IV.3.

70 15 4
                                    

Październik 2022

Minęły dwa tygodnie i zaczął się październik. Moje życie dzieliło się teraz na naukę i treningi. Prawie nie widywałam się z przyjaciółmi, bo też nie było kiedy. Czasem mijaliśmy się na szkolnym korytarzu. Kilka razy zamieniliśmy parę zdań, spiesząc się, każde w swoją stronę.

Kiedy miesiąc się skończył, bardzo mi ich już brakowało, ale zaczęły się sprawdziany, a trener wcale nie zamierzał mi odpuszczać. Każdą wolną od treningów chwilę przeznaczałam na naukę, żeby nie wypaść z obiegu. Wiedziałam, że w czwartej klasie każde zaniedbanie odbije mim się czkawką na maturze. Musiałam zacisnąć żeby i robić swoje. Ciągle jednak myślałam o moich przyjaciołach.

Milena nadal spotykała się z Robertem. Ich miłość kwitła. Na swój sposób byłam z nich dumna. Z Danielem było odwrotnie. Jeszcze kilka razy widziałam go z Arweną. Wiedziałam też, że poprawił się z matematyki i byłam pewna, że to dzięki tej znajomości. Ale pod koniec października zobaczyłam go za rękę z inną dziewczyną i zwątpiłam w jego dobre intencje. Tym bardziej, że chwilę wcześniej minęłam w toalecie zapłakaną Arwenę.

Co za debil bez serca!

Nowej już nie gratulowałam. Postanowiłam, że nie przyłożę ręki do cudzego nieszczęścia. Skoro mój przyjaciel chciał zmieniać dziewczyny jak rękawiczki, jego sprawa, ale nie mogłam tego pochwalać.

W końcu wyszło szydło z worka. Niechcący podsłuchałam w toalecie, jak Arwena zwierzała się koleżance, że Daniel z nią zerwał, bo nie chciała z nim „iść na całość". Nie była jeszcze na to gotowa. Nie wierzę. Naprawdę nie wierzę, że mój kumpel stał się takim nieczułym draniem!

28 października

W ostatni piątek października urodziny obchodził mój kolega z klasy. Następny urobił nauczycielkę od włoskiego tak, żebyśmy nie mieli kartkówki. To chyba już staje się naszą klasową tradycją – pomyślałam, wkurzona, bo akurat obryłam się ze słówek. Były w moim temacie. Sportowe. A niestety, na przyszły tydzień trzeba będzie je znowu powtórzyć.

Po włoskim był wuef, a potem zwyczajowo trening. Przebrałam się w swój strój do biegania. Zanim jednak zaczęłam, na korytarzu obok szatni zaczepił mnie Daniel, który właśnie wybierał się na siłownię.

– Hej, Iwi. Kopę lat – zakpił.

– Cześć odpowiedziałam neutralnie. – Przepraszam cię, ale zaraz mam trening. – Chciałam go wyminąć, ale zastawił mi drogę.

– Nie tak szybko! Ciągle się ostatnio mijamy. Już nie jesteśmy przyjaciółmi? – spytał z pretensją.

– Droga jest ta sama – zauważyłam. – Poza tym masz chyba z kim spędzać czas... znowu – dodałam złośliwie.

– No cóż, Ilona nie jest taka dobra z majzy, ale przynajmniej bardziej chętna niż Arwena – zarechotał.

Zrobiło mi się niedobrze. Jak on śmie?!

– Jesteś obrzydliwy, Dan. Daj mi spokój – zażądałam.

– Nie dam. Jesteś mi winna spotkanie, przyjaciółko – syknął, łapiąc mnie za nadgarstki..

– Nie jestem ci nic winna – odparłam, wyrywając się.

W tym momencie za mną pojawił się ktoś, a Daniel odpuścił.

– Pa, Iwi. Zobaczymy się później – rzucił i pobiegł w kierunku siłowni.

– Czy on si się narzuca? – Usłyszałam głos trenera.

JA CIEBIE, TY NIE MNIE...Where stories live. Discover now