23 ✨ Makłowicz✨

941 31 7
                                    

Dali mi jakieś leki na gorączkę i zanieśli mnie do pokoju Vinc'a.

Przez długi czas nie mogłam zasnąć i tylko wierciłam się na łóżku mojego najstarszego brata. Miałam ochotę wyjść na podwórko i wybiegać się za wszystkie czasy.  Moje małe marzonko się spełniło. Nie wiem co mną w tedy kierowało, ale wstałam z łóżka. Podeszłam do drzwi i je otworzyłam. Szłam długim korytarzem nie obawiając się spotkania któregoś z braci, bo wiedziałam że są zajęci. Zeszłam spokojnie po schodach i zdjęłam skarpetki. Otworzyłam drzwi i wyszłam boso na ciepłej trawie. Było bardzo słonecznie, powiewał letni wiatr, który dawał cudowny Vibe wakacji. Usiadłam na hamaku, gdzie zauważyłam szkicownik Ton'ego. Postanowiłam, że go wezmę i coś narysuje.

I jeszcze jedno tak dla beki

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.


I jeszcze jedno tak dla beki.

W rogu kartki napisałam jeszcze 

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

W rogu kartki napisałam jeszcze 

                         .                                            „to nie Hailie, pozdrawiam Makłowicz "  starałam się nie  wybuchnąć śmiechem, by nie zdradzić swojej miejscówki. Wzięłam notes i położyłam go na stole w kuchni, a sama udałam się do salonu, by obejrzeć jakiś film. Postawiłam na roszpunkę. Pod koniec filmu zszedł Will informując mnie że zaraz obiad.
Dziś do jedzenia Eugenia zrobiła lazanie, która była przepyszna. Widziałam jak tony sięga po zeszyt i mimowolnie moje kąciki ust zadrżały. Widziałam jak tony przegląda kartki i jego mina się zmienia z gburowatego na wściekłego.
- kto to do kurwy zrobił?!- tony rzucił szkicownik na stół i wszyscy przypatrywali się z zaciekawieniem.  Ja nie mogłam już wytrzymać i wybuchnęłam tak radosnym śmiechem, że chyba nikt nie pomyślałby że istnieje taki śmiech.
- HALINA! JAK ZARAZ CIE DOPADNE ! - tony podszedł do mnie kiedy spadłam z krzesła i zaczął mnie łaskotać.
- prze...prze...stań - wszyscy gapili się na nas z uśmiechami na twarzy.
- a obiecujesz że będziesz grzeczna?
- tak...ta-tak bę-bę-będe- tony przestał a ja jeszcze pół minuty zwijałam się ze śmiechu i dopiero po tem się podniosłam i usiadłam na krześle.
- Hailie, masz talent do rysowania , tylko proszę abyś na przyszłość nie rysowała takich rysunków. Nie chcesz chyba iść do biblioteki prawda?-V
- tak, tak nie chce- powiedziałam dalej się śmiejąc
- po mimo choroby masz bardzo dobry humor dziewczynko-D
- dlatego nie odzywaj się, by nie popsuć mi tego humoru
- przymknij się dziewczyn...
- spokój-W - zjedliśmy już po tem w ciszy i spokoju.

Po obiedzie chciałam się przespać , więc ruszyłam do pokoju. Leżałam na łóżku i myślałam o jutrzejszym dniu...

...ach ten Makłowicz, zawsze wszystkich olśni...

Jakby ktoś nie widział co Hailie napisała w rogu kartki to już piszę „ to nie Hailie, pozdrawiam Makłowicz "

411 słów♥️🌯

Rodzina monet „Dom dziecka" Where stories live. Discover now