Rozdział V - Ja ciebie...

56 13 3
                                    

Listopad minął jak z bicza strzelił. Dzieliłam swój czas pomiędzy naukę i treningi. Starałam się nie zbłaźnić przed trenerem Narutowskim i dawałam z siebie wszystko. Chciałam być jak najlepsza, żeby był ze mnie dumny.

W poniedziałki i piątki chodziłam do szkoły w sukienkach, robiłam też makijaż i prostowałam włosy. W pozostałe dni nosiłam się normalnie i nie malowałam. Koleżanki i koledzy myśleli pewnie, że cierpię na schizofrenię, ale miałam to gdzieś. Ważne było, że wyglądałam lepiej w dni, w których widział mnie Eryk.

Raz w miesiącu trener mnie mierzył, ważył i sprawdzał parametry życiowe. To był jedyny czas, kiedy mnie dotykał inaczej niż zwykle. Obejmował w talii, w biodrach, dotykał uda, żeby sprawdzić jego obwód. I ten dotyk był lepszy niż jakakolwiek pieszczota, a potem moje majtki były mokre jak po erotycznym śnie.

Przez resztę czasu po prostu wydawał mi polecenia i ja je realizowałam. Bez dyskusji.

Rzadko rozmawialiśmy o czymś innymi niż bieganie, trening czy dieta.

*

Grudzień 2022

Minęły trzy miesiące intensywnych treningów z Erykiem Narutowskim. Byłam w świetnej formie, a przynajmniej tak myślałam, dopóki podczas jednego z ćwiczeń nie złapał mnie potworny skurcz w prawej nodze. I to w udzie.

Upadłam na podłogę z krzykiem.

– Hej, co się stało? – spytał, podbiegłszy do mnie błyskawicznie.

– Skurcz. Boooooli – jęknęłam, trzymając się za udo.

– Mięsień dwugłowy? – spytał kontrolnie.

Pokiwałam głową.

– Rozumiem, połóż się na plecach, nogi zgięte – polecił mi i pomógł ułożyć się równo.

– I co teraz? – spytałam z bólem.

– Spróbujemy go rozmasować, a potem rozciągnąć – odparł i zaczął naciskać moje mięśnie w dziwny sposób. Najpierw bolało jeszcze bardziej, więc nie żałowałam sobie i piszczałam za każdym razem, kiedy nacisnął mocniej, ale potem ból zaczął ustępować.

– Chyba ustępuje – szepnęłam cicho.

– Przepraszam – powiedział wtedy, nie przestając rozmasowywać mojego uda.

– Za co? – zdziwiłam się.

– Za to, że cię tak forsuję. Powinienem był przewidzieć, że nie jesteś ze stali i potrzebujesz fizjoterapii.

– Nie stać mnie na takie zabiegi – odparłam, wiedząc, ile kosztuje jedna sesja ze sportowym fizjoterapeutą.

– A kto ci każe płacić? Zadbam o ciebie, jak już dawno powinienem. W końcu jestem twoim trenerem. Pracujesz też na moją chwałę – zażartował, nie przestając mnie uciskać.

– Okej – odpowiedziałam tylko.

– Możesz już wstać? – spytał, wstając.

– Mogę spróbować.

Podał mi rękę. Podciągnęłam się na niej. Jednak noga ciągle mnie bolała. Zauważył to.

– Idziemy do gabinetu pielęgniarki. Tam powinna być leżanka – stwierdził, po czym zaciągnął mnie, taką kuśtykającą, korytarzem w odpowiednie miejsce. – Zaczekaj tu, wezmę klucz – stwierdził, a ja pomyślałam, że właśnie trafiłam do alternatywnej rzeczywistości.

Troszczy się o mnie.

Niedługo Eryk wrócił z kluczem, wprowadził mnie do środka i kazał położyć się na leżance.

JA CIEBIE, TY NIE MNIE...Where stories live. Discover now