III.3.

53 15 3
                                    

Wyrwałam się Danielowi i pobiegłam do łazienki. Pogonił za mną, ale musiał zatrzymać się przed wejściem. Przecież nie mógł wejść do damskiej. Wpadłam do kabiny i zamknęłam się tam, jakby to mogło odgrodzić mnie od tej całej sprawy. Nie mogło. Przyjaciele mnie oszukali. Z premedytacją zataili przede mną fakt, że są w cholernym związku! A moja przyjaciółka, moja najlepsza... wzięła sobie chłopaka, który mi się podobał. Milena doskonale o tym wiedziała. Zdradzili mnie oboje.

Przypomniałam sobie to zdjęcie z pierwszej klasy podstawówki, które oglądaliśmy dziś u Mileny. Czterej muszkieterzy, nierozłączni... I już po wszystkim. Łzy mi same poleciały, ale jakoś makijaż najmniej mnie teraz obchodził.

Kilka minut później doszłam do wniosku, że nie będę przepłakiwać ostatniego wieczoru wakacji w kiblu. Wyszłam z kabiny, umyłam ręce i twarz, a potem wytarłam dokładnie, ścierając resztki tuszu spod oczu. Może nie wyglądałam reprezentacyjnie, ale nie miałam też makijażu kamuflującego rodem z oddziałów specjalnych. Ot, normalna nastolatka bez tapety, za to z lekko zaczerwienionymi oczami.

Kiedy wyszłam, okazało się, że czekali na mnie wszyscy.

– Iwi, ja... no wiesz... – Milena plątała się i unikała mojego wzroku.

– Iwi, przepraszamy. – Próbował podjąć temat Roberto, tak po męsku, przyjmując na klatę. – Stchórzyliśmy, zamiast powiedzieć ci od razu. Nic nas nie usprawiedliwia.

– Daj im szansę – poprosił Dan. – Zobaczysz, nic się między nami nie zmieni.

– Już się coś zmieniło – burknęłam.

– Ale jeszcze może być dobrze. Przyzwyczaimy się – obiecał wielkolud, jakby sam w to wierzył.

Zastanowiłam się. Naprawdę nie miałam ochoty psuć przyjaciółce urodzin, ale mój nastrój imprezowy się ulotnił. Roberto był z Mileną. Nie wiedziałam, czy to było na chwilę, czy na zawsze, ale on od dawna wolał ją. A kiedy Mila wyleczyła się z Daniela, a potem my dwoje wyjechaliśmy... to się stało naturalne, że zbliżyli się do siebie. Ale musieli się zbliżać aż tak?!

– Masz minę, jakbyśmy przejechali twojego kotka – zauważył Roberto. – A my tylko... zakochaliśmy się w sobie.

– Wiem – westchnęłam ciężko. – Ale nic nie poradzę na to, że poczułam się oszukana. Nawet Dan wiedział, a ja nie.

– Dowiedziałabyś się wczoraj, gdybyś wpadła do Daniela – zauważył Robert.

– To czemu dziś mi nie powiedzieliście?

– Jakoś tak... samo wyszło. Naprawdę przepraszamy, Iwi. Jesteś naszą przyjaciółką. I nic się między nami nie zmieni.

– Właśnie. – Mila spojrzała na mnie błagalnie, a potem smutno na Roba.

Robert objął Milenę i pocałował ją. Było w tym jednocześnie coś dziwnego i naturalnego, jakby robił to od zawsze. Pomijając moją zazdrość i poczucie krzywdy, oni naprawdę do siebie pasowali. I trzeba było to w końcu przyznać.

– Okej, spróbuję to sobie poukładać – obiecałam, a potem uściskałam oboje po kolei. – Gratuluję wam i życzę dużo miłości.

– Dzięki, kochana. – Mila prawie się popłakała.

– No już, bo zaraz ty też zostaniesz bez makijażu – spróbowałam zażartować.

– Twój za chwilkę poprawimy – obiecała.

– Nie trzeba. Tak mi dobrze.

– Ale...

– Jest w porządku, Mili. Bawmy się. To twoje urodziny! – wykrzyknęłam z przesadnym entuzjazmem. Dan to zauważył, widziałam po jego minie, ale reszta nie zwróciła uwagi. Więc może i dobrze.

JA CIEBIE, TY NIE MNIE...Where stories live. Discover now