VI.3.

81 15 6
                                    

– Jesteś jak dobry drink – zażartował sobie Eryk, ciągle jeszcze będąc we mnie.

– Czemu? – zdziwiłam się tą nagłą zmianą tematu.

– Kusisz, nęcisz jak zakazany owoc, przyzywasz zapachem, rozgrzewasz, uderzasz do głowy procentami, a jak się ciebie spróbuje, chce się więcej.

– Czy to był komplement, panie trenerze? – zażartowałam sobie, żeby przykryć uczucie, że nie takich słów oczekiwałam po pełnym namiętności akcie miłości.

– Zdecydowanie tak, Iwi. A teraz uważaj, kiedy wysunę się z ciebie, musisz unieść tyłek, żeby nie zachlapać podłogi. Zaraz dam ci ręcznik.

To brzmiało jak profesjonalna instrukcja: „jak nie ubrudzić szkolnych sprzętów wyciekającą ze mnie spermą trenera". Mało romantyczne. Ale... jakie podniecające. Uczucie gorąca wywołało na mojej twarzy rumieńce.

– Widzę, że masz w tym doświadczenie – wyrzuciłam mu pół-żartem, pół-serio.

– Iwetko, mam trzydzieści lat – zaśmiał się nerwowo, jakby chciał coś ukryć. A przecież ja wiedziałam, że miał przede mną jakieś kobiety. I coraz częściej, choć niechętnie, skłaniałam się do wniosku, że to dobrze, bo zdecydowanie wiedział, co robić. Eryk tymczasem powycierał mnie profesjonalnie, a potem podał mi majtki.

– Dziękuję.

– To ja dziękuję. Jesteś niesamowita. – Puścił do mnie oko.

– Myślisz, że moglibyśmy spotkać się gdzieś... poza szkołą? – spytałam, kiedy już wciągnęłam na siebie resztę stroju.

Eryk gwałtownie wypuścił powietrze.

– Co masz na myśli?

– Chcę się z tobą spotykać. Wiem, że nie możemy wyjść razem na miasto, ale... może masz jakiś pokój w hotelu, w którym śpisz? Albo mieszkanie, w którym moglibyśmy... spędzić razem trochę czasu, nie rzucając się w oczy?

Trener ewidentnie myślał. Odezwał się dopiero po chwili.

– Zawsze mnie czymś zaskoczysz. – Zaśmiał się nerwowo. – Muszę o tym pomyśleć.

– Super. To będę czekała.

– Ale pamiętasz, że nie możemy się wydać?

– Pamiętam – sapnęłam sfrustrowana, że przypominał mi o tym ciągle jak dziecku.

– Nie denerwuj się, Iwi. Wiesz, że myślę o przyszłości, nie tylko o tu i teraz.

– Wiem.

– W takim razie zmykaj, mała. I nie szarżuj następnym razem, bo twoje nogi to złoto. Musisz unikać kontuzji. – Zmienił temat na sportowy.

Wypuściłam powietrze z głośnym świstem.

– Tak jest, panie trenerze.

– Widzimy się w piątek?

– Tak.

– I to mi się podoba.

Eryk wypuścił mnie z kantorka, głośno pouczając, żebym uważała następnym razem, bo kontuzja wykluczy mnie z zawodów. A potem zamknął drzwi i został jeszcze w środku. Nie byłam pewna, po co. Może sprzątał? Ja poszłam do szatni i chciałam się przebrać w normalne ciuchy, ale czułam, że mam mokro w majtkach. Zapach też był jednoznaczny. Musiałam to zmyć, zanim wrócę do domu. Poszłam więc pod prysznic i przebrałam się w czyste rzeczy, które trzymałam w szafce na wszelki wypadek. Oczywiście domyślnie nie był to taki wypadek, jak seks z trenerem, ale... jakie to ma znaczenie?

JA CIEBIE, TY NIE MNIE...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz