13

956 30 6
                                    

Nadzieją, że jutro będzie lepiej...

Rano dostałam ochrzan za to że później wstałam i spóźni się przeze mnie Dylan. Ten chłop jechał z dwieście na godzinę, byleby jak najszybciej dotrzeć do szkoły , bo podobno czeka na niego jakaś kolejna dupa . Pożegnałam  się z Dylanem ,ale on mi nie powiedział tylko podbiegł do jakiejś  dziewczyny.
W klasie rzucano mi przelotne spojrzenia i miałam wrażenie że parę osób chce do mnie podejść, zagadać ale tak jakby...się boi ? Usiadłam w ławce na samym szarym końcu rzędu pod oknem i swoje rzeczy położyłam na parapecie.                                                                                                                          - Hailie Monet zdejmij proszę swoje rzeczy z parapetu, to nie miejsce dla nich                                          - boże no już nie spinaj się tak bo ci żyłka pęknie                                                                                                     - skoro jesteś taka wyszczekana to zapraszam do tablicy                                                                                    - a co ja pies że szczekam? a z zaproszenia to z chęcią skorzystam- ta baba nic już nie powiedziała tylko poklikała coś w tym swoim ubogim komputerku i zaczęła mnie przepytywać z matmy. Tsa to ta wredna suka, która wszystkich wkurwia. oczywiście dostałam szóstkę z matmy, no bo jakby inaczej. spojrzałam za okno , a tam padał śnieg, cała droga była ośnieżona.  było z jakieś 10 cm tego śniegu?  Całą lekcję przesiedziałam gapiąc się w okno, nim się obejrzałam była przerwa, a zaraz miałam w-f.

Pan poprosił mnie abym poszła do takiego ala kantorka po piłki. Schylałam się by wziąć piłkę , gdy usłyszałam trzaśnięcie drzwiami. Odwróciłam się natychmiast i zobaczyłam te debilki, tylko że jedna trzymała w ręku prostownice!!! Zbliżały się do mnie niebezpiecznie szybko, przez co już po prostu trzęsłam się ze strachu. Znowu mnie przytrzymały, a Maja przyłożyła rozgrzaną prostownicę do mojej dłoni. wrzeszczałam, błagałam, płakałam,piszczałam, ale nic z tego . Miałam rany po poparzeniu na nogach i rękach. Dziewczyny poszły , a ja z trudem wzięłam z szatni swoje rzeczy  i wyszłam przed szkołę. Położyłam się cała na śniegu i się skuliłam w kłębek. Leżałam na śniegu połowę swoich lekcji, mój brat nie dowie się o nieobecnościach, bo on nawet librusa mi nie sprawdza. Nie chwali za dobre oceny, nie pociesza, nie pomaga, zwraca uwagę jak wezwą go do szkoły, podnosi głos jak jest zły, nie odzywa się jak jest obrażony,  daje kary jak coś zrobiłam nie tak, nie lubi mnie jak coś przeskrobię , nie kocha mnie.                                        Założyłam starannie bandaże wyjęte z plecaka i założyłam kurtkę.                                                           Udałam się do samochodu Shane i w milczeniu pokonaliśmy drogę do domu . 

Siemaaaaaaa rogaliki🥐  ❤️🌯                                       

407 słów❤️🌯

Rodzina monet „Dom dziecka" Where stories live. Discover now