój stan, doskakuje do mnie i bierze na ręce.

CZYNY PRZEMAWIAJĄ GŁOŚNIEJ NIŻ SŁOWAWhere stories live. Discover now