IV.2.

58 14 2
                                    

Trener znowu zmierzył mnie krytycznie, ale chyba moja szczera twarz go przekonała, bo złagodził spojrzenie.

– W porządku. Zapomniałem o jeszcze jednym. Raz w tygodniu robisz trening ogólnorozwojowy. Pływanie, nordic walking, co wolisz. Byle regularnie.

– A kiedy?

– W środę – burknął, jakby to była oczywista oczywistość.

– Zgoda. Przyłożę się.

– Świetnie. Dziś zaczniemy od najprostszych rzeczy. Rozgrzewka.

– Chyba już się rozgrzałam – zauważyłam. Bo rzeczywiście pot ze mnie spływał.

– Mówię o rozciąganiu, dziewczyno – sarknął. – Żebyś nie wylądowała na SOR z zerwanym ścięgnem.

– To co mam robić?

– Naśladuj mnie – polecił.

Nie miałam wyboru, jak go posłuchać, tym bardziej, że był bardzo wygimnastykowany i miło było patrzeć na to idealne ciało w czarnym trykocie. Nie wiedzieć czemu mój wzrok aż za często uciekał w jedno miejsce, które dotąd nieszczególnie interesowało mnie u przedstawicieli męskiego gatunku. A na niego po prostu musiałam się gapić.

– Czy ty mnie słuchasz, Iwetto? – spytał w końcu poirytowany, kiedy po raz kolejny źle wykonałam ćwiczenie.

– Oczywiście.

Ale chętniej na pana patrzę.

– To teraz się przebiegniemy. Ale powoli.

– A kiedy dostanę płotki?

– Jak będę pewien, że się nie pozabijasz o nie w locie – zaśmiał się.

*

Z tego treningu wracałam uskrzydlona. Jeśli mam być szczera, nigdy w życiu żaden trening mnie tak nie cieszył. Mogłam powtarzać za nim wszystko, byle tylko był obok i mogłabym się na niego gapić. Eryk.

Czy ja twierdziłam, że nie zakocham się i żaden facet nie będzie mi mówił, co mam robić? No cóż, można było to stwierdzenie włożyć między bajki. Trener mógłby ze mą zrobić, co mu się żywnie podoba, a ja pewnie byłabym wniebowzięta.


19 września

Na następny trening kupiłam sobie nowy strój do biegania. Bardziej kobiecy, mocnej wycięty, kolorowy. Było mnie stać, w końcu miałam już swoją kasę z pracy w Holandii. Zrobiłam też bardzo delikatny makijaż. Taki, żeby nie spłynął z potem, bo byłoby wstyd. Na przerwie podpytałam też Mileny o wodoodporne tusze do rzęs. Kompletnie zbzikowałam, ale byłam w takiej euforii tylko dlatego, że miałam znowu zobaczyć trenera.

Mila była w szoku.

– Iwi, ty poważnie pytasz mnie o tusz?

– Poważnie. Stwierdziłam, że dorosłam i muszą zacząć podkreślać swoją kobiecość.

– O ja pierniczę, chłopaki mi nie uwierzą – zaśmiała się.

– Nie mów im! – syknęłam.

– A co ci się stało?

– Nic. Po prostu chcę dobrze wyglądać.

– Jasne. Spodobał ci się jakiś chłopak, przyznaj się – zachichotała.

Kurczę, jednak przyjaciółka mnie dobrze zna.

– Dobra, powiem ci, ale tylko tobie. – Zniżyłam głos do szeptu. – Rzeczywiście, ktoś mi się spodobał. Ale to świeża sprawa, a ja nie chcę go spłoszyć. Obiecasz, że nikomu nie powiesz?

JA CIEBIE, TY NIE MNIE...Where stories live. Discover now