ROZDZIAŁ 15

5.2K 413 49
                                    

Zamknąłem drzwi od pokoju i wysypałem zawartość koperty na łóżko. Ignorując całkowicie zdjęcia wziąłem w dłoń kartkę i zacząłem czytać dane jakiejś kobiety i adres. Pod nimi pisało tylko:

"Powinno Cię to zainteresować"

Nic z tego nie rozumiałem, więc wziąłem zdjęcia i zacząłem je przeglądać. Po kilku sztukach gdzie była na nich sama kobieta zaczęły się zdjęcia z jakimś mężczyzną. Na ostatnim wyraźnie można dostrzec, że było robione bardzo dawno temu. Przyjrzałem się trzem osobą znajdujących się na nim i zamarłem rozpoznając w jednej z nich Adama.

Wszystko zrozumiałem w momencie, gdy przeczytałem napis na odwrocie kartki

"Roksana i Adam wraz z półrocznym synem Oliverem"

Zdjęcie wymsknęło mi się z ręki i opadło gdzieś na podłogę, a ja stałem, mimo że nogi po chwili mi zmiękły. Rozejrzałem się chaotycznie po pokoju szukając czegoś, co pomogłoby mi przestać myśleć. Dostrzegłem wciśnięte za szafę buty do biegania, które po minucie miałem na sobie wraz z dresami i bluzą. W ekspresowym tępię zbiegłem ze schodów niemal wpadając na Gabriela.

-Co robisz?- Spytał chcąc złapać mój rozbiegany wzrok, ale mu się to nie udało.

Bez żadnego mojego słowa zrozumiał, co się dzieje, ale kiedy jego ręka przybliżała się chcąc spocząć na moim ramieniu strzepnąłem ją, wyminąłem chłopaka i wyszedłem na zimne powietrze.

Biegłem, z każda sekundą bardziej dostrzegając, że kilka miesięcy bez sportu źle na mnie zadziałały. Próbowałem ignorować dźwięk równie szybkiego biegu za mną, ale kiedy czyjeś ręce chwyciły mnie w biodrach niemal pisnąłem i wyrznąłem się z tą osobą w górkę śniegu.

-Ałł- już po tym jęku poznałem, kim jest mój napastnik obecnie leżący na mnie. Gabriel podniósł się na rękach i nie pozwalając mi wstać zawisł nade mną

-Co się stało?!- Słyszałem nutkę złości w jego głosie. Przyłożyłem zmarznięte ręce do jego policzków i zapominając o tym, że mówię chciałem dać mu znać, że jestem całkowicie wyprowadzony z równowagi, ale on wydawał się już to wiedzieć.

Po kilku dłuższych chwilach złość z niego wyparowała i zaczął przybliżać się do mnie.

I pozwoliłem mu się pocałować, bo wiem, że dzięki temu na krótką chwilę zapomnę o wszystkim.

*

Najciszej jak się dało zapiąłem zamek od kurtki i wyszedłem na dwór zakluczając za sobą drzwi. Po śniegu nie zostało ani śladu, ale i tak ubrałem się dość ciepło gdyż zdawałem sobie sprawę, że jestem makabrycznym zmarzluchem.

Poprawiając ramiączko od plecaka usiadłem na ławce przy pobliskim przystanki autobusowym i czekałem na przyjazd autobusu. Po kilku minutach siedziałem na niewygodnym fotelu, a po kilkunastu następnych wyszedłem na świeże powietrze.

-Przepraszam panią- zatrzymałem przyjaźnie wyglądająca staruszkę i uśmiechnąłem się pogodnie mrużąc oczy.

-Słucham chłopcze?- Zapytała przyjemnym dla ucha głosem.

-Mogłaby mi pani wskazać kierunek gdzie znajduje się to miejsce?- Podałem jej wymiętoloną karteczkę z nieznanym mi adresem, a kobieta przyjrzała się jej

-Cmentarz jest dwieście metrów stąd. Pójdziesz mój drogi prosto, skręcisz w lewo i jesteś na miejscu.

-Cmentarz?- Powtórzyłem.

-Tak- pokiwała głową i wskazała napisany adres- tu jest cmentarz. Masz nawet napisany numer uliczki oraz miejsce- zsunęła palec na drugi, dłuższy napis- zaś to adres mojej sąsiadki.

CZYNY PRZEMAWIAJĄ GŁOŚNIEJ NIŻ SŁOWAWhere stories live. Discover now