11

974 26 6
                                    

Wreszcie zostawiły mnie w spokoju...

Chwilę jeszcze tam posiedziałam , ale zrozumiałam że muszę wrócić do domu . Wykrwawiałam się za budynkiem szkoły . Wstałam i ledwo chodząc ruszyłam do domu. Była zima , a ja nie wzięłam kurtki ani szalika, niczego. Powoli opadałam z sił, szłam do domu już dwie godziny i dopiero teraz wyłoniła się rezydencja . Uśmiechnęłam się w duchu , że dałam radę i dotarłam pod dom . O dziwo drzwi były otwarte , więc nie musiałam się martwić brakiem klucza . Weszłam do rezydencji a tam panował totalny chaos. Vincent gdzieś dzwonił, Dylan krzyczał , shane jadł z zamyśleniem , tony palił , Will chodził sztywny jak struna od wiolonczeli i  co chwila pytał się o coś Vincenta ale on tylko kręcił przecząco głową. Można by powiedzieć że było tak jak zawsze, tyle że twarze moich braci kryły różne emocje .
Niektóre złość inne smutek , frustrację , zmartwienie, przejęcie...było jeszcze wiele więcej ale traciłam coraz więcej krwi , przez co nie mogłam już stać .
Upadłam na kolana .
Robiąc przy tym hałas .
Wszyscy się odwrócili .
Twarze już nie kryły emocji .
Wszyscy do mnie podbiegli.
Coś gadali.
Ja nie słuchałam.
Patrzyłam w podłogę  aż w końcu upadłam jeszcze niżej .
Leżałam na podłodze .
Ja byłam cała w krwi.
Podłoga była w krwi.
Mojej krwi.
Zamknęłam oczy.
Film się urwał.

Czułam się taka spokojna.
Taka lekka.
Było cudownie .
Aż nagle zaczęłam coś słyszeć...
Czyjeś głosy?
Głosy.
Głosy mojej rodziny .
- kiedy ona się w końcu obudzi?-T
- ma czas do końca dnia , inaczej ją odłączą -V
- NO TY CHYBA SOBIE ŻARTUJESZ ZE MNIE W TYM MOMENCIE -D
- JAK KURWA ?! -T
- Malutka może umrzeć? -W
- tak...- nie słyszałam już głosów , tylko się obudziłam . Było ciemno , rozejrzałam się i zrozumiałam że jest noc. Obok mnie ktoś był...na fotelu siedział Vincent i spał, miał swoją dłoń na mojej. Po drugiej stronie łóżka leżał wielki miś i karteczka .
„ dla dziewczynki
                                     Tony "
Nie myśląc za wiele ostatnimi siłami przeczołgałam się do vinca. Oczy miał mokre.
Czyżby Vince płakał ? 
A może oczy mu się pociły?
Albo kwiatki podlewał?
Nieważne .
Krzesło było maximum przysunięte do mojego szpitalnego„ łoża"  , tak że nogi mogłam zostawić na łóżku. 
Przytuliłam się do Vinc'a , na szczęście nie obudziłam go.

Potrzebował snu.

Bejba rogaliki 🥐
Nie mam nic w sumie do powiedzenia

Madżik♥️🌯

373 słowa

Rodzina monet „Dom dziecka" Where stories live. Discover now