ROZDZIAŁ XXIX

14 0 0
                                    

    Mijały tygodnie; poznawaliśmy się jako, już oficjalnie, para. Chodziliśmy na randki i robiliśmy w stosunku do siebie różne małe gesty świadczące o naszej miłości. Powiedziałam dziewczynom o moim nowym chłopaku; były zachwycone i powiedziały, że koniecznie chcą go poznać na prywatnej płaszczyźnie. Marta Wiśniewska, jak się dowiedziała przez telefon, to krzyknęła z radości. Rozmawialiśmy wtedy przez tryb głośnomówiący, więc wszystko słyszałam. Powiedziała, że koniecznie musimy zorganizować spotkanie i że muszą z Jackiem nas zaprosić na posiadówkę. Nawet ustaliliśmy datę na koniec marca. Byłam przeszczęśliwa! Niestety w tym wszystkim przeszkadzała nam Ewelina Szpak, która nie chciała dać Jaśkiewiczowi spokoju. Nie chciała, tym bardziej, że Michał powiedział jej ostatecznie, że kogoś ma. Przychodziła do niego, dobijała się przez drzwi, zostawiała nie raz jakieś wiadomości na wycieraczce, na uczelni cały czas chciała z nim rozmawiać... Działo się to wszystko co najmniej po kilka razy w tygodniu. Kobieta była dość mocno niezrównoważona, przez co ciężko było normalnie żyć. My mieliśmy dodatkową trudność, bo musieliśmy ukrywać nasz związek, gdyż inaczej moglibyśmy się pożegnać z karierą na którą obydwoje tak ciężko pracowaliśmy.
W którąś marcową środę po zajęciach poszłam w stronę gabinetu mojego ukochanego. Kiedy otworzyłam drzwi, przywitała mnie jego poważna mina.
– Michał, przyniosłam Ci obiecane wyniki mojej analizy.
– Panie Doktorze. Dobrze. Proszę położyć na biurku. Jak to sprawdzę, to wyślę Pani moje przemyślenia na Teamsie.
– Michał, żartujesz sobie?
– Panie Doktorze. Nie żartuję, proszę zostawić, nie mam teraz czasu. Mam parę spraw do załatwienia.
– Nie. Michał, najpierw powiedz mi o co Ci chodzi.
– Pani Klaro, nie możemy dłużej być w takich relacjach. Mogą się na nas zwalić poważne problemy, a ja nie chcę stracić pracy. Bądźmy w relacjach student-wykładowca, tak będzie lepiej dla wszystkich. – Poczułam się jakbym dostała z liścia w twarz.
– Michał... co? Co Ty w ogóle mówisz? – Zapytałam ze łzami w oczach. On siedział nieruchomo patrząc w przestrzeń.
– Oszukałeś mnie? Dlaczego?! Michał?! Dlaczego?!
– Pani Klaro, proszę się uspokoić i opuścić salę.
– Wiesz co, nienawidzę Cię! Sam sobie pisz ten artykuł! – Wykrzykiwałam. Rzuciłam mu przed nos wszystkie moje analizy, które były praktycznie gotowe.
– Albo nie. Nie pozwolę Ci na to, żebyś kradł moje pomysły. – Rzekłam i wziąwszy ponownie plik kartek potargałam je i rozrzuciłam przed Doktorkiem.
– Nie chcę mieć z Tobą nic wspólnego. – Czułam się upokorzona, byłam wściekła na niego. Michał nadal się nie odzywał, a ja z impetem wyszłam z gabinetu zapłakana.
– Pani Klaro, co się stało? – Była to Grzybińska. Nie miałam siły z nią rozmawiać, a poza tym... Nawet jeśli, to o czym? Że wykładowca ze mną właśnie zerwał?!
– Nic takiego. – I poszłam w stronę windy.
Kiedy do niej weszłam, w momencie w którym się zamykała, wpadł Michał.
– Idź sobie stąd, nie chcę Cię znać. – Naprawdę nie chciałam. Mężczyzna, który, byłam pewna, że był miłością mojego życia mnie wykorzystał. Zrobił mi najpierw nadzieje, a potem z zimną krwią mnie zostawił nie patrząc mi nawet w oczy.
– Klara...
– Nie będę z Tobą już o niczym rozmawiać. – Wziął moją twarz w ręce i całą swoją sylwetką przycisnął mnie do ściany w windzie. Popatrzył mi w oczy, które w tamtym momencie były pełne obawy, miłości i troski, po czym mnie namiętnie pocałował. Popatrzeliśmy na siebie i Michał wreszcie się odezwał:
– Kocham Cię. – Po raz pierwszy usłyszałam to z jego ust. Wszystkie moje negatywne uczucia w przeciągu jednej sekundy ucichły.
– Kocham Cię do cholery. Zrozum to! Nie chcę, żeby Ci się krzywda stała. – Kontynuował
– Michał...
– Klara, jesteś jedyną kobietą, która tak bardzo zawróciła mi w głowie, ale boję się, co z nami będzie, rozumiesz?!
– Michał...– Nie wiedziałam co powiedzieć, ale dałam mu buziaka i się przytuliłam mocno.
– Kochanie, bądźmy razem, przepraszam nie chciałem Cię tak skrzywdzić, ale przez Ewelinę naprawdę pomyślałem, że tak będzie lepiej. – Mówił jakby miał się zaraz rozpłakać
– Proszę, damy sobie jeszcze szansę?
– Tak, ale Michał... Nie rób tak nigdy. Najpierw zawsze porozmawiajmy, a nie zachowujmy się jakbyśmy dla siebie nic nie znaczyli, dobrze? Poczułam się oszukana i wykorzystana. Nie traktuj tak nigdy nikogo bez emocji, tak się nie robi, nie ważne kim ta osoba dla Ciebie jest...
– Dobrze, przepraszam Cię Klarciu! Obiecuję, że nigdy się już tak nie zachowam.
– A dlaczego my tą windą tak długo jedziemy? – Okazało się, że w momencie, kiedy Adiunkt przygniótł mnie o ścianę, łokciem przycisnęłam jakiś guzik i winda się zacięła.
– Nie mam telefonu... Miejmy nadzieje, że ktoś usłyszy ten alarm.
– Czekaj! Nie dotykaj. Mamy teraz chwilę, żeby się zastanowić. Zobacz jak my wyglądamy. – Byliśmy obydwoje brudni od czerwonej szminki.
– A więc mamy kilka opcji; mieć nadzieje, że nikt nie będzie oglądał kamery, która była cały czas na nas skierowana. Mieć przejebane, bo na sto procent wszyscy pomyślą, że to było co najmniej jakieś molestowanie. Powiedzieć prawdę i stracić posadę, albo spróbować to zmyć, ale niestety ta szminka bardzo trudno schodzi. – W normalnych warunkach byłabym przerażona, ale bałam się w tamtym momencie o coś innego; że zostaniemy przyłapani na gorącym uczynku.
– Próbujemy to zmyć w trakcie jak oni nas będą uwalniać. Będziemy przy okazji myśleć co powiedzieć jak się nie uda. – Zadzwoniliśmy na numer który był podany w windzie przyciskając jednocześnie przycisk alarmu. Pomoc z którą się skontaktowaliśmy, dotarła po dwudziestu minutach, więc po około godzinie byliśmy wolni. Całe szczęście Michałowi i mnie udało się całkowicie zmyć ślady po szmince za pomocą tłustego kremu do rąk który zawsze znajduje się w mojej torebce. Nie wiem czy ktoś patrzył na te kamery, czy nie. Nawet jeśli tak, to nic się nie stało i obydwoje mogliśmy dalej udawać, że nic, poza uczelnią i znajomością tego samego języka, nas nie łączyło.

Szanowny Panie Doktorze, mam pytanie.Unde poveștirile trăiesc. Descoperă acum