ROZDZIAŁ XII •

7 1 0
                                    

Kilka minęło tygodni w podobny sposób. Miałam wrażenie, że Doktorka mijałam coraz częściej. Obawiałam się, że to było niestety tylko wrażenie. Prawie wszystkie egzaminy szczęśliwie zdałam poza gramatyką opisową. Doktor Tutaj oraz doktor Latawiec były w szoku, gdyż twierdziły, że nie spodziewałyby się tego po mnie, bo na zajęciach byłam aktywna i w większości przypadków odpowiadałam dobrze. Cóż... Czekała mnie poprawka we wrześniu, z czego szczerze się ucieszyłam,bo miałam okazję porządnie się tego nauczyć.
Przyszedł czas wakacji. Razem z Clément pojechaliśmy na półtorej tygodnia do Francji odwiedzić jego rodzinę. Było fantastycznie; przeżyliśmy dwie powodzie w hotelu, poznałam jego babcie, która okazała się być przekochaną, przeuroczą staruszką. Byłam na Woodstocku, na którym trochę się posprzeczałam z Clément, ale po kilku dniach było wszystko dobrze. Potem wybrałam się na winobranie, podczas którego związek z Francuzem zaczął się oficjalnie psuć; nie powiedział mi ani razu że za mną tęsknił, ani że mnie kochał... Byli tam sami Polacy tamtego roku; czterech studentów medycyny, czterech studentów informatyki, czteroosobowa mieszanka podróżników, dwie przyjaciółki próbujące zeswatać trzecią i my; ja i Dominika. Już od samego początku zauważyłam, że Tymek, lekarz i Patrycja, również lekarz wybitnie mnie obserwowali. Nasz wzrok często się spotykał przez te całe dwa i pół tygodnia. Ogólnie mówiąc, mimo tej dużej grupy Polaków, Dominika i ja byłyśmy wyrzutkami. Miałam wrażenie, że nikt nas nie lubił. Jeśli chodzi o mnie to za wyjątkiem tych dwóch lekarzy. Patrycja kilka razy doprowadziła do sytuacji, w której powiedziała, że mogę złapać ją za rękę. Nie zdziwiło mnie to za specjalnie, bo wyglądała jak lesbijka. Tymek, mężczyzna w okularach o kręconych blond włosach, całkiem przystojny, był po prostu dla mnie miły; nie rozmawiał ze mną za bardzo, ale w przeciwieństwie do całej reszty, odpowiadał mi na pytania, które zdarzyło mi się nie raz zadać, a kiedy coś komentowałam, traktował mnie jak czynnego uczestnika rozmowy. Cała reszta grupy była po prostu dla nas niemiła; awantura potrafiła się rozpętać o to, że zaświeciłam światło około godziny 20:00.Przesada.
Ostatniego dnia, kiedy już oficjalnie zakończyliśmy winobranie, po kolacji poszłam na piwo pod drzewo, gdzie codziennie wszyscy siedzieli. Tamtego dnia nikogo tam nie było, gdyż wszyscy imprezowali przy jadalni. Rozmawiałam sobie z Okoń sącząc piwo, aż w pewnym momencie przyszedł się do mnie Tymek i usiadł tuż obok mnie. Rozłączyłam się, bo uważałam, że w przeciwnym razie mógłby poczuć się niezręcznie.
– Co tam? – Zapytał spokojnym głosem.
– Bardzo mi się tutaj nie podoba. Czuję, że jesteśmy nielubiane, nikt z nami nie rozmawia, nikt nas o niczym nie informuje, nikt nie chce z nami spędzać czasu... Mam dość! Chcę wracać. W zeszłym roku było lepiej. – Powiedziałam. Zaczęliśmy rozmawiać na ten temat. Zaczęłam wylewać wszystkie moje smutki związane z tamtym wyjazdem. Nie wiem ile wypiliśmy, ale w pewnym momencie zorientowałam się, że siedzieliśmy bardzo blisko siebie, a kiedy grupka informatyków się przysiadła Tymek zaczynał powoli muskać ręką moje udo. Po jakimś czasie, kiedy już wszyscy byliśmy w komplecie, zorientowałam się, że Tymek i ja trzymaliśmy się za ręce. Nie wiem jak do tego doszło; byłam mocno wypita, a do tego straciłam poczucie czasu.
Kiedy przyszedł Jean, nasz szef, zaczęliśmy się przesiadać. Nie siedziałam już koło Tymka. Siedziałam na ławce z drewna dwa miejsca dalej niż on. Po upływie chyba kilkunastu minut, Tymon zaproponował mi spacer. Zgodziwszy się, wyruszyliśmy w stronę pól, w których jeszcze kilka dni temu pracowaliśmy. Lekarz w pewnym momencie zatrzymał się przy jakimś żywopłocie, a ja naprzeciwko niego. Moja buzia się nie zamykała. Moje wargi odbijały się od siebie milion razy na minutę, aż w pewnym momencie Tymek mnie pocałował. Niesamowite! Już zapomniałam jak to było nie uczyć najpierw mężczyzny całowania, żeby czerpać z tego przyjemność. Poczułam nagle, jak jego ręka schodziła coraz niżej; najpierw złapała mnie za pośladek, potem niepewnie zaczęła się wsuwać za moje spodnie. "O nie!" Pomyślałam sobie, "ja będę pierwsza". I zaczęłam pewnie rozpinać jego rozporek.
– Może nie tutaj? – Przerwał chłopak. I poszliśmy w pole, między krzaki winogron. Dał mi swoją bluzę, abym mogła się na niej położyć.
– Niestety nie mam gumki, przepraszam. – Powiedział kładąc się obok mnie na ziemi. Próbowaliśmy sobie więc radzić rękami, ale niestety byliśmy obydwoje zbyt pijani, żeby coś z tego wyszło. Cóż... Długo leżeliśmy patrząc na siebie, na gwiazdy rozmawiając o wszystkim.

Szanowny Panie Doktorze, mam pytanie.Where stories live. Discover now