ROZDZIAŁ 24

4.9K 387 50
                                    

Rozdział troszkę dłuższy niż zazwyczaj. Coś się zmieniło. Jakby taki guziczek, który zachęca mnie do pisania więcej o uczuciach, przemyśleniach, został przyciśnięty. Myślę, że dobrze, iż tak się stało. Sami oceńcie.

***

-Dalekooo...- reszta pytania została stłumiona przez przeraźliwy ziew. Przetarłem załzawione powieki, aby choć trochę dopomóc im w jakże trudnym zadani, którym było niezamykanie się. Od kilku godzin byliśmy w nieprzerwanej jeździe, a wokół auta panowała nocna ciemność, która tylko wzmagała uczucie senności. Jestem śpiochem i to nie jest żadna tajemnica.

-Jeszcze tylko trochę- poczułem jego dłoń na swoim kolanie. Moje ciało przeszła fala dreszczy spowodowana ciepłem. Ręka Gabriela zacisnęła się i poluźniła, jakby tym gestem chciał mnie wesprzeć. Wiedział, jak bardzo podróże mnie męczą i nużą, a przez to sam czuł się odrobinę skołowany. Moje uczucia wpływają na jego samopoczucie, tak samo jak jego na moje. To oddziaływanie jest czasem miłe, jednak w tej sytuacji trochę dołujące. Chłopak odsunął swoją dłoń od mojej skóry i położył na kierownicy. Spojrzałem za okno, ale przed nami rozciągała się jakby nieskończona droga po bokach, której, rozchodził się lat. Klimat dość mroczny i przerażający, ale to ekscytujące siedzieć w aucie i być oddzielonym od tego potwornego otoczenia. Zachichotałem pod wpływem swoich myśli. Gabi podkręcił głośność muzyki płynącej z radia i zaczął podśpiewywać pod nosem niektóre piosenki. Fałszował potwornie, a ja mimo to słuchałem jego głosu z uwielbieniem. Tak minęła kolejna godzina. W pewnym momencie skręciliśmy w leśną drużkę i jechaliśmy wzdłuż niej przez kilka minut. Prędkość stanowczo zmalała przez to, że Gabriel obawiał się wyskakujących z zarośli zwierząt oraz nierównego terenu.

-Już blisko- powiedział.Zza drzew wyłonił się widok ogromnej metalowej bramy, na której wysiała tabliczka głosząca: „Teren prywatny domków letniskowych. Rejestracja otwarta całą dobę". Za bramą dostrzegłem mały domek, w którym świeciło się żółte światło.-Zaraz wracam- powiedział, wyłączając silnik i wychodząc na zewnątrz. Do auta dostało się świeże powietrze, przez co odetchnąłem z ulgą. Podczas podróży nie chciałem narzekać, ale klimatyzacja jak i brak przerw w drodze trochę mnie irytowały. Nie byłyby potrzebne, jednak potrzeby fizjologiczne to kwestia warta uwagi, kiedy planuje się dłuższą podróż. Czyżby Gabriel takiej potrzeby nie odczuwał?Obserwowałem jak chłopak podchodzi do bramy, a po chwili rozmawia z jakimś mężczyzną pokazując dokumenty i wskazując w kierunku auta. Starszy pan pokiwał głową, po czym przycisnął coś trzymanego w ręce i brama bez żadnego dźwięku otworzyła się. Gabrielowi wręczył dwa przedmioty i powiedział coś, na co reakcją chłopaka było zarumienienie się. Nastolatek wrócił do auta i wręczył mi pojedynczy klucz oraz kartę przypominającą tę bankową. Do klucza przymocowana była przywieszka z numerem „13". Pomyślałem, że to pewnie numer domku, który będziemy zajmować i nie myliłem się, gdyż jechaliśmy falistą drogą, od której odbiegały piaszczyste drużki prowadzące do domków. Budynki znajdowały się w odstępach kilkuset metrów, a przy każdym z nich stała wysoka lampa oświetlająca domek. Chciałem policzyć wszystkie mijane domki, ale pomyliłem się, gdyż skręciliśmy do tego, który, według moich obliczeń, miał mieć numer osiem, jednak w rzeczywistości tabliczka na nim głosiła, że to ten odpowiedni. Wysiedliśmy, a ja poświęciłem chwilę na przyjrzenie się budowli. Była wykonana z jasnego drewna i stała na betonowym podwyższeniu, dlatego do wejścia na niewielką werandę prowadziło kilka stopni. Z przodu znajdowało się spore okno, tak samo jak na poddaszu z tym, że tam było o połowę mniejsze. Domek otaczał lat i wiedziałem z opisu na stronie internetowej, że za budynkiem znajduje się plaża z jeziorem. Miałam ochotę już teraz zanurzyć się w lekko chłodnej cieczy, ale byłem zbyt zmęczony, aby chociaż zaproponować coś takiego Gabrielowi. Odwróciłem się i napotkałem ciekawskie spojrzenie chłopaka. Uśmiechnąłem się do niego i wziąłem swój bagaż, oddając mu przy okazji klucze i tajemniczą kartę. Wspięliśmy się po kilku stopniach i poczekałem aż otworzy drzwi, aby następnie wpuścić mnie do środka. Poszukałem włącznika światła i już po chwili pomieszczenie się rozjaśniło. Znajdowaliśmy się w małym salonie połączonym z kuchnią. Z tyłu dostrzegłem drzwi oraz schody. Podszedłem tam i uchyliłem wrota, aby ujrzeć niewielką toaletę z kabiną prysznicową. Schody prowadziły do pokoju, w którym znajdowały się dwa dwuosobowe łóżka. Wiedziałem, że i tak będziemy spać razem, więc na jednym z nich położyłem swoją torbę i odwróciłem się do Gabriela, który cały czas się na mnie patrzył. Podszedłem do niego i otoczyłem ramionami spoglądając w jego oczy.

CZYNY PRZEMAWIAJĄ GŁOŚNIEJ NIŻ SŁOWAWhere stories live. Discover now