ROZDZIAŁ XXX

9 0 0
                                    

Mijały tygodnie za tygodniami. Ten czas, po "akcji" Michała był bardzo spokojny; ja sobie spokojnie pisałam pracę, artykuł... Jedynie Ewelina Szpak, nie dawała za wygraną, ale ja postanowiłam nie zwracać na to uwagi. Czułam się z czasem coraz pewniej w tym związku i wiedziałam, że Michał nie chce, abym była jakimś "przecinkiem" w jego życiu.
W umówioną sobotę pod koniec marca, pojechaliśmy do doktor Wiśniewskiej. Byłam zestresowana, gdyż ona niegdyś uczyła mnie fonetyki. Michaś zapewniał, że nie ma co się bać, że na pewno będzie fajnie i że nawet jeśli w moim mniemaniu poszłoby coś nie tak, to Marta jest wyrozumiała. Kiedy mój ukochany pukał do jej drzwi, ja czułam jak gula w gardle podchodzi mi coraz wyżej.
– Cześć! – Wykrzyknęła wykładowczyni.
– Cześć.
– Dzień dobry! – Powiedziałam. Trochę nie wiedziałam jak się zachowywać, czy tak jak do wykładowcy...? Czy może jak do koleżanki...
– Nie no, Michał! Wreszcie mam okazję poznać bliżej tą Twoją "damę". Klara, no co Ty, mówmy sobie prywatnie na "ty". Michał to mój przyjaciel, bez przesady...
– Cześć, Janek jestem. – Przedstawił się mąż Marty, po czym usiedliśmy przy stole.
– A gdzie jest Jaś? – Jaś był synem małżeństwa. Pamiętam, że po pierwszym roku kobieta odeszła na urlop, bo była w ciąży.
– U babci, chciałam się z wami napić drinka. A poza tym dawno się nie widzieliśmy, tak żeby sobie posiedzieć. – Wyznała Marta. Zaczęliśmy pić drinki z wódki i z coli. Pogadaliśmy o wszystkim i o niczym, a właściwie, to oni pogadali, bo ja się czułam zbyt nieswojo, żeby się odzywać.
– Michał, no to kiedy ślub? – Zapytał Janek. Ja i Michaś spojrzeliśmy na siebie z uśmiechem.
– Poczekajmy może najpierw, aż Klarcia zacznie doktorat, a wtedy zaczniemy działać.
– A... Czyli czekasz, żeby się nie rozmyśliła? – Dodała prześmiewczo Wiśniewska. Michał objął mnie i patrząc mi prosto w oczy powiedział:
– Nawet jak się rozmyśli, to i tak mam poważne plany w stosunku do niej.
– No, Klara! Powiem Ci, że masz szczęście! Nigdy nie widziałam Michała tak zakochanego, ani robiącego takie maślane oczka jak teraz do Ciebie.
– Nie wątpię w to. – Przyznałam.
– Michał, a pamiętasz jak żaliłeś mi się, że nie masz u Klary szans? – Czyli on rozmawiał o mnie! Konsultował swoje uczucia ze swoją przyjaciółką?!
– Pamiętam, pamiętam.
– Michał twierdził, że jest za stary i za chudy dla Ciebie... – Powiedziała kobieta, podczas gdy mój mężczyzna siedział obok mnie z opuszczonym zawstydzonym wzrokiem.
– E... tam! Ja zawsze wolałam starszych mężczyzn. A to, że jest chudy... W ogóle mi nie przeszkadza. – Powiedziałam głaszcząc troskliwie pod stołem udo mojego wybrańca.
Po kilku godzinach, kiedy alkohol dał już po sobie znaki, zaczęłam z Martą bardzo intensywnie rozmawiać o fonetyce i językoznawstwie. Michał z Jankiem chodzili po pokojach i wymieniali się opiniami architektonicznymi. Po chwili, Michał zdecydował:
– Klarcia, zbieramy się. – Ubrałam się, a mój Adiunkt biegał i szukał papierosów.
– Powiem Ci Michaś, że nie głupią sobie tą studentkę wybrałeś. – Powiedziała Marta.
– Bo ja w głupich nie gustuję.
– Jak dla mnie, to ona już teraz ten doktorat mogłaby mieć.
– A to, to ja już dawno sobie myślałem. – I wyszliśmy. Kiedy byliśmy w taksówce, Michał zaczął:
– Powiem Ci kochanie, że jestem z Ciebie naprawdę dumny. Dałaś radę!
– Dziękuję. Marta jest super, bardzo ją polubiłam.
– Ona na pewno Ciebie też. – Kiedy wróciliśmy do mieszkania mojego Doktorka, łóżko się trzęsło aż do trzeciej rano. Michałowi szło w tych sprawach coraz lepiej i był coraz bardziej pewny siebie. Coraz mniej się frustrował i coraz częściej oboje kończyliśmy.
Nagle o godzinie piątej, obudził nas trzask. Była to oczywiście Ewelina Szpak, która już trzeci raz w tamtym tygodniu próbowała porozmawiać z Michałem. Mężczyzna zerwał się z łóżka, założył tylko bokserki i pobiegł do drzwi. Słyszałam całą rozmowę, która tam się rozgrywała:
– Ewelina, idź sobie, albo zadzwonię na policję.
– O mój Boże, Michał, jak Ty wyglądasz... To znaczy...
– Nie dotykaj mnie, masz sobie stąd iść! – Jak ja to usłyszałam, miałam ochotę wstać i ją uderzyć. Jakim prawem dobierała się do mojego Michała?!
– Michał, ale ona u Ciebie teraz jest?
– Tak. Jest, bo jest moją kobietą.
– Ale, czekaj... To znaczy, że wy... Ten, no wiesz... Uprawialiście seks?
– Ewelina, tak. Idź sobie, bo inaczej dzwonię na policję.
– Ale, czekaj. Czy to jest ktoś z uczelni?
– Tak, a teraz sobie już idź i daj nam święty spokój.
– Czy to jest studentka, że się tak ukrywasz?
– Nie. Ukrywam się, bo boję się, że coś jej zrobisz. Ewelina, jest piąta rano, jest niedziela i wszyscy śpią. Mówię Ci, dla własnego dobra daj sobie już spokój.
– Ja się jeszcze dowiem kto to jest. – I usłyszałam, że Michał zamknął drzwi. Jak był już w łóżku, zapytałam go zdenerwowana:
– Po co jej mówiłeś, że to ktoś z uczelni? A co jak faktycznie się dowie?
– Klara, bo mam jej już dość. Nie dowie się. Chcę spać. – Powiedział zirytowany.
Rano, miałam wrażenie, że obydwoje byliśmy na siebie trochę obrażeni, ale nam przeszło. Mieliśmy się tamtego wieczoru spontanicznie spotkać z Dominiką, Okoń i Anią, na zapoznanie z Misiem, więc nie mogliśmy być pokłóceni. Dziewczyny były zestresowane tym spotkaniem, gdyż przerażało ich to, że jest on o tyle starszy i że jest doktorem. Ja natomiast bardzo się cieszyłam i wiedziałam, że nie mają się czego obawiać, gdyż Michał potrafi być naprawdę wyluzowany. Mieliśmy zrobić to spotkanie na początku u Michała, ale obawialiśmy się, że Ewelina Szpak znowu się pojawi i odstawi przed nimi przedstawienie.
Kiedy dotarliśmy do mieszkania Dominiki, Ania i Okoń były już na miejscu. Były bardzo podekscytowane i znalazły się w podobnej sytuacji jak ja dzień wcześniej; pan doktor, czy po prostu Michał?
– Heloo! – Powiedziałam.
– Hej! – Odpowiedziały dziewczyny nierówno.
– OMG, Klara, ale super wyglądasz! –  Skomplementowała mnie Ania.
– A więc, to jest ten słynny Michał, o którym się tak nasłuchałyście.
– Tak, to ja, hej! – Przywitał się nieśmiało. Usiedliśmy, Dominika zrobiła nam herbatę i zaczęliśmy rozmawiać.
– A więc się o mnie nasłuchałyście?
– Tak, cały wyjazd do Pragi, to był "Michał Jaśkiewicz"
– Klarcia, aż tak i już wtedy?
– No cóż...
– Klara, a jak jechałyśmy, to nie było ciemno, tylko ... ?
– Jaśno... – Dokończyłam rozmarzonym głosem, jakim zwykłam mówić o moim Doktorku. Zaczęliśmy się wszyscy z tego śmiać, a potem rozmawiać o problemach życia codziennego. Zaczęliśmy pić wino. Jaśkiewicz nie pił, bo prowadził samochód.
– Ja wiedziałam, że oni będą razem. Od samego początku to mówiłam. – Powiedziała w którymś momencie Dominika.
– Klara, Twoja manifestacja się spełniła! – Wykrzyczała Okoń.
– Jezu, nie wiedziałem, że Klara też była tak wkręcona.
– Był taki moment, jak chodziła do Ciebie na konsultacje, że nie dało się z nią o niczym porozmawiać. – Wyznała Okoń.
– Michał, ona jak była z Clément, takim francuzem, a była już w Tobie zakochana, to doprowadziła do tego, że on do niej mówił "Jaśkiewiczowa", a ona do niego "Jaśkiewicz".
– Jeju, Klarcia! I on się nie zorientował? – Zapytał z przejęciem mężczyzna.
– Nie... Ale jak on miał się zorientować, jak on do mnie pieszczotliwie mówił "moja patelnia" albo "kochanka główna". – I tak sobie właśnie rozmawialiśmy przez kilka godzin. Miałam wrażenie, że dziewczyny go polubiły, gdyż wydawały się być dość wyluzowane przy nim.
Wracając do mieszkania Miśka, narodziła się dość ważna rozmowa;
– Klarcia, nie sądzisz, że już czas, żebym Cię przedstawił swoim rodzicom?
– No... Ja też powinnam Cię moim przedstawić. – Zapadła cisza na kilka minut, po czym kontynuowałam:
– Ale ja się tego boję.
– Na pewno nie będzie to łatwe, ale w końcu musimy to zrobić.
– Ja moim nie mówiłam na razie nic.
– Ja moim wspomniałem, ale nie mówiłem nawet jak się poznaliśmy... – Kiedy byliśmy już prawie pod blokiem, Michaś zaproponował, żebyśmy ustalili jakąś konkretną datę. Padło, na za miesiąc, ze względu na liczne obowiązki.

Szanowny Panie Doktorze, mam pytanie.Where stories live. Discover now