EPILOG

4.1K 404 53
                                    

Rok później...


*GABRIEL*

Obudziłem się, słysząc przy uchy ciche jęknięcie. Czy moje uszy są tak wrażliwe czy po prostu wina leży w tym, że ten dźwięk wydobył się z wnętrza Olivera? Bardzo możliwe, że ta druga opcja. Przyznam się niechętnie, że cokolwiek bym nie robił, upewniając się, iż jest bezpieczny to i tak będę się o niego martwić niezmiennie intensywnie. Ale to chyba nie jest złe, prawda? Sam już nie wiem, czy takie zachowanie z mojej strony jest normalne czy z czasem popadłem w obsesje?

Przewróciłem się na bok i otworzyłem oczy, aby ujrzeć pogrążoną w śnie twarz. Jak zawsze do głowy nasuwa się myśl, że jest piękny, a z każdym dniem jakby jeszcze bardziej niż poprzedniego. Oliver leży na boku, z kołdrą między nogami, w dłoniach i pod głową, ale poza nią nie ma na sobie nic. Jest całkowicie nagi. Westchnąłem z przyjemności, kiedy do głowy wdarły się wspomnienia tego, co robiliśmy w nocy. Przypomniałem sobie nasz pierwszy raz, uśmiechnąłem się mimowolnie. Dotknąłem bladego policzka i głaskałem go do czasu aż dwukolorowe tęczówki nie spojrzały na mnie sennie.

-Dzień dobry- złożyłem pocałunek na jego policzku. Chłopak ziewnął, rozciągając swoje ciało i po chwili kładąc głowę na moim torsie.

-Hej- szepnął. Domyślałem się jak bardzo chciałby z powrotem wkroczyć w słodką krainę snów, ale nie mogłem mu na to pozwolił- spokojnie, nie zasnę- powiedział, jakby czytając mi w myślach.

Wplątałem palce w brązowe włosy i zacząłem masaż głowy, ale przerwałem, bo to mogło spowodować jego uśnięcie.

-Wstajemy- mruknąłem, wydostając się spod niego i ciągnąc za sobą. Widok jego odsłoniętego ciała podziałał na mnie pobudzająco, ale nie czas na to.

Oliver spojrzał w bok na stertę walizek i kartonów i posmutniał. Wiedziałem dlaczego- nie chciał wyjeżdżać, ale pomimo tego smutku cieszył się, że możemy zamieszkać razem, rozpoczynając studia. Odwrócił wzrok od bagaży i wspiął się na palce, aby mnie pocałować. Przyjąłem jego propozycje ochoczo, po chwili sam przejmując inicjatywę, jednak musiałem się upomnieć.

-Kochanie- odsunąłem się od niego. Zaspany wyraz twarzy rozczulił mnie ponownie do granic możliwości. Chwyciłem jego dłonie i splotłem nasze palce- Eh... prysznic?

Pokiwał głową i odwrócił się, a ja mogłem podziwiać jędrne pośladki.

Przez ten rok dużo się zmieniło i wydarzyło. Nie mówię o zakończeniu edukacji, ale także o zmianie, która zaszła w Oliverze. Stał się spokojniejszy i mniej strachliwy. Nie bał się już mocniejszego podmuchu wiatru ani ciemności, w nocy nie miał koszmarów, a obcy dotyk nie powodował, że milkł i trząsł się ze strachu. Narodziła się w nim nowa osobność gaduły, co napawa mnie cholerną dumą. Wspólnie z naszymi ojcami podjęliśmy decyzje o przeprowadzce do stanów, do Mariusza, aby tam rozpocząć studia- ja kryminologie, a mój chłopak prawo. Wielokrotnie słyszałem jak opowiadał, że marzy o pomaganiu skrzywdzonym przez los osobom i myślę, że wybrał dobry, ale trudny kierunek. Zamknąłem oczy, myśląc o tym dlaczego go kocham, ale cały czas od chwili, kiedy go pokochałem w głowie miałem trzy słowa: bo to Oliver. Czy można go nie kochać? Pewnie można, ale nie w moim przypadku. Pierdole od rzeczy, ale co mam powiedzieć? To, że uwielbiam jego oczy, uśmiech, dołeczki w policzkach? Po co? To tylko wygląd- on się zmieni, a to, co jest w Olim nie. Czy to dziwne, że mając dziewiętnaście lat myślę o tym, aby spędzić z nim resztę życia? Możliwe, że tak, ale ja już przywykłem do niej i za nic w świecie nie chcę zmieniać postrzegania swojej przyszłości, bo kiedy o niej myślę w głowie mam tylko jeden obraz- nas, starych i pomarszczonych w fotelach, pod kocem przy kominku, wspominających to wszystko, co dzieje się w tym momencie.

-Gabi, idziesz?- Z chwilowego zamyślenia wyrywa mnie głos Olivera. Stoi w drzwiach i uśmiecha się delikatnie. Podchodzę do niego i całuje.

-Z tobą? Zawsze- rzekłem.

Śmieje się.

-W tym przypadku pod prysznic...- czuje jego uśmiech na swoich ustach. Widzieć i czuć go takiego to najwspanialsze uczucie pod słońcem.

*OLIVER*

Kamil wraz z Mateuszem zamieszkali ze sobą w ten sam dzień, w którym ja z Gabrielem wyjeżdżamy do Mariusza. Czemu mnie to nie dziwi? Przez kilka ostatnich miesięcy coś się miedzy nimi wydarzyło, a ja jednocześnie dowiedziałem się, że byli ze sobą przeszło dwadzieścia lat do tyły. Sytuacja trochę zagmatwana, ale staram się zrozumieć i cieszyć tym, że ich uczucie wytrwało tak dużo lat, gdzieś tam zamaskowane, ale trwałe. To wspaniałe po tylu latach powrócić do siebie. Nie tylko oni się zeszli, ale także Tymek z Michałem. Cieszę się ich szczęściem i już półrocznym stażem. Poznają się, czasem kłócą, ale widzę ich wzajemną miłość i jestem pewny, że będą ze sobą długi czas.

-O czym myślisz?- Zapytał Gabriel, kiedy wsadziliśmy dwie walizki do bagażnika.

-O wszystkim- odpowiedziałem, obejmując go w pasie- jestem szczęśliwy- dodałem, podnosząc na niego wzrok.

-Ja też.

-Ojejku jejku! Zaraz się wzruszę tą uroczą scenką- za plecami rozbrzmiewa głos Kamila. Trochę głupio słyszeć to z jego ust, widząc jak trzyma się za rękę z Mateuszem. Wyglądają jak zakochane w sobie szczeniaki, jednak po chwili ich kontakt fizyczny urywa się, a Kamil przytula mnie do siebie- nie chce się z tobą żegnać, młody- wyszeptał na tyle głośno, aby wszyscy go słyszeli.

-To nie pożegnanie. Przecież będziemy się często widywać- odsunęliśmy się od siebie, wracając do swoich partnerów. Gabriel pożegnał się z Mateuszem uściskiem dłoni i kilkoma słowami.

-Dziękuje za wszystko co dla mnie zrobiłeś, tato- powiedziałem w kierunku Kamila. Mężczyzna zacisnął mocno szczękę i mógłbym przyrzec, że jego oczy zaszkliły się. Nigdy nie widziałem go płaczącego.

Nie chcąc przedłużać, wsiadłem z Gabim do auta i zapiąłem pasy.

-Jesteś gotowy?- Zapytałem.

-Na co?- Odpalił silnik, ale nie ruszył, gdyż patrzył na mnie, a jego oczy lśniły.

-Na resztę życia w moim towarzystwie- powiedziałem, niepewny jego reakcji. Nigdy o tym nie wspominałem, ale skrycie marzyłem, żeby dożyć z nim starości.

-Z tobą? Zawsze- powtórzył słowa z dzisiejszego poranka.

Auto ruszyło, a mnie ogarnęło ciepło, kiedy duża dłoń na krótką chwile ujęła moją odpowiedniczkę.


CZYNY PRZEMAWIAJĄ GŁOŚNIEJ NIŻ SŁOWAWhere stories live. Discover now