Kiedy dobiegłam do mety, trener stał i patrzył na mnie bez słowa.
– Co? – spytałam zaczepnie.
– Nie wiem, jak ci to powiedzieć.
– Aż tak źle było? – zdziwiłam się.
Pokręcił głową.
A więc kiepsko.
– Pięćdziesiąt dziewięć sekund i dwadzieścia setnych – poinformował po chwili.
Wow. Tego jeszcze nie grali. To był mój życiowy rekord bez dwóch zdań.
– Nie ściemnia mnie pan?
– Dziewczyno, to jest pięćdziesiąt setnych do tegorocznego brązowego medalu seniorek. Mistrzostwa juniorek byś wygrała – powiedział z niedowierzaniem.
A ja nawet nie startowałam.
– I co teraz? – spytałam zdyszana.
– Jeśli pójdziesz na medycynę, własnoręcznie przetrzepię ci tyłek! – burknął. – Nie masz prawa zmarnować takiego talentu.
– A kto tak powiedział? – zacietrzewiłam się, choć perspektywa jego dłoni na moim tyłku robiła ze mną dziwne rzeczy. Na przykład skurcze w podbrzuszu i znowu mokre majtki.
– Ja.
– No to jest słowo przeciw słowu.
Trener wtedy się roześmiał.
– Zadziorna z ciebie dziewczyna, ale pamiętaj, że jestem po twojej stronie. Jestem przyjacielem, a nie przeciwnikiem, Iwetto – dodał.
– Iwi.
– Słucham?
– Przyjaciele mówią do mnie Iwi.
– Tak jak ten koszykarz, którego dziś spotkałaś na korytarzu?
– Tak. Dan jest przyjacielem. Mimo wszystko.
– Okej, postaram się pamiętać, Iwi.
Moje imię w jego ustach zabrzmiało jak pieszczota. Prawie się rozpłynęłam.
– Dziękuję, panie trenerze – odpowiedziałam jednak regulaminowo, szczerząc się jak głupi do sera.
– Kończymy na dziś. Widzimy się w poniedziałek na sali.
– Tak jest. Do widzenia. – Uśmiechnęłam się znowu, po czym zawróciłam w miejscu i pobiegłam do szatni. Nic mnie nie bolało. Czułam się tak, jakbym dostała skrzydeł.
Kiedy weszłam do budynku, złapał mnie Daniel.
– Iwi, wiem, że przesadziłem – westchnął.
– W porządku. Każdy może mieć gorszy dzień – zgodziłam się. Humor miałam o niebo lepszy niż wcześniej.
– Tęsknię.
– Masz dziewczynę, Dan. I to co najmniej drugą od września. Kogo oszukujesz?
– Tęsknię za tobą jak za przyjaciółką. Obiecaliśmy coś sobie, pamiętasz? Że żadna dziewczyna, żaden chłopak...
– Pamiętam.
– Wpadniesz do mnie dziś wieczorem? Zaproszę Roba i Milę. Nie widzieliśmy się razem całe wieki.
– Dziś nie dam rady.
Taka była prawda. Czekało mnie domowe spa po treningu. Trener kazał mi brać po treningach gorące kąpiele z solami, żeby zapobiec zakwasom.
YOU ARE READING
JA CIEBIE, TY NIE MNIE...
Teen Fiction[NOWOŚĆ - w trakcie publikacji] Iwi, Dan, Mila i Rob to paczka przyjaciół "od piaskownicy". Mieszkają na jednej ulicy. Wszyscy chodzą do liceum i niedługo kończą osiemnaście lat. Zbliżają się wakacje i urodziny całej czwórki. I tu zaczynają się sch...