27

877 29 16
                                    

Jednak właśnie około tej godziny zasnęłam.

Leżałam na podłodze łapiąc się za kostkę i mordując wzrokiem Florę. Stała nade mną z uśmiechem i przyglądała mi  się z pogardą. zadzwonił dzwonek na lekcje, a ona sobie poszła. Z trudem wstałam i kulejąc dotarłam pod salę. Adrenalina trochę zmniejszała ból, ale nie aż tak bardzo by móc normalnie chodzić.
- Hailie co ci się stało?-N
- chyba skręciłam kostkę
- boże żywy, to trzeba do pielęgniatki iść! Hailie, jak to się stało?!
- potknęłam się na korytarzu i wywróciłam
- no dobrze, choć, pomogę ci dojść do pielęgniarki- pani od historii strasznie się tym przejęła, bo wiedziała , że bracia Monet jej się kiedyś odwdzięczą. Każdy krok sprawiał mi ogrom bólu i za każdym razem wykrzywiałam twarz. W końcu dotarliśmy do tej lekarki czy coś i położyłam się na łóżku lekarskim. Baba założyła mi bandaż  i zadzwoniła do Vincenta. Czekałam może z 10 minut i przyjechał Vince z Will'em. Ten drugi natychmiast do mnie podbiegł i mnie przytulił.
- martwiłem się malutka
- niepotrzebnie, przecież nic mi nie jest tak?
- Hailie, masz skręconą kostkę, trzeba jechać do szpitala-V
- o boże, no dobra- nauczycielka i pielęgniarka przekazywały jeszcze jakieś informację i już po 15 minutach mogłam iść. No raczej nie szłam, a zostałam wzięta na ręce przez will'a. W samochodzie siedziałam z tyłu, razem z ulubionym bratem i moja poszkodowana noga leżała na jego kolanach.
- nie boli cię malutka?
- troszkę
- zaraz dojedziemy do szpitala-V
- a musimy tam jechać?
- no przecież teraz nie wrócę, a poza tym twoje zdrowie jest najważniejsze -V
- a od kiedy wy się tak przejmujecie moim zdrowiem?
- od zawsze Hailie-W
- tak? Wiesz Will nie przypominam sobie tego
- nie pyskuj-V
- skończyły ci się argumenty co?
- nie tym tonem Hailie
- nie obchodzi jakim mam ton
- spokojnie malutka, tak wdech, wydech
- nie uspokajaj mnie! 
- spokój Hailie. Nie życzę sobie, abyś tak się zachowywała w moim samochodzie-V
- w dupie mam twoje życzenia
- koniec. Wysiadasz Hailie i idziesz na piechotę
- co?
- Vince, nie przesadzaj, każdy ma prawo mieć chwilę słabości
- prosiłem ją, to nie podziałało, więc niech ma za swoje
- aha? Okej jak Vincent Monet mnie tu nie chce, to przecież nie będę się narzucać
- Hailie zostań-W
- przykro mi William'ie , ale czas na mnie - wyszłam z samochodu trzaskając drzwiami i z obolałą kostką ruszyłam przed siebie.

Vincent ty jebana kurwo...

389 słów🥐♥️🌯

Rodzina monet „Dom dziecka" Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz